J. W. Goethe powiedział kiedyś, że "kto nie idzie do przodu, ten się cofa". W dobie generatywnej sztucznej inteligencji stwierdzenie to zdaje się być bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej.
Branża technologiczna przyzwyczaiła nas do rocznej częstotliwości wydawniczej. Nowe wersje systemów operacyjnych i nowe generacje sprzętu zwyczajowo wprowadzane są raz do roku.
Tę strategię szczególnie upodobał sobie Apple. Nowe modele iPhone’a i wersje iOS-u wypuszczane są niemal dokładnie co 12 miesięcy, czasem z dokładnością do kilku dni. Co więcej, firma traktuje swój system operacyjny w dużej mierze jako paczkę autorskich aplikacji. Każda nowa wersja iOS-u wnosi jednoczesnie nowe wersje Safari, iMessage, Apple Music, Map i innych programów.
Taka polityka ma pewną dość oczywistą wadę, czyli konieczność wstrzymania większych nowości do z góry narzuconej daty. Jeśli Apple przykładowo zakończył już prace nad nową przełomową wersją przeglądarki, ta trafi do użytkowników dopiero we wrześniu razem z innymi nowościami. Bo tak ktoś wymyślił kilkanaście lat temu.
Dotychczas taka polityka zdawała egzamin, bo ewolucja technologii przez lata miała charakter - no właśnie - bardziej ewolucyjny niż rewolucyjny. Czasy się jednak zmieniają.
Generatywne AI zmieniło wszystko. Jeden krok w roku to za mało
W lutym 2024 Google wypuścił aplikację Gemini z wbudowanym chatbotem, który stanowi bezpośrednią konkurencję dla ChatGPT. To aktualnie sztandarowy produkt firmy, z którym stopniowo integrowane są inne aplikacje i usługi.
Warto jednak zwrócić szczególną uwagę na termin debiutu apki Gemini. Twórcy nie czekali z prezentacją ani do corocznej konferencji Google I/O, ani do premiery nowej wersji Androida, ani do pokazu nowych smartfonów z linii Pixel. Program trafił do użytkowników tak szybko, jak było to możliwe, bo Google zdaje się być świadomy, że w dobie dynamicznego rozwoju AI każdy dzień jest na wagę złota.
14 maja Google zaprezentował nową wersję Gemini, która pozwoli w czasie rzeczywistym rozmawiać z AI na temat obrazu przechwytywanego przez kamerę. Dzień wcześniej - 13 maja - analogiczną funkcję ChatGPT zaprezentowała firma OpenAI. Z kolei na 20 maja własną konferencję poświęconą AI zaplanował Microsoft.
To pokazuje, że dziś nikt już nie zaprząta sobie roczną częstotliwością wydawniczą. Wszyscy starają się wprowadzać nowości tak szybko, jak tylko się da i błyskawicznie reagować na ruchy konkurencji. No, prawie wszyscy.
Apple stał się niewolnikiem własnego kalendarza
Prezentacja nowej wersji iOS-u w czerwcu, konsumencka premiera we wrześniu - taki cykl wydawniczy Apple narzucił sobie w 2012 roku. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że aktualnie zaczyna on być dla firmy kulą u nogi. Wszyscy mówią o AI i oczekują, że Apple wreszcie powie coś o AI, ale Apple musi czekać do czerwca, bo ktoś tak wymyślił 12 lat temu.
Co najciekawsze, mam wrażenie, że nawet samemu Apple’owi nie jest to specjalnie na rękę. Dość wspomnieć, że:
- Tim Cook od miesięcy zapewnia inwestorów, że prace nad AI trwają;
- podczas premiery nowego iPada Pro bardzo ogólnikowo poruszono temat funkcji AI, które dopiero pojawią się w przyszłości;
- część inteligentnych funkcji iOS 18 zapowiedziano z wyprzedzeniem;
- w wysoko postawieni pracownicy firmy zapewniają, że czerwcowa konferencja będzie "Absolutnie Imponująca" i mają coraz większe problemy z gryzieniem się w język, gdy ktoś pyta o AI.
No a gdy iOS 18 z generatywnym AI trafi już we wrześniu do użytkowników, problem nie zniknie, a przynajmniej nie całkowicie, bo na kolejny przełom prawdopodobnie będzie trzeba czekać kolejny rok. “Aby nadążyć za szaleństwem sztucznej inteligencji, Apple będzie musiał znacznie szybciej dodawać nowe, ważne funkcje” - twierdzi Mark Gurman z Bloomberga. Dziennikarz dodaje, że częściowo umożliwi to oparcie funkcji AI na chmurze, ale póki co “Apple nie planuje przyspieszenia cyklu wydawania iOS, przynajmniej w przyszłym roku”.
Przypomnijmy, że imprezę WWDC 2024 - która ma zostać poświęcona funkcjom AI w iOS 18 - zaplanowano na 10 czerwca.
Komentarze
7Teraz zostało im tylko gonić pozostałych.