Zaczęło się jakieś 2 lata temu... Jako że lubię czasami posłuchać muzyki, a do tego momentu umożliwiał mi to tylko komputer, myślę sobie – czas na jakiś odtwarzacz muzyki. Głównym kryterium wyboru była cena. W tej preferowanej przez mnie, była masa produktów z niższej półki. Jakieś KORRy, iBOXy, modecomy, Traki itp., były z opowiadań kolegów... delikatnie mówiąc nie odpowiednie dla mnie, ze względu na trwałość. Co mi po odtwarzaczu, jeżeli będę go miał rok (bo później się rozsypie). Ja kupuje coś na zawsze, a nie wypożyczam na rok (!). Oczywiście jest gwarancja, ale zawsze są triki sprzedawcy typu: „gwarancji się nie podejmiemy, bo to wina pana...”. Pojawiła się oferta renomowanej w dziedzinie audio, firmy CREATIVE. Odtwarzacz MuVo T100. Po bardzo udanej linii produktów MuVo (te z podczepianym zasobnikiem na baterię), pomyślałem że to jest to. Zapraszam do recenzji!
Wyposażenie:
Nazwa MuVo, jest skrótem od słów Music Voyager. Odtwarzacz dostajemy razem ze słuchawkami. Od razu możemy je wyrzucić... Na czymś producent musiał oszczędzać – wybrał słuchawki. Wytrzymały mi pół roku, po bardzo ostrożnym użytkowaniu. Słuchawki Z BUDOWY (tylko i wyłącznie) podobne są do modelu EP 210. Z trwałości i brzmienia są podobne do słuchawek które dostaniecie u „pana Miecia” na lokalnym bazarze, za piątala.
Poza słuchawkami, dostajemy parę utworów wgranych już do odtwarzacza – nie są to jakieś hity radia RMF FM, ale utwory na darmowej licencji. Wiecie co z nim(i) zrobić :)
Jak w każdym produkcie jest instrukcja. Co najważniejsze jest język polski – tu należą się producentowi brawa! Nie zapomniano o nas. Znajdziemy w niej informacje o użytkowaniu produktu.
Budowa
Odtwarzacz jest z wyglądu podobny do zwykłego pendrive'a. Utwory przenosimy poprzez podłączenie go do portu USB. Styk USB jest chroniony przez zatyczkę. I tu już sobie pewnie myślicie – taaa, znam te zatyczki. Parę miesięcy wkładania i wyjmowania, i zatyczka nie będzie się trzymać, ale się mylicie. Zatyczka jest przemyślanie zaprojektowana, w środku jest metalowe – bardziej wytrzymałe – wzmocnienie, dzięki czemu zatyczka trzyma się zawsze mocno.
Empetrójka nie jest wyposażona w ekran. Sterowanie odbywa się tylko poprzez niewielką ilość przycisków, dzięki czemu obsługa jest banalna. Bardzo dobrym rozwiązaniem było umieszczenie przycisku RESET. Przyda się nam gdy odtwarzacz się zawiesi, a zdarza się to nie rzadko. Ogólnie przyciski wciskają się łatwo, choć po dłuższym czasie użytkowania nieznacznie się zapadają.
Odtwarzacz zasilany jest wbudowanym akumulatorem. Ma to swoje plusy: mała waga, małe rozmiary, brak efektu nie kontrolowanego wypadania baterii. Są także minusy tego rozwiązania: gdy się nam skończy energia, musimy znaleźć komputer (lub specjalną ładowarkę USB – koszt ok. 25zł). Akumulator ładuje się zawsze gdy odtwarzacz jest podłączony do komputera. Do pełnego naładowania wystarczą ok. 2 godziny podłączenia odtwarzacza.
O stanie w jakim jest odtwarzacz, informuje nas kilku kolorowa diodka. Kiedy odtwarzacz jest podłączony do komputera, pokazuje w jakim stopniu ładowania jest akumulator. Kiedy słuchamy muzyki, informuje nas o najwyższej dostępnej głośności oraz o bliskim wykończeniu energii.
Minusami jakie dostrzegłem w budowie są:
materiał z jakiego wykonano obudowę – bardzo widać na niej odciski palców
mała trwałość przycisku do zmiany katalogu odtwarzanych plików
Specyfikacja
wymiary: 78x25x9mm
obsługiwane formaty plików: MP3, WMA, WAV*
czas pracy na akumulatorze: do 10 godzin
funkcja podbicia basów
pojemność 2GB
Jak widać nie ma zbędnych bajerów typu radio czy dyktafon. Tego typu dodatki tylko obciążają baterie i portfel kupującego. Tego typu bajery są jak aparat w telefonie komórkowym – miernej jakości. Jak chcemy sobie kupić dyktafon to wybierzmy urządzenie dedykowane do tego celu, a nie jakiś gratis w postaci dyktafonu.
*zależnie od wersji firmware'u
Testy
Testy wydajnościowe
Jako że odtwarzacz jest rozpoznawany w systemie jako pendrive, postanowiłem zrobić krótkie testy jego transferów. Transfery porównam z moim pendrivem Kingston 4GB USB 2.0 DTIG2, o transferach podanych przez producenta 3MB/s zapisu i 6MB/s odczytu. Warte uwagi jest to że urządzenie nie jest kompatybilne z Ready Boostem.
