Zbliża się 20 rocznica lądowania łazika Sojourner na Marsie. Tymczasem docierają do nas kolejne zdjęcia tych łazików, które nadal działają.
Zdjęcia łazików marsjańskich z orbity to dla nas nie pierwszyzna. W 2006 roku opublikowano fotografię Opportunity, który przemierzał okolice krateru Victoria. Na zdjęciu wykonanym przez kamery orbitera Mars Reconaissance Orbiter widać ślady jakie pozostawił po sobie w trakcie wcześniejszej wędrówki. Również Curiosity ma podobne zdjęcia, ostatnie z nich wykonano na początku czerwca 2017 roku. Te ujęcia same w sobie są ciekawe i na swój sposób dowodzą, że coś tam wykonanego przez człowieka przemierza pustkowia Marsa. Lecz równie ciekawe są powody, dlaczego Curiosity wybrał się w podróż i co do tej pory osiągnął.
Opportunity na krawędzi krateru Victoria 11 lat temu
Curiosity widziany z orbity Marsa
Pierwsze zdjęcie łazika Curiosity z orbity Marsa wykonano tuż po rozłożeniu spadochronu. W zasadzie to nie łazik, ale cała konstrukcja skrywająca wewnątrz ten pojazd, która później opadła na powierzchnię planety. Specjalny dźwig, który wspomógł ostatnie chwile opadania na powierzchnię również doczekał się zdjęć, a niedługo po rozpoczęciu wędrówki po Marsie, w sierpniu 2012 roku powstało kolejne zdjęcie.
Lądowanie na Marsie
Pierwsze przejechane metry
Potem Curiosity sfotografowano w 2014 roku gdy odwiedził Mount Remarkable, w 2016 gdy znalazł się na Naukluft Plateau. Najświeższe zdjęcie pokazuje łazik na kamienistym zboczu Mount Sharp.
Na wszystkich ujęciach Curiosity (podobnie jak pozostałe łaziki) wygląda jak niebieski prostokącik. Rozdzielczość choć wydaje się mała, pozwala dostrzec szczegóły konstrukcji.
Kolor niebieski jest konsekwencją zastosowania specyficznego zestawu filtrów do fotografowania Marsa. Preferują one niebieską i czerwoną część widma, tak by jak najlepiej wyróżnić specyficzne własności powierzchni Czerwonej Planety. I dlatego łazik wygląda na bardziej niebieski niż w rzeczywistości.
A tak wygląda ta sama okolica okiem kamer Curiosity
Na najnowszym zdjęciu, Curiosity po opuszczeniu wydmowych zboczy Mount Sharp, zdąża w kierunku przełęczy Vera Rubin (nazwanej tak na cześć niedawno zmarłej astronomki, zaangażowanej szczególnie w badania nad ciemną materią). Dlaczego właśnie tam zmierza Curiosity? Orbitalne obserwacje wskazują na występowanie pokładów hematytu. Hematyt znany wam prawdopodobnie ze szkolnych lekcji chemii jako minerał o wzorze Fe2O3, formuje się w środowisku wodnym. A wszystko co może mieć związek z wodą na Marsie, nawet jeśli to przeszłość, ma najwyższy priorytet.
HiRISE - kamera, która fotografuje Curiosity
Curiosity choć jest największym samobieżnym pojazdem, który trafił na powierzchnię Marsa (długość i szerokość to około 3 metrów, wysokość około 1,8 metra) na zdjęciach wykonanych kamerą HiRISE (High Resolution Imaging Science Experiment) stanowi jedynie grupkę kilkunastu pikseli. Wiadomo, dziś są sposoby by wykonać dużo lepszej jakości zdjęcie z orbity, ale na Marsa nie lata się codziennie. Kamera HiRISE wysłana w Kosmos kilkanaście lat temu to najlepszy instrument obserwacyjny na orbicie Marsa jakim dziś dysponują badacze.
HiRISE to w praktyce teleskop ze zwierciadłem o średnicy 0,5 metra i specjalną skanującą kamerą CCD. Wykonuje ona obrazy o szerokości 20264 pikseli w barwie czerwonej i 4048 w zieleni i podczerwieni. Pamięć na dane ma pojemność 3,5 gigabajta. W kosmicznych kategoriach to całkiem niezłe parametry. Zdjęcia wykonywane są z wysokości od 200 do 400 km (zależnie od położenia na orbicie). Można na nich rozróżnić obiekty o rozmiarze około metra (poszczególne piksele mają liniową rozdzielczość 30 do 60 cm), co wystarcza do zarejestrowania między innymi łazika Curiosity.
Począwszy od 2006 roku HiRISE jest intensywnie wykorzystywana przez naukowców do fotografowania wszystkiego na powierzchni Marsa co ma wartość naukową. W ramach projektu HiWish możliwe jest także sugerowanie zespołowi HiRISE co warto sfotografować następnym razem.
Jak dotychczas HiRISE wraz z sondą MRO okrążyła Marsa ponad 50 tysięcy razy. W ciągu 11 lat wykonała dziesiątki tysięcy zdjęć (prawie 50 tysięcy z nich obejrzymy w tej galerii HiRISE), wśród których znalazło się także poniższe znane zdjęcie Ziemi i Księżyca.
