Taka galeria nie mogłaby się zacząć od innego pojazdu. Oto (nie ukrywajmy: przepiękny) Tesla Model S – marzenie wielu, ale przede wszystkim samochód, dzięki któremu o „elektrykach” zrobiło się naprawdę głośno.
To nie Tesla jednak sprzedaje się na Starym Kontynencie najlepiej. Na ten tytuł zasłużył Nissan Leaf. Jaki wynik osiągnął ten model w 2018 roku? Nieco ponad 40 tysięcy egzemplarzy. Ciekawostką może być też to, że LEAF jest najlepiej sprzedającym się „elektrykiem” w historii – w ciągu 9 lat obecności na rynku znalazł przeszło 380 tysięcy nabywców.
Producenci z sektora premium początkowo z pogardą patrzeli na „ciche i ekologiczne” samochody elektryczne. To się jednak zmienia – przekonują się do nich powoli Ferrari, Lamborghini czy Porsche. Mission E tego ostatniego widać na tym zdjęciu.
„Co to za auto, co nie warczy?” Takie głosy słychać coraz rzadziej. Świetnym dowodem na to, że popyt jest olbrzymi, jest Volkswagen ID.3. Dziś – miesiąc po oficjalnej prezentacji tego „następcy Golfa” – do niemieckiego producenta spłynęło już ponad 20 tysięcy zamówień.
Największy problem z samochodami elektrycznymi jest taki, że wciąż są one bardzo drogie. Nawet „tani elektryk” kosztuje ze dwa razy więcej niż „niezły spalinowiec”. Tym cieplej przyjęliśmy zapowiedzi o elektrycznym Bugatti za 30 tysięcy euro. Problem w tym, że to tylko ta zabawka stojąca obok Chirona…
W przyszłości jednak to właśnie małe (choć nie tak małe jak Bugatti Baby II z poprzedniego slajdu) samochody elektryczne będą dominować na rynku. Mowa o praktycznych pojazdach do miasta, takich jak Citroen Ami One, które widzicie na tym zdjęciu.
Ale pojazdy elektryczne to nie tylko samochody. Coraz większą popularnością cieszą się też maszyny jednoosobowe, takie jak skutery. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w 2019 roku na polski rynek wkroczył globalny lider, mianowicie NIU. Na zdjęciu jego najnowszy model z serii M.
Alternatywą dla skutera może być rower z silnikiem, który wspomaga cyklistę podczas jazdy. W produkcji takich pojazdów nieźle radzi sobie na przykład rodzimy Romet. W swoim katalogu ma całą rodzinę E-bike, na którą składają się modele wycenione od 4 do 15 tysięcy złotych, a więc znajdzie się tam coś dla każdego.
Oczywiście silnik to jedno, ale nowoczesny „e-rower” zaoferuje znacznie więcej. Podczas targów CES 2019 pokazano światu rower Halfords Cybic Legend wyposażony w dotykowy komputer pokładowy i odpowiadający na pytania zadane głosowo…
Niewykluczone, że na ścieżki rowerowe w niedalekiej przyszłości wyjadą też (elektryczne) hulajnogi. Jest z nimi bowiem problem – są za szybkie, by jeździć po chodnikach i za wolne na jezdnie. Polacy tymczasem je pokochali, a my po teście Xiaomi MiJia M365 wcale się temu nie dziwimy!
A to już model Segway ES4. Wspominamy o nim, aby zwrócić uwagę na rosnącą popularność usług typu „hulajnogi na minuty”. W naszym kraju działa już kilka takich firm: oprócz Hive (na zdjęciu), są to między innymi: Lime, Bird, Hulaj, blinkee.city czy CityBee.
Innym sposobem na szybkie i sprawne poruszanie się po mieście, jest elektryczna deskorolka. To pojęcie, które rozumiane jest różnorako, ale najczęściej mówi się wówczas o hoverboardzie, czyli pojeździe, na którym stoi się przodem do kierunku jazdy. Jedne z najlepszych tworzy firma Kawasaki i to właśnie jej Balance Scooter Kx-Pro 10.0D widnieje na tym zdjęciu.
Elektryczna deskorolka może też wyglądać jak typowy longboard. Za przykład niech posłuży KooWheel D3M 2 GEN – niezwykła maszyna rozwijająca prędkość sięgającą 42 km/h! (I tak, naprawdę też jest na tym zdjęciu).
Wspomniane już w tej galerii Kawasaki eksperymentuje również z pojazdami innego typu. Jednym z nich jest surfboard, czyli „deska” z kołem w centralnej części. Jazda na niej to świetna zabawa, ale niestety dość droga…
…podobnie jak w przypadku streetboardu – jeszcze innego pojazdu z oferty marki Kawasaki. Jak widać, jest to hoverboard, ale z kierownicą – rozwiązanie bezpieczniejsze i wygodniejsze, choć zdecydowanie mniej ekscytujące.
Warto w tym miejscu przypomnieć jednak, że elektryczne pojazdy miejskie na dobre zyskały popularność właśnie dzięki maszynie tego rodzaju. Konkretnie na zdjęciu widzicie Segway HT z 2002 roku, od którego wszystko tak naprawdę się zaczęło (w wykorzystaniu przez niemiecką policję - Wikimedia).
Skoro wspomnieliśmy o przeszłości, to czas na kilka słów o przyszłości. A w tej najpewniej zobaczymy latające samochody (czy też powietrzne taksówki). To prawdopodobnie robiąca dziś największe wrażenie maszyna elektryczna. Na zdjęciu przykład w postaci (testowanego w Singapurze) Volocoptera.
Wróćmy już jednak na ziemię – dosłownie i w przenośni. Możliwe bowiem, że sami już jechaliście „elektrykiem”, a nawet nie zdawaliście sobie z tego sprawy. Po polskich ulicach jeździ już bowiem około 200 elektrycznych autobusów miejskich. Jako ciekawostkę dodajmy, że liderem sektora jest polski Solaris.
Komentarze
3