Chiński chatbot DeepSeek zyskuje coraz większą popularność wśród użytkowników. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, jakie dane o użytkownikach zbierają Chińczycy.
DeepSeek to nowa siła na rynku dużych modeli językowych, szybko zyskująca na znaczeniu. Chińskie narzędzie wyróżnia się wyjątkowo niskim zapotrzebowaniem na moc obliczeniową i jest dostępne dla użytkowników całkowicie za darmo.
Czy chińska nowość rzeczywiście jest lepsza od zachodniej konkurencji? Niedawno nasz dziennikarz Miron Nurski miał okazję sprawdzić co jest lepsze ChatGPT czy DeepSeek. Tutaj zdania są podzielone. Nie można jednak odmówić faktu, że aplikacja cieszy się coraz większą popularnością wśród użytkowników. Jednocześnie nie każdy ma świadomość, jakie dane są zbierane na chińskich serwerach.
DeepSeek zbiera dane użytkowników
Jak informuje serwis Tom's Hardware, aplikacja DeepSeek gromadzi obszerne dane użytkowników, co szczegółowo opisano w polityce prywatności na jej stronie internetowej. Twórcy aplikacji sami przyznają, że zbierają wiele informacji osobistych, w tym datę urodzenia, adresy e-mail, numery telefonów i hasła. DeepSeek może także przechowywać wszelkie treści przekazywane modelowi językowemu – od wiadomości tekstowych i audio po przesyłane pliki.
Aplikacja rejestruje również szczegółowe dane dotyczące sprzętu użytkowników, takie jak adresy IP, modele telefonów czy ustawienia językowe. Proces gromadzenia informacji jest tak dokładny, że obejmuje nawet „wzorce lub rytmy uderzeń klawiszy”.
Dysponując tak szerokim zakresem danych, DeepSeek ma potencjał do bardzo dokładnego profilowania swoich użytkowników. Co więcej, zgodnie z polityką prywatności, firma może sprzedawać te informacje zainteresowanym podmiotom. Dodatkowe kontrowersje budzi fakt, że wszystkie zgromadzone dane są przechowywane na serwerach zlokalizowanych w Chinach.
Jest na to sposób
Większość użytkowników korzysta z narzędzia DeepSeek za pośrednictwem oficjalnej aplikacji lub strony internetowej. W takiej sytuacji jest narażona na zbieranie danych (i wyraża na to zgodę, pewnie nie zawsze świadomie). Warto jednak podkreślić istotny fakt – model językowy DeepSeek R1 został udostępniony jako open source na licencji MIT.
Jak zauważa serwis Tom’s Hardware, licencja open source umożliwia uruchomienie narzędzia lokalnie na własnym sprzęcie, co pozwala uniknąć problemu związanego ze zbieraniem danych użytkowników. Inna kwestia to to, ilu użytkowników zdecyduje się na bardziej skomplikowaną procedurę...
Komentarze
14Nie korzystam z żadnej, ale zawsze jak tworzysz konto to twoje konto jest w systemie źródłem danych.
Huawei kiedyś był za dobry(czyli niewygodny dla pewnych firm) więc powstawało dużo promowanych artykułów, jak to szpiegują i udało się to rozwiązać banem... teraz kolejne rzeczy w kolejce...
zapomniałem o Lidlu Biedronce I Kauflandzie oraz stacji benzynowej na której tankujesz jak masz karty lojalnościowe xd
Ej, mam pomysł. Nie wiem dlaczego nikt wcześniej na to nie wpadł. Dziwne, no nie mam pojęcia. Ale tak sobie myślę, że może... może gdyby system operacyjny mnie nie inwigilował i nie miał wbudowanych funkcji szpiegowskich, to nikt by mnie nie mógł szpiegować?
czy te numery email i hasla sa wykradane z managera hasel przegladarki? Jezeli "tak" to czemu jeszcze USA nie walkuje tego w mediach i nie banuje gdzie tylko moze zaczynajac od swojego kraju? Jezeli "nie" to skad pozyskuje te adresy i hasla? Fajny ten artykul, taki klik bajtowy, bez szczegolow. Tylko rzucenie hasla rodem ze Irak mial bron masowego razenia. No to ja pokazcie