Nagranie z zejścia na powierzchnię Księżyca transmitowano z Sydney i nic w tym dziwnego
W każdej teorii, nawet spiskowej jest odrobina prawdy.
Argumenty przytaczane przez autorów teorii spiskowych, tak głośno krytykowane przez ich przeciwników, czasem są w dużej mierze prawdziwe. Lecz ich słuszność zależy od tego jak je rozumiemy, a zwykle czynimy to w sposób nam najbardziej odpowiedni, nie dopuszczając innego sensu przekazu, a tylko ten, który ośmiesza.
W tym roku czeka nas niezbyt okrągła 48 rocznica lądowania Apollo 11 na Księżycu i pierwszych kroków jakie wieczorem 20 lipca (lub 21 w niektórych miejscach na świecie) na Srebrnym Globie postawił Neil Armstrong, a później Buzz Aldrin. Pierwsze kroki zarejestrowała niewielka kamera telewizyjna, która była umieszczona na module księżycowym.
Tak wyglądały pierwsze kroki człowieka na Księzycu na filmie
Wokół nagrań i zdjęć z Księżyca narosło wiele kontrowersji, włącznie z tak absurdalnymi jak pomysł wykonywania zdjęć z wnętrza pojazdu na orbicie wokółziemskiej. Odłóżmy je na bok, a skupmy się na jednym istotnym argumencie przeciwko pobytowi człowieka na Księżycu. Przeciwnicy twierdzą, że zejście człowieka na powierzchnię Księżyca to scena zaaranżowana i nagrana w studiu, a nie na Księżycu.
Transmisja materiału ze studia
I w tym momencie kłania się umiejętność rozumienia rzeczy, czytania między wierszami. Owszem astronauci byli na Księżycu, ale to co oglądali widzowie w lipcu 1969 roku, było właśnie transmisją materiału ze studia. I więcej w tym prawdy niż się wydaje.
Nie chodzi tu tylko o fakt, że każda transmisja jest przekazywana najpierw do centrum nadawczego, a potem rozsyłana w eter lub wprowadzana w kabel. Tak dzieje się przecież i dziś, nawet strumieniowane transmisje internetowe zwykle nie trafiają do nas na zasadzie P2P, a poprzez pośredniczący serwer.
Dla odmiany zdjęcie, które powstało faktycznie na Ziemi, w trakcie przygotowań do misji
A to zdjęcie wykonano już na Księżycu
Chodzi o fakt, że to co ujrzeli widzowie w 1969 roku było transmisją z Sydney. Sygnał odebrany z Księżyca przez stacje nasłuchowe NASA w Parkes i Honeysuckle w Australii przekazano do centrum telewizyjnego, gdzie został przetworzony (oryginalnego nie dało się bezpośrednio transmitować w telewizji) i dopiero wtedy przesłany przez łącza satelitarne lub analogowe dalej.
Dlatego w tej części powyższego kontrargumentu, który zakłada, że nagranie transmitowano z Ziemi, nie ma nic błędnego. To co ujrzeli widzowie było już przetworzonym na Ziemi materiałem. Poniżej film, który odsłania kulisy transmisji telewizyjnej z Księżyca.
Kamera, która rejestrowała poczynania astronautów na Księżycu była telewizyjną kamerą zdolną transmitować sygnał o rozdzielczości 250 linii przy jedynie 10 kl/s. Nie ma się więc co dziwić, że oryginalne nagrania (już przetworzone dla potrzeb ówczesnej telewizji), a nawet te cyfrowo poprawione z 2009 roku odstają jakością od tego co dziś uznajemy nawet za mizerne wideo. To nie tylko wina odległości, która degradowała jakość ówczesnego analogowego sygnału. Natomiast zdjęcia to już inna bajka.
Źródło: Inf. własna
Komentarze
15https://youtu.be/bPjxXJ04XkU?t=1m50s
To tak samo jak nie da się dziś zbudować lokomotywy parowej nie?... A nie zaraz...
https://www.youtube.com/watch?v=GuwyY2DzO2I
https://www.youtube.com/watch?v=GuwyY2DzO2I