Alpinestars Tech Air to nowoczesny kombinezon dla motocyklistów wyposażony w system poduszek powietrznych.
Motocykliści bez wątpienia doświadczają większych emocji na drodze niż ich koledzy za kierownicami samochodów, jednocześnie jednak są bardziej narażeni na niebezpieczeństwa. Nie mają metalowej klatki zabezpieczającej ich przed uderzeniami ani funkcjonalności zwiększających bezpieczeństwo, dostępnych w nowoczesnych samochodach. Z propozycją rozwiązania tego problemu przychodzi firma Alpinestars, która zaprojektowała kombinezon mogący uratować motocyklistę od poważnych obrażeń w razie wypadku.
Alpinestars Tech Air to kombinezon wyposażony w system poduszek powietrznych. Uruchamiają się one zaledwie w kilka milisekund po wykryciu przez pięć sensorów zdarzenia i tym samym chronią motocyklistę przed zderzeniem mogącym być tragicznym w skutkach. Czujniki te wysyłają z częstotliwością 500 odświeżeń na sekundę informacje do mikroprocesora – wykorzystywane przez system algorytmy monitorują jazdę i określają czy wystąpiło zagrożenie, czy też nie. Wszystko to jest zasilane akumulatorem, którego jedno naładowanie gwarantować ma osiem godzin nieprzerwanej pracy.
Czy to w ogóle działa? Tak. I mieliśmy tego przykład podczas treningu przed tegorocznym wyścigiem o GP Włoch serii Moto GP. Marc Marquez, który nosił kombinezon Alpinestarts, miał wypadek przy prędkości ok. 330 km/h. Dzięki systemowi, który w 50 milisekund po wykryciu zagrożenia rozpoczął pompowanie poduszek powietrznych, które to z kolei potrzebowały zaledwie 30 milisekund na całkowite napełnienie, Hiszpan był „zabezpieczony”, zanim zdążył uderzyć w ziemię. Nie odniósł żadnych większych obrażeń i został dopuszczony do wyścigu.
Po zakończeniu działania poduszki spuszczają powietrze i kombinezon wraca do pierwotnego stanu. Alpinestars Tech Air może być więc używany wielokrotnie, zakładając oczywiście, że nie uległ większym uszkodzeniom mechanicznym.
Oczywiście, jak można się było spodziewać, kombinezon nie jest tani. Jego cena waha się w granicach 8 000 – 10 000 dolarów. To droga ochrona, która jednak choć nie daje gwarancji wyjścia z wypadku bez szwanku, to znacznie zwiększa szanse przeżycia go. Kosztuje też mniej niż rehabilitacja.
Źródło: DigitalTrends, CycleWorld, Twicsy
Komentarze
10Nawiasem mówiąc, jeżdżę bez prawa jazdy i nic nie pomoże jak nie będzie się miało głowy na karku z oczami w okół niej. Będziesz miał tytanowy kask a i tak zginiesz jak będziesz głupkiem. Rozumiem, że prędkość wciąga niczym narkotyk jednak z każdą sprawą trzeba mieć umiar i rozsądek.
http://www.dainese.com/us_en/d-air/d-air-street