Zajmijmy się teraz bohaterem tego tekstu, który już po wyjęciu z pudełka robi duże wrażenie - ciężki, duży, z wielkim wiatrakiem i gniazdami na modularne kable... coś, co tygryski lubią najbardziej.
Wykonanie Odina GT 550W stoi na najwyższym poziomie. Blachy zostały tak dobrze dopasowane i połączone licznymi zatrzaskami, że (aż wstyd przyznać) nie udało mi się zajrzeć pod maskę tego zasilacza. Musiałbym na siłę wyginać zabezpieczenia, a tego nie chciałem robić - to taka przestroga dla nałogowych majsterkowiczów.
Zaglądając do środka poprzez ażurową siatkę można zobaczyć duże, żebrowane u góry radiatory koloru miedzianego.
Dobre odprowadzanie ciepła z grzejących się elementów to podstawa cichej pracy, nawet pod obciążeniem, a wentylator o boku 14 cm zapewnia duży przepływ powietrza na wolnych obrotach. Efekt jest rewelacyjny - Odin GT 550W jest zasilaczem praktycznie niesłyszalnym! Włożony do przestronnej obudowy Chieftec i obciążony w granicach 30 - 40% pozostawał bezgłośny przez kilka godzin, ani raz nie przyspieszając obrotów swojego wiatraka. Polecam ten model wszystkim, dla których priorytetem jest cicha praca ich wydajnego i rozbudowanego komputera.
Kolejną zaletą jest modularne okablowanie - im mniej kabli w obudowie, tym lepiej. Projekt okablowania Odina spodobał mi się, aczkolwiek znalazłem drobne wady.
Rodzaje i długości poszczególnych kabelków zostały opisane w tabelce ze specyfikacją. Optymalnie rozwiązane zostało zasilanie kart graficznych - dwa osobne kabelki, zakończone wtyczkami 8-pin, z możliwością odłączenia 2 pinów. Dwie wiązki SATA, dwie molex - nikomu nie zabraknie wtyczek do zasilania napędów.
A tak na marginesie - od dawna zastanawiam się, który producent zasilaczy zaprojektuje naprawdę przyjazne użytkownikowi wiązki. Aż się prosi przecież zrobić jedną wiązkę z mieszanymi wtyczkami SATA i molex, bo w wielu komputerach znajdują się dyski twarde SATA i napędy optyczne ATA (lub odwrotnie). Podobnych rozwiązań można zaprojektować więcej - na przykład krótki kabelek 15 - 20 cm zakończony pojedynczym molexem, służący do zasilania napędu DVD...
Wadą okablowania Odina są według mnie zbyt krótkie kable PCI-E. Mają po 60 cm, nie da rady poprowadzić ich wzdłuż wsporników i stelaża dużej obudowy. Druga wada jest raczej natury estetycznej - siatkowe oploty kabli zamontowanych na stałe kończą się kilka centymetrów przed obudową zasilacza. Niezbyt ładnie to wygląda, bo nie spodziewam się, aby istniała groźba przetarcia się izolacji.
W pudełku z zasilaczem znajduje się dość bogate wyposażenie dodatkowe. Oprócz standardowego kabla, śrubek i krótkiej instrukcji mamy jeszcze saszetkę z kablami, płytę CD z oprogramowaniem, śledzia-przejściówkę USB, kabel z dwoma gniazdkami dla wentylatorów obudowy oraz cztery czujniki temperatury.
Po zamontowaniu zasilacza w obudowie powinniśmy podłączyć wychodzący z niego kabel zakończony cienką wtyczką do stosownego gniazdka w dołączonym śledziu. Z drugiej strony blaszki znajduje się kabel zakończony zwykłą wtyczką USB - wtykamy go w gniazdko USB płyty głównej i tym sposobem mamy zapewniony monitoring. Czujniki temperatury możemy rozmieścić w obudowie według własnego uznania, możemy też podłączyć do Odina dwa wentylatory obudowy, których obroty będą regulowane przez zasilacz.
Wspomnę jeszcze, że wentylator zasilacza podświetlony jest na niebiesko, co wygląda dość ciekawie, ale tylko dla posiadaczy obudów z bocznym oknem.