Zbliża się Euro 2020. Masz 2000 złotych i zastanawiasz się, czy to wystarczy, by wymienić telewizor na taki, który pozwoli ci cieszyć się tymi Mistrzostwami w pełni? Sprawdziliśmy to i mamy dobre wieści.
Euro 2020 rusza już 11 czerwca, a trzy dni później Polacy rozegrają swój pierwszy mecz (ze Słowacją). Niewiele czasu pozostało zatem, by rozejrzeć się za nowym telewizorem. Jeśli myślisz, że Mistrzostwa to dobra okazja, by sprawić sobie nowy TV, to pewnie zastanawiasz się, ile musisz mieć odłożonych na ten cel pieniędzy. Im więcej, tym lepiej – rzecz jasna, ale być może wystarczą... 2 tysiące złotych. Sprawdziliśmy to, ale zacznijmy od początku.
Mecze Euro 2020 w 4K i HDR
Mistrzostwa Euro 2020 będą jedną z pierwszych okazji dla Telewizji Polskiej do przeprowadzenia testów nadawania programów w nowym standardzie DVB-T2/HEVC. Pozwala on na uzyskanie rozdzielczości 4K, obrazu HDR i dźwięku Dolby w telewizji naziemnej. Wszystkie mecze turnieju będą emitowane właśnie w takiej jakości na specjalnym kanale TVP 4K, do którego dostęp uzyskasz bez żadnych dodatkowych opłat.
Jak oglądać Euro 2020 w Internecie?
Spotkania będą również transmitowane w Internecie. Konkretnie: na stronie tvpsport.pl oraz w aplikacji TVP Sport. Mecze Euro 2020 obejrzymy więc na komputerze, smartfonie, jak i telewizorze. Optymalna będzie oczywiście ta ostatnia opcja (dobrze więc wybrać model Smart TV, a najlepiej Android TV). I tu ciekawostka: w przypadku transmisji internetowej będziemy mogli wybrać jeden z czterech formatów: z polskim komentarzem, z angielskim komentarzem, bez komentarza i z audiodeskrypcją.
Co powinien mieć telewizor na Euro 2020?
To wszystko razem sprawia właśnie, że przydałby się telewizor, który:
- po pierwsze: wyświetla obraz w rozdzielczości 4K,
- po drugie: obsługuje HDR w formacie Dolby Vision,
- po trzecie: oferuje dźwięk w systemie Dolby Audio,
- po czwarte: ma łączność Wi-Fi i system Smart TV
- i po piąte: jest wyposażony w tuner DVB-T2/HEVC.
Sporo tych wymagań. Czy zatem 2000 złotych wystarczą, by kupić telewizor gotowy na Euro 2020? Okazuje się, że… jak najbardziej tak. To, czego szukaliśmy, udało nam się znaleźć w Hitachi, JVC, Toshibie. I tak na przykład…
Hitachi ma telewizor 4K na Euro 2020 za mniej niż 2000 złotych
Nie tylko nie przekroczyć budżetu, ale nawet zachować kilka stówek w portfelu uda nam się, jeśli zdecydujemy się na zakup Hitachi 50HAK5750. To telewizor z 50-calowym wyświetlaczem 4K, który oprócz HDR-u w formacie Dolby Vision oferuje jeszcze lokalne ściemnianie. W skrócie polega to na tym, że ekran jest dzielony na setki „bloków”, w których jasność może być większa lub mniejsza niezależnie od pozostałych. W ten sposób da się uzyskać naprawdę duży kontrast, dzięki czemu obraz wygląda po prostu lepiej.
Jeśli chcemy oglądać mecze, wykorzystując telewizję naziemną, to do naszej dyspozycji oddany jest tuner DVB-T2. Jeśli zaś wolimy transmisję internetową, to możemy skorzystać z Wi-Fi i systemu Android TV. Do tego PVR umożliwia nagrywanie programów na dysk USB (np. pendrive’a), co docenisz, gdy akurat nie będziesz mógł obejrzeć spotkania na żywo. Wreszcie, 20-watowe głośniki stereo z certyfikatem Dolby Audio zapewniają przyzwoity dźwięk.
