Do niedawna synonimem trudnej gry była seria Dark Souls. „Była”, bo From Software pokazało, że trudne wyzwania da się jeszcze podkręcić. I oto jest – Sekiro: Shadows Die Twice, gra która cię wymęczy, przemieli, spowoduje frustrację i rzucanie padem po ścianach. A najlepsze jest to, że wciąż chce się w nią dalej grać, mimo ciągłych porażek. Nie da się zaprzeczyć, że to zasługa niesamowicie różnorodnych bossów. Każdy z nich z osobna jest jednocześnie ogromnym wyzwaniem i nie mniejszą nagrodą, gdy w końcu uda się nam go pokonać. Oto szybki przegląd najciekawszych i najtrudniejszych bossów i mini bossów w Sekiro: Shadows Die Twice.
Wielki Wąż (Giant Snake)
Wielki Wąż nie jest może zbyt trudnym przeciwnikiem (choć lepiej go nie lekceważyć), ale sama walka z nim dostarcza niebywałych wręcz emocji. Przekradanie się niezauważonym tak aby dostać się nad niego i zadać kończący cios – coś wspaniałego!
Boski Smok (Divine Dragon)
Gdyby trzeba było wskazać bossa w Sekiro: Shadows Die Twice, którego widok zapiera dech w piersiach to Boski Smok byłby idealnym kandydatem. Do tego walka z nim jest nieco inna niż w przypadku pozostałych bossów. Inna nie znaczy wcale łatwiejsza. Z pewnością jednak jest widowiskowa.
Płonący Byk (Blazing Bull)
Nie mniej ciekawie prezentuje się walka z tą oto bestią. Co prawda, przywiązanie do rogów byka płonącej beli trzciny bądź siana samo w sobie jest nieludzkie, ale temu stworowi najwyraźniej to nie przeszkadza. Najważniejsze dla niego jest wyżycie się na wszystkim co się rusza. A że ostatnim „żyjącym” w tej lokacji jest Sekiro….
Juzou Pijak (Juzou the Drunkard)
Absolutnie obleśny jegomość. Nie dość, że stale popija ze swojego antałka to jeszcze potrafi wymiotować na żądanie. Nie jest może przesadnie szybki, ale uderzenia jego miecza potrafi wyrządzić sporo szkody. Dodatkowa trudność to otaczająca go świta, której lepiej wcześniej się pozbyć, jeśli w ogóle chcemy nawiązać równorzędną walkę z Jozou.
Gyoubu Masataka Oniwa
Pole zakończonej niedawno bitwy z ciałami poległych i płonącymi gdzieniegdzie ogniskami to idealne miejsce na zasadzkę. I właśnie tu spotykamy Gyoubu Oniwe, potężnie zbudowanego przeciwnika na koniu. To co wyprawia on w siodle i ataki jakimi nas częstuje to prawdziwe widowisko. Lepiej jednak uważać, by się nie zapatrzyć, bo o śmierć w tym starciu nietrudno.
Genichiro Ashina
Jak zapewne większość z Was już wie pierwsze spotkanie z tym bossem, we wstępie Sekiro: Shadows Die Twice, kończy się zawsze utratą ręki. I to niezależnie od tego jak dobrzy jesteśmy w odpieraniu jego ataków. Kolejne spotkanie jest już dużo trudniejsze i potrafi mocno zniechęcić do dalszej gry, Jednak wielu pasjonatów Sekiro uważa, że dopiero od tego bossa zaczyna się właściwa zabawa, gdyż walka z nim uczy właściwej strategii i tego jak powinno się rozgrywać kolejnych przeciwników.
Bezgłowy (Headless)
Spotkania z tym mini bossem, a jest ich w Sekiro: Shadows Die Twice kilka, z pewnością nie należą do najprzyjemniejszych (jakby coś z tej grze takie było). Nie dość bowiem, że stwór ten tworzy mgłę, która potrafi spowalniać nasze ruchy, to jeszcze potrafi zniknąć i teleportować się zaraz za naszymi plecami zadając jeden potężny i zazwyczaj śmiertelny cios.
Wodna O’Rin (O’Rin of the Water)
Jeśli myśleliście, że Skuty Ogr był wymagającym mini bossem to spotkanie z Wodną O’Rin może być dla Was niemiłym zaskoczeniem. Niesamowicie szybkie i wściekle zadawane ciosy mogą szybko wytrącić nas z równowagi nie dając wytchnienia ani możliwości wypracowania nowej strategii.
Długoręki Parecznik Żyrafa (Long-Arm Centipede Giraffe)
Może i ten stwór wygląda groteskowo, ale jego szalonych 10-ciosowych kombosów należy się obawiać. Szczególnie, że ma w zanadrzu kilka dodatkowych, raczej niemiłych atrakcji. I choćby dlatego można się na nim zaciąć.
Opancerzony wojownik (Armored Warrior)
„…Non shell pass”, którymi wita nas ten przeciwnik na moście może początkowo wywołać mały uśmiech. Wystarczy jednak kilkanaście sekund by zrozumieć jak ciężka będzie z nim przeprawa. Wielki, mocno opancerzony i z przeogromnym mieczem wojownik wydaje się niemal nie do pokonania. A przynajmniej do czasu, gdy wykombinujemy jak się pozbyć nie zadając mu ostatecznego ciosu. Już wiecie co należy zrobić?
