Muszę przyznać, bałem się, że druga część Bitwy o Śródziemie będzie kolejnym "odgrzewanym kotletem" nastawionym tylko na zysk i bazowanie na potędze wykupionej licencji. Całe szczęście, rzeczywistość
Kiedy w grudniu 2004 roku na rynku pojawiła się gra 'Władca Pierścieni - Bitwa o Śródziemie' było to duże wydarzenie. Szczególnie, że pamięć po rewelacyjnej trylogii była jeszcze świeża i praktycznie każdy gracz chciał sprawdzić, czy byłby w stanie pokonać armie Mordoru lub też na jej czele wywalczyć zwycięstwo dla Saurona. Strategia oferowała przemyślaną rozgrywkę w połączeniu z naprawdę świetną oprawą graficzną. Korzystając z pełnej licencji filmowej, umożliwiała rozgrywanie scen znanych z filmu według własnego uznania np. bitwę o Helmowy Jar.
Pomimo licznych uproszczeń i kilku wad, gra była naprawdę świetna. Tym bardziej nie dziwi fakt, że jej producent, firma Electronic Arts, zdecydowała się wypuścić sequel (wielokrotne opieranie się na popularnych seriach to dla nich zupełnie normalne).
Muszę przyznać, bałem się, że druga część Bitwy o Śródziemie będzie kolejnym "odgrzewanym kotletem" nastawionym tylko na zysk i bazowanie na potędze wykupionej licencji. Całe szczęście, rzeczywistość okazała się zupełnie inna, a twórcy "nie spoczęli na laurach" i zafundowali nam naprawdę miłą niespodziankę.
Armia Mordoru przybędzie za 14 minut...
Nie całkiem nowe Śródziemie
W poprzedniej części gry jej twórcy pozwolili nam ponownie przeżyć wszystkie te wydarzenia, które widzieliśmy w filmie. Niestety, będąc ograniczonym licencją filmową, nie mogli pokazać nic więcej. Nowa Bitwa o Śródziemie przynosi znaczącą zmianę, ponieważ firmie Electronic Arts udało się wykupić w końcu pełną licencje książkową oryginalnej Trylogii Tolkiena. Dzięki temu gra może pokazać to, czego nie widzieliśmy ani w poprzedniej jej części, ani w filmie.
Obrona Ereboru jest jeszcze bardziej porywająca i zacięta, niż Helmowego Jaru z pierwszej części gry
Nowa Bitwa o Śródziemie skupia się na uzupełnieniu fabuły filmowej o wątki opisane w książce (pomijając znane nam wcześniej wydarzenia). W ten sposób możemy poznać choćby częściowo losy mniej znanych bohaterów, czy odwiedzić miejsca, o których jedynie czytaliśmy np. Góry Błękitne, Fornost, Erebor i inne. Każda z tych lokalizacji ukazanych w grze oddaje swój niepowtarzalny klimat, za co szczególne uznanie należy się twórcom. Potrafili oni bowiem bezbłędnie zaadoptować tolkienowską wizje Śródziemia na potrzeby gry.
Oprócz wspomnianych lokacji pojawiają się tutaj znane z książki i filmu nacje - Elfy, Krasnoludy, Uruk-Hai (Armia Isengardu) i Orki (Armia Mordoru), a także dodatkowo Ludzie Zachodu czyli połączone siły Gondoru i Rohanu oraz bliżej nieokreślona, ale bardzo silna Armia Goblinów.
Każda z tych nacji różni się od siebie nie tylko wizualnie, czy też możliwościami rozbudowy własnych fortec i budynków (tym razem możemy stawiać je gdzie tylko chcemy, bez żadnych ograniczeń). Przede wszystkim innym sposobem rozgrywki i innymi taktykami, które każdy gracz musi wypracować sam, aby móc zwyciężać. Dla przykładu większość jednostek z armii goblinów ma bardzo niską wartość bojową, w zamian jednak niezwykłą mobilność i dużą szybkość ich tworzenia. W tym momencie ich podstawową rolą na polu bitwy może być "zaszczytna" pozycja "mięska armatniego" ;)
Jednak dlaczego nie jest to całkiem nowe Śródziemie, skoro gra ukazuje zupełnie nieznaną kinomanom część konfliktu Dobra ze Złem? Otóż wśród bohaterów dostępnych dla nas w grze, są znane nam z filmu postacie takie jak np. Elrond czy "Usta Saurona". Ponadto w jednej z misji dla pojedynczego gracza pojawia się cała Drużyna Pierścienia wraz a Armią Nieumarłych, zaś w trybie Wojna o Pierścień (o którym za chwilę) kluczowym elementem rozgrywki jest nie kto inny jak Gollum. To wszystko powoduje, iż łatwiej odnajdujemy się w "nowo" wykreowanym świecie gry.