Alienware postanowił powrócić do mniejszych laptopów dla graczy. Pod koniec roku wprowadzi na rynek model 13,3-calowy.
Niegdyś Alienware M11x był jednym z wydajniejszych spośród najmniejszych laptopów dla graczy, ale niedługo później producent porzucił ten projekt i skupił się na większych konstrukcjach. Wygląda jednak na to, że ponownie zauważył on potencjał w mniejszych laptopach i opracował nową „miniaturkę” dla graczy.
Mowa tutaj o 13,3-calowym modelu Alienware 13, który występuje w wersjach z matrycą TN o rozdzielczości 1366 x 768 pikseli (HD), 1920 x 1080 pikseli (Full HD), a także 2560 x 1440 pikseli (QHD). Opcjonalnie może ona obsługiwać dotyk. Na uwagę zasługuje też gamingowa klawiatura TACTX.
Jak przystało na maszynę dla graczy, 13-nastka bazuje na wydajnych podzespołach – producent zastosował tutaj procesor Intel Core „Haswell” (w przyszłym roku powinniśmy się spodziewać konfiguracji z układami Broadwell), 16 GB pamięci DDR3, a także kartę graficzną Nvidia GeForce GTX 860M. Ponadto udostępniono dwa dyski SSD, a za łączność odpowiada bezprzewodowa karta sieciowa Killer w standardzie 802.11ac.
Laptop wyróżnia się efektownym wyglądem – wszystko dzięki wyprofilowanej obudowie i systemowi podświetlenia AlienFX. Dodatkowym atutem jest niewygórowana waga, bowiem wynosi ona niewiele ponad 2 kg.
Premiera modelu Alienware 13 została zaplanowana na listopad. Cena? Na pewno nie będzie należeć do najniższych ;)
Źródło: SlashGear
Komentarze
321) powinien on być naprawdę mocnym sprzętem (vide 860M przy takiej cenie komputera jaka zapewne będzie jest kartą po prostu słabą!),
2) ekran powinien być minimum 15,6'' (ja po przesiadce z poprzednim laptopem na 17'', nie wrócę do mniejszych),
3) biorąc pod uwagę większy ekran, nie dziwota że laptop do grania musi ważyć nieco więcej - mój poprzedni ważył (z zasilaczem) ok. 3kg, obecny 3,5 (przez olbrzymi zasilacz, którego akurat się nie spodziewałem, bo on sam waży ok. 1kg!).
Jakiś czas temu (kilka lat) doszedłem do wniosku, że nie ma sensu płacić za markę (nazwę), skoro za dużo niższą cenę można mieć taki sam, albo nawet lepszy sprzęt (dowolnego typu), przy czym warto czasem dopłacić, jeżeli za nazwą idzie jakość i wykonanie. Tzn. jeżeli firma nie każe dopłacać do sprzętu za dużo za samą jej nazwę, to lepiej jest dopłacić trochę pieniędzy, aby mieć lepszy sprzęt, ale wszystko musi mieć swoją granicę, co w przypadku Apple, Alienware, Dell itd. jest już przekraczaniem wszelkich granic cenowych (moim zdaniem).
Zwróć uwagę, że taki rMBP może i odstaje od tańszej (nawet o połowę) konkurencji z Windows pod względem, hmm... karty graficznej (i tyko pod tym względem), ale ma coś czym nie mogą się poszczycić laptopy "dla graczy" za 4k zł - doskonałej jakości matrycę (odwzorowanie kolorów, temperatura barwowa, etc.), którą docenią profesjonalni użytkownicy, ale nie "gracze", dla których liczy się ilość fps, a dobrej jakości monitora na oczy nie widzieli lub nawet by nie potrafili dostrzec różnicy w kolorach (1/12 mężczyzn nie rozróżnia barw).
Te wszystkie Lenovo i s-ka mogą się charakteryzować dobrą kulturą pracy i mieć inne zalety (np. możliwość wymiany dysku, napędu lub RAM bo Apple ubzdurało sobie by praktycznie wszystko w środku rMBP przykleić lub przylutować), ale wykorzystane w nich ekrany są po prostu badziewiaste i przekreślają je jako mobilny sprzęt dla profesjonalistów.
Natomiast, gdy już chcesz kupić laptopa z Windows, który ma w miarę sensowną matrycę (ale i tak wypadającą gorzej od nowych Retin), np. Dell XPS 15, który notabene ma prawie takie same parametry (wypada gorzej pod względem SSD) jak rMBP to musisz zapłacić bagatela 6k zł (Allegro), a i tak ten sam soft (np. Photoshop / Lightroom) będą lepiej działać na OSX niż na Windows.
Analogiczna sytuacja jest w przypadku sprzętu klasy Mac Pro - jego odpowiedniki (np. stacje robocze od HP) to ten sam pułap cenowy.