Skuty Ogr (Chained Ogre)
Tego przeciwnika spotykamy niemal na samym początku gry i jest to pierwszy mini boss, który może sprawić nie lada kłopoty. Po części dlatego, że jeszcze nie zdążyliśmy dobrze poznać gry ani rządzących nią mechanik, a po części z uwagi na jego potężne ataki i niezwykle irytujące chwyty. Bo to, że ten wielkolud rzuca się niczym wrestler dałoby się jeszcze jakoś przeboleć. Gorzej, gdy któryś raz z rzędu wylądujemy w przepaści tylko dlatego, że ogr nas złapał i cisnął w powietrze.
Wojownik Shichimen (Shichimen Warrior)
I kolejna widowiskowa walka, a właściwie fenomenalnie wyglądający festiwal naszych zgonów. Ataki tego wojownika w postaci purpurowych, ścigających nas kul robią bowiem naprawdę kolosalne, pierwsze wrażenie, szczególnie gdy mamy możliwość zobaczenia tego na telewizorze z technologią HDR. Szybko jednak odłożymy już na bok graficzne bajery, bo starcie z tym bossem wymaga maksymalnego skupienia. Raz, że każde trafienie podnosi zabójczy dla nas poziom strachu, a dwa, że jego ataki bywają dość nieprzewidywalne.
Pani Motyl (Lady Butterfly)
Szybka, zwinna, a do tego potrafi korzystać z magii. A przynajmniej tak to wygląda, gdy rzuca przeciwko tam stadko fantomowych wojowników, którzy później zamieniają się w ścigające nas ogniste kule. Wszystko to sprawia, że dla wielu śmiałków Pani Motyl może okazać się pierwszym potężnym zderzeniem ze ścianą.
Małpi Strażnik (Guardian Ape)
Już pierwszy zwiastun tego przeciwnika sugerował, że przeprawa z nim może być ciężka. I taka jest, choć mało kto spodziewał się, że ten boss będzie nas obrzucał swoimi odchodami albo serwował uwerturę z zabójczych bąków. Ba, „zabicie” tej mały przez odcięcie głowy to wciąż dla niej za mało.
Zdeprawowana mniszka (Corrupted Monk)
Tego bossa spotkacie w grze dwukrotnie - pod postacią ducha oraz przeciwnika z krwi i kości. Obie formy są zabójcze. Mniszka potrafi nieźle napsuć krwi, szczególnie podczas drugiego starcia, bo oprócz zamaszystych ataków dochodzi tu jeszcze konieczność jej trzykrotnego „ubicia”.
Ojciec Sowa (Owl Father)
Jego ataki są niesamowicie szybkie. Do tego często zmienia kombinacje ciosów. No i są jeszcze diabelnie dewastująca szarża, chwilowe znikanie po wezwaniu swojej sowy oraz płomienne ataki, po których następuje błyskawiczne kombo. Pokonać Ojca Sowę to nie lada wyzwanie, ale gdy w końcu to się uda satysfakcja jest niesamowita.
Siedem włóczni Ashiny – Shikibu Toshikatsu Yamauchi (Seven Ashina Spears - Shikibu Toshikatsu Yamauchi)
Pod tą długą nazwą kryje się jeden z najtrudniejszych mini bossów w Sekiro: Shadows Die Twice. I pomyśleć, że gdy spotykamy na swojej drodze wygląda wyjątkowo niepozornie. Ot, idący sobie samotnie jegomość z wielką włócznią. Niby można go ominąć, a jednak większość ze śmiałków wybiera starcie. Szczególnie, że pierwszy zabójczy cios wydaje się dobrą wróżbą. I tak można się potężnie sparzyć, bo Shikibu Toshikatsu Yamauchi ma tak różnorodny wachlarz dewastujących ataków, a że dalsza walka staje się nagle drogą przez mękę.
Isshin Ashina
Ten chudy starzec wygląda może niepozornie, ale to kawał twardego skurczybyka z przepotężnymi mocami. Potrafi tupnięciem nogą i ruchem miecza zamienić miejsce walki w płonący piekarnik. Mało tego, ma w zanadrzu absolutnie dewastujące ataki, których nie jesteś w stanie obronić. Stając naprzeciw niemu przygotuj się więc na krew, pot i łzy.
Demon Nienawiści (Demon of Hatred)
W Sekiro: Shadows Die Twice nie ma zbyt wielu spektakularnie wyglądających bossów. I pewnie dlatego już samo oglądanie Demona Nienawiści sprawia sporą przyjemność. Przynajmniej na początku, gdy jeszcze nie zginęliśmy kilkadziesiąt razy od jego ataków obszarowych albo innych, nie mniej wkurzających zagrań.
Isshin, The Sword Saint
Z uwagi na fakt, że ujawnienie tego bossa samo w sobie stanowi spojler na zdjęciu go nie znajdziecie. Jest to jednak bezapelacyjnie najtrudniejszy boss w Sekiro: Shadows Die Twice. Każde pokonanie go wyzwala w nim taką moc w kolejnej fazie, że w pierwszej chwili można wręcz przeżyć mały szok. Coś jak wzrost trudności o 100%. Na koniec zła wiadomość – by poznać wszystkie zakończenia gry będziesz musiał stawić mu czoła!
Komentarze
3https://www.youtube.com/watch?v=ZYwDSdIzINA