Trzy ciekawe modele znaleźliśmy też w ofercie JVC
Spójrzmy tymczasem na ofertę JVC. Tutaj naszą uwagę przykuwają przede wszystkim te dwa modele: JVC LT55VU3000 i JVC LT50VA3000. Kosztują tyle samo i wyglądają niemal identycznie, ale jest kilka elementów, którymi się różnią. Ten pierwszy ma większy ekran (55 cali), ale za to nie ma Androida. Z kolei JVC LT50VA3000 wykorzystuje system Android TV, ale jego wyświetlacz ma przekątną 50 cali. Ten drugi oddaje również do naszej dyspozycji dwa razy więcej gniazd, mianowicie 4 porty HDMI i 2 porty USB.
Po co ci Android w telewizorze? Ano choćby po to, by korzystać z najróżniejszych aplikacji sportowych i wideo. Możesz na przykład śledzić wyniki i wiadomości z Mistrzostw bez koneiczności sięgania po smartfona czy komputer. Możesz też oglądać powtórki na YouTubie oraz przesyłać treści z telefonu na duży ekran. Aha, dodajmy w tym miejscu, że brak Androida w modelu JVC LT55VU3000 nie oznacza braku Smart TV – jest tam po prostu autorska platforma, również dająca dostęp do najpopularniejszych aplikacji.
Choć systemami się różnią, obydwa te modele oferują równie dobrą jakość obrazu i dźwięku. Możesz liczyć na rozdzielczość 4K, na technologię lokalnego ściemniania, na HDR w formacie Dolby Vision i na (realistyczny) dźwięk przestrzenny. Jeden i drugi ma też Wi-Fi i tuner DVB-T2, a do tego umożliwia nagrywanie na USB.
Jeśli zaś rozglądasz się za czymś większym (i możesz dołożyć dwie stówki), to ciekawie prezentuje się też JVC LT58VA8000. Oferuje wszystko to, o czym wspomnieliśmy przy okazji dwóch poprzednich modeli. Ma też system Android TV, a jego wyświetlacz ma przekątną 58 cali, więc mówimy tu już o naprawdę dużym sprzęcie.
Taki duży, taki mały – czyli propozycje marki Toshiba
58 cali to dla ciebie wciąż za mało? W takim razie być może zainteresuje cię 65-calowy telewizor Toshiba 65UA6B63DG. Taki olbrzym pozwoli ci czerpać jeszcze więcej przyjemności z oglądania meczów i emocjonować się nimi w pełni – także w większym gronie. Równocześnie prezentuje się dość subtelnie – a to za sprawą niemal bezramkowego designu. HDR jest, 4K jest, DVB-T2 jest, Android jest i nagrywanie na USB też jest. Do tego jeszcze producent dorzuca głośniki Onkyo, a to chyba najlepiej świadczy o jakości. Wszystko to możesz mieć za 3 tysiące.
Zaraz, 3 tysiące? Cóż, chyba jednak za bardzo uciekliśmy od założonego budżetu. Tymczasem w ofercie Toshiby da się znaleźć także ciekawe modele, które kosztują mniej niż 2000 złotych. Mamy tu na myśli na przykład telewizor Toshiba 55UA2063DG. Jasne, ma 10 cali mniej i „standardowe” głośniki, ale poza tym niczego mu nie brakuje. Znów moglibyśmy zrobić wyliczankę, ale tym razem ograniczymy się do stwierdzenia, że ma po prostu wszystko, czego potrzeba (wraz z lokalnym ściemnianiem, co sprawia, że kontrast wypada naprawdę dobrze).
Tych bardziej oszczędnych z kolei mogą zainteresować bliźniacze telewizory Toshiba 50UA4B63DG oraz Toshiba 43UA4B63DG. Oprócz rozmiaru nic tych dwóch urządzeń nie różni. Obydwa oferują komplet funkcji i technologii, umożliwiających oglądanie sportu w komfortowych warunkach. Szczególnie warto zwrócić uwagę na ten 43-calowy wariant, który doskonale sprawdzi się w mniejszym pokoju. To też najlepszy dowód na to, że mniejszy wcale nie oznacza gorszy.
2000 złotych wystarczy
Udowodniliśmy zatem, że 2000 złotych to wystarczająca kwota, by kupić telewizor na Euro 2020 i nie żałować. Każdy z modeli ma wszystko, czego potrzeba, by mecze oglądało się z przyjemnością.
Artykuł powstał we współpracy z Vestel.
Komentarze
22moze gdyby z naglowka usunac ,,dobry'' to moze jeszcze :]
pozdro
Do oglądania filmów czy seriali jeszcze spoko, ale moim zdaniem 100Hz to do sportu jednak minimum.