Kosmologia często wymaga ogromnych instrumentów obserwacyjnych. Jeden z nich zbudowano przypadkiem - rozpowszechniając smartfony.
Promieniowanie kosmiczne to zmora astronomii obserwacyjnej, ale również cenne źródło informacji o Wszechświecie, szczególnie tym odległym. Wysokoenergetyczne (o energii wiele rzędów wyższej niż uzyskiwane w LHC) promieniowanie kosmiczne to cząstki, które bez zakłóceń przemierzają kosmos i w końcu trafiają na przeszkodę jaką są atomy atmosfery Ziemii (wtedy powstaje promieniowanie wtórne) albo na materiał, który akurat je zaabsorbuje. W efekcie powstają tak zwane kaskady promieniowania kosmicznego o niższej energii, które obejmują dużą przestrzeń i można ją zobrazować jako "deszcz" takiego promieniowania. Gdy promieniowanie kosmiczne padnie na naszą kurtkę nie zauważymy tego, ale gdy akurat na jego drodze pojawi się detektor światła, nawet taki w smartfonie, istnieje szansa, że jego energia wywoła odpowiednią reakcję w czujniku. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że to właśnie promieniowanie, a nie wada matrycy, wywołało powstanie białej plamki na obrazie czy niespodziewane zachowanie grupy pikseli.
I w tym momencie do gry wkracza zespół CRAYFIS (Cosmic Rays Found In Smartphones). Skoro sensory światła są w stanie wykryć promieniowanie kosmiczne to czemu ich nie wykorzystać. Na świecie jest przecież około 1,5 miliarda smartfonów, a dzięki temu że są rozprzestrzenione po całej powierzchni planety (choć nierównomiernie), połączenie płynących z nich danych da efekt jaki dałby gigantyczny detektor promieniowania kosmicznego.
Nawet jeśli udałoby się zaprząc do pomocy niewielką, powiedzmy milionową, społeczność to efekty byłyby warte zachodu. A gdy dana grupa zamieszkiwałaby rejon o dużej gęstości zaludnienia, to byłoby jeszcze lepiej gdyż wykrywanie "deszczu" promieniowania wymaga stosowania detektorów o dużej powierzchni czynnej. Projekt CRAYFIS nie wymaga zbyt wiele od nas. Tak naprawdę nawet nie musimy wysilać się by nasz smartfon był skierowany w kierunku nieba. Wystarczy, że zainstalujemy na nim odpowiednie oprogramowanie. W momencie gdy smartfon będzie nieaktywny zadziała ono w tle i będzie nasłuchiwało w oczekiwaniu na sygnał płynący z matrycy w smartfonie. Dzięki informacjom jakie zapewnia system GPS będzie można określić dokładnie miejsce detekcji, a w połączeniu z informacją o czasie będzie można korelować detekcje zachodzące na powierzchni całej planety.
Co spodziewają się osiągnąć naukowcy dzięki projektowi CRAYFIS? Trzy podstawowe cele to - określenie spektrum dla promieniowania o superwysokich energiach, wykrycie rzeczywistych źródeł promieniowania, a także zrozumienie całości procesów, które sa odpowiedzialne za nadawanie im tak wysokich energii. Zachętą może być fakt, że każda osoba, która zechce wziąć udział w projekcie CRAYFIS będzie oficjalnie potraktowana jako współautor ostatecznej pracy opisującej wyniki badań. Zainteresowani przystąpieniem do projektu? Jeśli tak to zgłoście chęć uczestnictwa na stronie CRAYFIS.
Źródło: CRAYFIS, Pierre Auger Observatory
Komentarze
17W czasie gdy nie korzystamy z komputera, możemy włączyć FAH i wyłączyć monitor. Program korzystając z mocy naszego GPU i CPU robi skomplikowane obliczenia, które mogą pomóc w walce z rakiem. Niestety minus jest taki że w czasie gdy uruchomimy Folding@home nasz komputer daje z siebie 100% co związane jest z kosmicznym rachunkiem za prąd a cooler'y robią co mogą by schłodzić nasz sprzęt. Bardzo możliwe że CRAYFIS wykończy baterię w naszych smartfonach a to już nie było by fajne.