Po ponad 20 latach powraca kultowe Theme Hospital. Tytuł jest co prawda inny, inni są też twórcy gry, ale poza tym Two Point Hospital to wypisz, wymaluj dawna legenda strategii ekonomicznych. Aż szkoda byłoby gdyby produkcja ta przeszła niezauważona. Wielka szkoda!
- niesamowity klimat kultowego Theme Hospital; - cała masa humoru; - ciekawie skonstruowany rosnący poziom wyzwań (poszczególne cele i dalsze wyzwania); - bardzo przyjemna dla oka oprawa wizualna; - nieźle dobrana ścieżka dźwiękowa; - polska wersja językowa robi świetną robotę
Minusy- interfejs mógłby być bardziej przejrzysty - z czasem rozgrywka robi się dość powtarzalna - trochę mało nowości - drobne błędy techniczne
Moda na odkurzanie dawnych marek niegdyś cieszących się ogromną popularnością wciąż ma się dobrze. Wystarczy spojrzeć choćby na to z jaką klasą powrócił do żywych Crash Bandicoot na Playstation 4 (a później i na Xbox One oraz PC) albo na to jak wielkie emocje wzbudza zbliżający remake trzech części smoczka Spyro.
Co jednak zrobić, gdy obecny posiadacz legendarnej marki nie kwapi się by ją odświeżyć (a o sprzedaży chyba nie ma nawet co wspominać)? Cóż, wyjście jest jedno – najlepiej stworzyć coś co można byłoby nazwać duchowym jej spadkobiercą.
Taką właśnie drogę obrali twórcy Two Point Hospital wzorując się na legendzie Theme Hospital. Choć w ich przypadku brać to należy całkowicie dosłownie, bo duch kultowego pierwowzoru jest tu wyjątkowo silny. No ale trudno się dziwić skoro w Two Point Studios znaleźli się byli pracownicy firmy Bullfrog, tej samej która w 1997 roku dała nam Theme Hospital.
Z garnkiem na głowie
Pamiętacie jeszcze dlaczego zagrywaliście się w Theme Hospital nie mogąc się od niej oderwać? Pewnie wielu młodszych datą graczy nie kojarzy nawet tego tytułu, ale dinozaury z miejsca rzucą pod nosem – „przy tej grze można było boki zrywać”.
Co jak co ale humor w Theme Hospital był przedni. No bo w której innej strategii ekonomicznej można było zarządzać szpitalem lecząc takie przypadłości jak choćby wiszący jęzor, kompleks króla, wzdęcie głowy czy włochatość. Każda z tych chorób była tak niedorzeczna jak niedorzeczny był sposób ich leczenia. Dlatego na widok procedur uzdrawiania takich pacjentów banan sam pojawiał się na twarzy. I dokładnie tak samo dzieje się w Two Point Hospital.
Trzeba przyznać, że twórcom Two Point Hospital nie brakowało wyobraźni. Niełatwo wymyślić nowe jednostki chorobowe, które byłby jednocześnie oryginalne i wzbudzałyby podobne rozbawienie jak za dawnych, dobrych czasów.
Co powiecie więc na likantropię (czyli wilkołactwo), monobrew (tak, tak, chodzi o połączenie brwi w jedną sporej wielkości całość), łóżkowicę, muchy w nosie, słowotok, pomroczność jasną albo garnkowca srebrzystego?
Nazwy pewnie Wam niewiele powiedzą, może więc posłużę się przykładem dwóch ostatnich jednostek chorobowych i wyjaśnię, że objawem pierwszej jest świecąca się żarówka zamiast głowy, a drugiej – srebrny garnek mocno wciśnięty za uszy. Leczenie? Iście szalone. Ale to właśnie w Two Point Hospital jest najpiękniejsze – obserwowanie jak to wszystko działa sprawia ogromną wręcz frajdę.
Dyrektor szpitala = ciężki kawałek chleba
Oczywiście, wystarczy wejść głębiej, poza tę śmieszną otoczkę by dostrzec kryjącą się we wnętrzu Two Point Hospital rasową strategię ekonomiczną. Dodajmy jeszcze – całkiem rozbudowaną, bo opcji zarządzania szpitalem jest tu dużo więcej niż tylko budowanie kolejnych gabinetów, upiększanie ich różnymi bajerami czy zatrudnianie personelu.