Zagadka - znajdź Curiosity na tym zdjęciu
Poniżej miniatura zdjęcia, które jest wycinkiem jeszcze większego obrazu uzyskanego przez kamerę HiRISE. To właśnie na nim widać Curiosity. Czy jesteście w stanie znaleźć łazik? Podpowiem, że kolory są nieco inne niż w wejściowym obrazie, ale łazik daje się zidentyfikować po niebieskim kolorze.
Plik najlepiej pobrać na komputer - ma około 7 MB i prawie 80 Mpix rozdzielczości.
Wycieczka Curiosity - powolutku pod górkę
Curiosity przebywa na Marsie już prawie 5 ziemskich lat. Niedługo minie 1740 dni marsjańskich (dzień na Marsie trwa nieco ponad 24 ziemskie godziny). W tym czasie łazik przejechał „oszałamiające” niespełna 17 kilometrów (dużo mniejszy Opportunity porusza się szybciej, ale też dłużej jest na Marsie - od 2004 roku przebył około 45 kilometrów i nadal poprawia swój wynik).
Siedemnaście kilometrów to tyle co krótka rowerowa wycieczka, ale przecież nie jesteśmy na Ziemi, a sygnał by dotrzeć do łazika potrzebuje średnio kilkanaście minut. Co najmniej drugie tyle trzeba by przekonać się, że pojazd prawidłowo zareagował. Zdjęcia wykonywane z orbity są dodatkowym potwierdzeniem, że wszystko odbywa się prawidłowo.
Curiosity powoli wspina się po zboczu krateru Gale. Więcej czasu spędza nieruchomo wykonując badania. Gdy rozpoczyna się przejażdżka trwa ona od kilkunastu do kilkudziesięciu minut, w trakcie których pokonywane jest kilka do kilkudziesięciu metrów. Dotychczas Curiosity wykonał 536 takich krótkich przejażdżek i wzniósł się około 300 metrów ponad miejsce lądowania w 2012 roku.
Trasa jaką przebył Curiosity z oznaczonymi dniami marsjańskimi (Sol)
Z perspektywy użytkownika samochodu, roweru czy hulajnogi, a nawet operatorów łazików, które biorą udział na Ziemi w corocznych konkursach, to bardzo powolne tempo.
Ale dlaczego łazik?
Curiosity nie jest pierwszym i nie będzie ostatnim łazikiem, który trafi na Marsa. Przynamniej wedle obecnego statusu planowane są co najmniej dwie misje (NASA, ESA), które mają na celu wysłanie kolejnej generacji pojazdów. Pierwszy łazik Sojourner przejechał tylko kilkanaście metrów, kolejne biją rekordy dystansu. Ale po co nam właściwie łaziki.
Przyczyna jest prosta. Możliwość przemieszczania się daje szanse lepszego wykorzystania zgromadzonej na pokładzie aparatury i czyni kilku-kilkunastoletnią misję na powierzchni planety sensowną. Gdyby Curiosity stał w miejscu, to już prawdopodobnie po roku wyczerpałyby się pomysły na badania powierzchni. Oczywiście nadal mógłby monitorować atmosferę i wykonywać zdjęcia, ale to właśnie dostęp do marsjańskiej gleby i tego co kryje pozwala realizować podstawowy cel misji Curiosity - poszukiwanie śladów przeszłego i obecnego istnienia mikroorganizmów na powierzchni Marsa.
Koła to element poddawany wyjątkowym stresom - tutaj widać uszkodzenia z początku 2017 roku
Curiosity zmienia się tak jak zmienia się sterujące nim oprogramowanie. Obecnie elementy sztucznej inteligencji są wykorzystywane przez eksperyment ChemCam, który stosuje laser do odparowywania fragmentów powierzchni i analizy składu powstałych w ten sposób gazów.
Łazik pomógł wykryć wyższe niż przypuszczano poziomy promieniowania, co jest cenną informacją dla planujących misje załogowe. Potwierdzono istnienie cieków wodnych w przeszłości, grubszej niż obecnie atmosfery, składników, które mogą stanowić budulec dla żywych organizmów, a choć śladów ich aktywności brak, a także ogromną różnorodność geologiczną powierzchni planety, która czerwona okazuje się być tylko powierzchownie. Większość tych osiągnięć możliwa była tylko dlatego, że Curiosity jest łazikiem.
Wniosek jaki się nasuwa na podstawie tych wyników jest jednoznaczny - Mars mógł kiedyś przypominać Ziemię.
Źródło: NASA, inf. własna
Komentarze
20jak on to selfie sobie zrobił? Aparat latał wokół niego? Bo nie widać niczego na czym ten aparat mógłby być zamocowany.
W Chinach raczej tego nie zrobią, dlatego myślę ze lądowanie na Marsie nakręcą w Bollywood! Zatrudnią jakąś aktorkę hinduską i przy okazji nakręcą sceny jak to pierwszy człowiek na Marsie zakochał się podczas podróży w hinduskiej astronautce!
Wtedy NASA upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu, bo nie dość ze będą mogli się pochwalić lądowaniem na Marsie to jeszcze będzie historia miłosna w tle!