W teście syntetycznym odtwarzacz uzyskuje wyniki zbliżone do pendrive'a Kingstona. Ale w teście rzeczywistym czas potrzebny do skopiowania, przykładowego folderu z plikami muzycznymi, jest krótszy o ponad jedną trzecią. Jest to dobra wiadomość, ponieważ gdy będziemy musieli skopiować pliki, będziemy mogli to zrobić w miarę szybko. Długi czas używałem tej empetrójki jako pendrive'a, i nie miałem powodów do nerwów z powodu małych transferów.
Testy odsłuchowe
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że muzyka w stylu szeroko pojętego techno oraz muzyka klasyczna, mnie nie interesuje, przez co nie słucham jej prawie w ogóle.
Testy odsłuchowe przeprowadziłem na słuchawkach PHILIPS SHP 2500 (słuchawki nauszne). Funkcja podbicia basów była wyłączona. W trakcie przygotowywań do odsłuchu, okazało się że po zaktualizowaniu firmware'u do wersji 1.04.01e, pliki WAV nie są obsługiwane. Niestety nie udało mi się znaleźć firmware'u starszego co pozwoliło by odtwarzać pliki WAV.
Próbka 1 – Sabaton – 40:1, płyta The Art Of War. Plik mp3 w jakości 320KB/s
Próbka 2 – Johann Sebastian Bach - Msza h-moll Gloria: Cum Santcto Spirito. Plik mp3 w jakości 320KB/s
Próbka 3 – Showtek – Scratched, album The Battle - Noisecontrollers vs Technoboy. Plik mp3 w jakości 245KB/s
Próbka 4 – Metallica - The Day That Never Comes, płyta Death Magnetic. Plik mp3 w jakości 320KB/s
Podczas słuchania utworu odnosiło się wrażenie że główny wokal i gitary zagłuszały się wzajemnie, co owocowało niezbyt wyraźnym (wręcz trochę płaskim) dźwiękiem głównego wokalu oraz gitar. Dopiero po wyciszeniu się gitar i graniu wyłącznie na perkusji główny wokal był wyraźny. Wokal nie główny (coś w stylu chóru) brzmiał dobrze.
Cały utwór brzmiał dobrze. Głosy wbijały, albo wręcz wkręcały mi się w ucho. Jedyne zastrzeżenia mam do miejscami, lekko wytłumionych instrumentów, co dawało efekt słuchania ich jakby przez pudełko kartonowe. Może to być efekt spowodowany, słuchaniem tego typu muzyki w słuchawkach stereofonicznych. Gdy usłyszymy instrumenty takie jak akordeon, skrzypce, trąbka (wiecie o co chodzi), na żywo to ich dźwięk otacza nas z każdej strony, co daje bardzo ciekawy efekt.
Basy brzmiały dobrze choć nie „soczyście”. Niskie i wysokie tony brzmiały odpowiednio. Podczas słuchania utworu, odniosłem wrażenie że dźwięk ma źródło lekko za mną.
Od razu zaciekawiła mnie perkusja. Jej dźwięk był bardzo czysty i naturalny. Można powiedzieć że po jej usłyszeniu lekko mnie wstrząsnęło (taki mały skurcz mięśni, jakby nas ktoś przestraszył). Gitary basowe brzmiały lekko „pierdząco”. Wokal nie przebijał się przez gitary basowe, ale przy innych instrumentach brzmiał lepiej. Ogólnie utwór był lekko za płytki, co powodowało że nie przebijał się do moich uszów.
Podsumowanie
Odtwarzacz jest propozycją dla użytkowników mniej wymagających. Wskazuje na to jego niska cena, oraz brak dodatków. Dzięki temu że jest podobny do pendrive'a, z wyglądu oraz funkcji, może być używany przez nas jako nośnik danych. Jego plusem jest w miarę duża pojemność – aż 2GB. Taka ilość megabajtów wystarczy nam w zupełności, do noszenia przy sobie kolekcji ulubionych albumów. To co się liczy w odtwarzaczu najbardziej, czyli jego dźwięk, jest jak na tak małą cenę w porządku. Nie ma co się spodziewać, jakiejś doskonałej jakości. Dla porównania, jakość dźwięku jest zdecydowanie mniejsza niż w karcie dźwiękowej Creative Sound Blaster Audigy SE. Wiele także zależy od zastosowanych słuchawek. Bardzo nie miłą niespodzianką była zmiana firmaware'u. Czyżby Creative nie pomyślał do końca?
Cena: ok. 75zł
Plusy:
duża pojemność – aż 2GB
jakość dźwięku na tą cenę dobra
wzmocniona zatyczka USB
bez bajerów
wbudowany akumulator
długi czas pracy na akumulatorze
Minusy:
palcuje się
słabej jakości dołączone słuchawki
niska wytrzymałość przycisku do zmiany folderu
wpadka z firmaware
Komentarze
1