W kolejno obejmowanych przez nas szpitalach (gra pozwala nam przenosić się dalej gdy tylko wypełnimy podstawowe cele) trzeba bowiem pamiętać o finansach, jak najefektywniejszym przepływie pacjentów, bezpieczeństwie pożarowym, ogólnej czystości, odpowiedniej temperaturze pomieszczeń czy zadowoleniu personelu oraz chorych.
Do tego dochodzi jeszcze konieczność dokształcania kadry przez odpowiednie szkolenia (nie zawsze uda się zatrudnić wszechstronnego pracownika) czy też przeprowadzania badań w kierunku opracowywania nowych pomocnych technologii. Słowem – pełen zakres rzeczy, które mogą pójść nie tak jak byśmy oczekiwali.
Na szczęście nauczyć się grać w Two Point Hospital jest łatwo. Początkowo nawet nie trzeba jakoś szczególnie przejmować się wydatkami. Po prostu radośnie budujemy kolejne gabinety, wyposażamy je w odpowiedni sprzęt i zatrudniamy personel. Potem jeszcze dodajemy ławeczki i automaty z przekąskami, by ludzie mieli gdzie spocząć.
Schody zaczynają się nieco później, wraz z coraz to nowymi jednostkami chorobowymi, zmniejszającym się miejscem szpitala (i koniecznością jego rozbudowy o dodatkowe grunty) i sporą ilością stawianych nam wyzwań – od epidemii, poprzez wizytację z ministerstwa, po „odwiedziny” chorego VIP’a.
Z czasem dają też o sobie znać największe bolączki Two Point Hospital – powtarzalność i…archaizmy. Każdy kolejny szpital to od nowa budowanie tego samego, choć w nieco zmienionych warunkach (przez układ ścian budynku).
Pewnym urozmaiceniem są oczywiście nowe pomieszczenia i dodatkowe obiekty, które możemy sobie odblokować, gdy zbierzemy wystarczającą liczbę środków, ale to wciąż za mało by móc mocniej zaangażować się grę. A przynajmniej w późniejszych jej etapach, bo początek potrafi oczarować.
I to na tyle, że nie zwracamy uwagi na archaizmy pokroju niemożliwości zatrudnienia dodatkowego personelu do jednego, tego samego gabinetu, bądź skazanym na porażkę próbom zmuszenia któregoś z wolnych lekarzy do obsługi kolejki pacjentów w zdawałoby się pustym gabinecie.
Epidemia Monobrwi
Two Point Hospital – czy warto kupić?
Czas na odpowiedź na to najważniejsze pytanie. Jeśli tylko z łezką w oku wspominasz czasy Theme Hospital – to jasne, bierz w ciemno. Przy Two Point Hospital będziesz bawił się równie dobrze co kiedyś. I to przez długi czas, bo gra została tak skonstruowana by wracać do już zbudowanych szpitali i robić w nich wszystkie dodatkowe wyzwania na 3-gwiazdkowy wynik.
Gorzej, jeśli nie miałeś styczności w pierwowzorem. Wówczas Two Point Hospital może i zrobi na Tobie dobre pierwsze wrażenie - bo jest zabawna, stosunkowo prosta i fajnie się w nią gra, ale raczej nie utrzyma Cię przy sobie na dłużej. Do tego potrzebna jest nostalgia, a ona rządzi się swoimi prawami.
Ocena końcowa Two Point Hospital:
- niesamowity klimat kultowego Theme Hospital
- cała masa humoru
- ciekawie skonstruowany rosnący poziom wyzwań (poszczególne cele i dalsze cele)
- bardzo przyjemna dla oka oprawa wizualna
- nieźle dobrana ścieżka dźwiękowa
- polska wersja językowa robi świetną robotę
- interfejs mógłby być bardziej przejrzysty
- z czasem rozgrywka robi się dość powtarzalna
- troche mało nowości
- drobne błędy techniczne
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
dobry plus
Ocena ogólna:
Grę Two Point Hospital na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy SEGA
Komentarze
6Przykry jest tylko fakt że gra została spiracona na jeden dzień przed premierą oficjalną. :/
Kiedyś piraci robili swoje i gry na PC zaczynały wychodzić w rozsądnych cenach. Teraz znowu chciwość panuje na salonach.