Jeśli czytnik e-booków nie będzie kosztował mniej niż 50 dol., rynek się nie zmieni - twierdzą analitycy. Prasa drukowana nadal będzie najważniejsza.
Analitycy rynkowi spoglądają w przyszłość. Na celownikach są e-booki. Według ekspertów technologia ta nie wyprze materiałów drukowanych dopóki ceny czytników elektronicznych publikacji nie spadną poniżej 50 dol.
Obecnie czytniki e-booków Amazon Kindle i Sony Reader są o wiele droższe. Prawdę powiedziawszy, wyprodukowanie ekranu do takiego czytnika kosztuje już 60 dol.
Firma analityczna Forrester Research przeprowadziła odpowiednie wyliczenia i okazało się, że czytniki muszą być o wiele tańsze. W przeciwnym razie przeciętny użytkownik nie będzie sobie nimi zawracał głowy i wciąż będzie kupował tradycyjne gazety i magazyny.
Szukając niskiej ceny
Producenci e-booków powinni znaleźć odpowiednie metody na obniżenie kosztów. Sugeruje się, że model biznesowy mógłby się opierać na tej samej zasadzie, jaką wykorzystują operatorzy telekomunikacyjni. Wówczas czytniki mogłyby być tanie, ale użytkownik musiałby podpisać umowę. Tylko z kim? Wielkie wydawnictwa mogłyby podpisać umowę z czytelnikiem i sponsorować czytniki. Ale wówczas musiałyby one służyć wyłącznie do czytania danej publikacji. Z kolei użytkownicy chcą wykorzystywać te urządzenia do czytania wielu tytułów (i nie tylko).
Amazon Kindle 2 (Fot. Materiały prasowe)
Wydawcy magazynów i gazet najprawdopodobniej mogliby zrezygnować z drukowanych publikacji. Druk i dystrybucja są bardzo drogie, a czytnik e-booków zwalnia wydawnictwa z ponoszenia tych kosztów - publikacje mogłyby trafiać do czytelnika bezpośrednio przez internet.
Na razie nie wiadomo, jak obniżyć ceny czytników e-booków. Najprawdopodobniej trzeba będzie poczekać jeszcze kilka lat, nim doczekamy się tanich urządzeń, a technologia się upowszechni i urządzenia tej klasy będą dostępne także w innych krajach, w tym w Polsce.
Warto czekać na niższe ceny. Czytniki e-booków wielkością przypominają czasopismo (czyt. Amazon Kindle 2), są bardzo lekkie i cienkie. Mają wystarczająco duże wyświetlacze, by nadawały się do lektury książek czy gazet. Co więcej, ich wyświetlacze nie męczą oczu, a w czytniku można przechowywać mnóstwo publikacji. Zalet jest sporo, a wad? Co najmniej dwie, wynikające z przyzwyczajeń. Pierwsza to brak zapachu druku, druga - przyjemność wynikająca z przewracania stron.
Źródło: Fudzilla.com, Inf. własna
Komentarze
3Druga wada czytników to brak dystrybucji w Polsce. Można je sobie sprowadzić osobiście lub przez Allegro, ale uwaga! Jeśli sprowadzamy z Ameryki, to tracimy gwarancję. Do tego dochodzą problemy związane z przymuszeniem e-czytnika do wyświetlania polskich znaków.
Trzecia wada (nieznaczna) to brak kolorowego wyświetlacza i długi czas reakcji. Filmów sobie nie pooglądamy, ale to w końcu nie palmtop. Inna sprawa, że komiksów sobie w kolorze nie obejrzymy. Są tylko prototypy kolorowych wyświetlaczy i chyba jeden (niemożebnie drogi) model sprzedażowy.
Czwarta wada to oczywiście CENA. Nawet nie jest zaporowa - jest po prostu zabójcza. Opłaca się w zasadzie tylko napalonym czytaczom, którzy w bibliotekach nie znajdują już niczego ciekawego, a mają od 1000 do 1900 zbędnych złotych. Drogo jak diabli.
Cała nadzieja w nowych technologiach - polski Kolporter pracuje nad własnym czytnikiem, Asus zamierza wypuścić najtańszy model na rynku, dużo jest projektów i planów dużych czytników...