Autonomiczne samochody to za mało, by zmniejszyć korki. Konieczne będzie też wdrożenie koncepcji samochodów wspólnych.
Samochody autonomiczne mogą sprawić, że na drogach będzie bezpieczniej, ale też pomóc w zlikwidowaniu korków. Coraz częściej da się jednak usłyszeć twierdzenia, że to drugie nie będzie możliwe, jeśli kierowcy nie zdecydują się na dzielenie się samochodami.
Podziel się samochodem
Tesla i Jaguar Land Rover to tylko dwie spośród firm motoryzacyjnych, które głośno mówią o tym, że w przyszłości posiadanie samochodu będzie wyglądało trochę inaczej. Producenci ci mają nadzieję, że kierowcy zgodzą się na to, by nieużywane auto mogło zawieźć do pracy kogoś innego.
Chodzi przede wszystkim o redukcję liczby pojazdów na drogach – dziś prawie każdy ma samochód, ale ten przez większość czasu stoi w garażu lub na parkingu, zajmując niepotrzebnie miejsce. Gdyby w czasie, gdy go nie potrzebujemy, mógł z niego korzystać ktoś inny, liczba wolnych miejsc parkingowych by wzrosła, a liczba aut na drogach – zmalała.
Są różne wizje dotyczące tego, jak to rozwiązać. Najczęściej jednak słyszy się o funkcji udostępniania samochodu (z korzyścią materialną dla posiadacza) albo też o czymś, co można by nazwać koncepcją samochodów wspólnych, które nie miałyby jednego właściciela, lecz byłyby wypożyczane przez zainteresowanych.
Auta wspólne – co budzi obawy?
Korzyści płynących ze współdzielenia pojazdów jest mnóstwo, a najważniejsze już wymieniliśmy. Pojawiają się jednak także pytania – na przykład o to, kto zadba o czystość w tych samochodach. Wystarczy bowiem przejść się po mieście, by znaleźć dobrych kilkanaście przykładów na to, że to, co jest wspólne, często wygląda tak, jakby było niczyje.
Jest też kwestia niezależności. Własny samochód, nawet jeśli przez 8 godzin stoi na parkingu przed budynkiem firmy, to coś cennego, bo w razie potrzeby, wiemy, że możemy z niego skorzystać. Jeśli zaś w czasie naszej pracy jeździłby on po mieście, służąc za taksówkę, sami musielibyśmy ją przywołać, co mogłoby się wiązać z pewnym dyskomfortem, szczególnie w sytuacjach awaryjnych.
Dlatego też nie mogą dziwić wyniki ostatniego badania w Australii – więcej niż jeden na czterech mieszkańców najmniejszego kontynentu na Ziemi byłby zainteresowany zakupem samochodu, który kieruje się sam, ale tylko 7 proc. Australijczyków nie miałoby nic przeciwko udostępnianiu go innym użytkownikom. Biorąc zaś pod uwagę dynamicznie rosnącą populację, autonomiczne samochody na własność nie będą w stanie wyeliminować korków.
Źródło: The Register, TechSpot, inf. własna. Foto: Pexels/Pixabay (CC0)
Komentarze
17Wszystko jest wspólne, więc nie moje, więc nie muszę o to dbać !
Ja ?? i za to że daję auto ? no chyba se jajca robią :D
Nawet jakby były jakieś zniski na to wszystko to i tak bym nie dawał.
1) wspólne - ale tylko dla chętnych, nikt moim klasykiem z USA nie będzie sobie jeździł ze mną "bo tak prawo każe", bo zaraz mnóstwo chętnych się znajdzie
2) wystarczyłoby, aby każdy mógł za korzyścią materialną (oddanie za paliwo + drobny zarobek, bo przecież auto się zużywa, fotele na przykład lub zamki w drzwiach) i wtedy dobrowolnie wielu znalazłoby się
3) punkt 2 nie wypali, bo TAXI ZŁOTÓWY
4) punkt 2 nie wypali, bo URZĄD SKARBOWY
Pozdrawiam :)
Było już wiele badan na ten temat tylko te robione na zlecenie firm motoryzacyjnych niestety zawsze ida w jednym i tym samym kierunku -> więcej samochodow, więcej drog… bledne kolo.
Jedno z lepszych badan wykonanych na przykładzie kilku dużych aglomeracji wykazalo ze powinnismy isc w kompletnie innym kierunku -> transport miejski i rowerowy, tyle ze większość ludzi obecnie jest tak rozleniwiona, ze to się raczej nie wydarzy.