Bo boi się, że doprowadzisz do pożaru. Brzmi absurdalnie? Być może, ale najwyraźniej Apple nie jest za wprowadzeniem prawa do naprawy.
W Stanach sporo się ostatnio dyskutuje o tym, czy nie powinno się nałożyć na producentach elektroniki użytkowej obowiązku udostępniania szczegółowej dokumentacji oraz sprzedawania części zamiennych – tak samym użytkowników, jak i warsztatom. Po co? Aby sprzęt, który się kupiło, można było naprawić na własną rękę. Apple zgłasza wyraźny sprzeciw. Dlaczego?
Samodzielne wykonywanie napraw, a także dokonywanie ich przez nieautoryzowane punkty serwisowe, może być niebezpieczne, a w skrajnych przypadkach prowadzić nawet do pożaru – argumentację tego typu Apple przedstawić ma już niedługo, podczas publicznej debaty w stanie Nebraska.
Zwolennicy wprowadzenia nowych przepisów odpowiadają: jeśli producenci obawiają się pożaru, to niech udostępnią ludziom szczegółowe informacje na temat tego, jak naprawić ich sprzęt, by do niego nie doprowadzić. Nie ma co – debata może być niezwykle interesująca.
O co jednak w ogóle chodzi? O prawo nazywane „Right to Repair” (dosł. prawo do naprawy) lub w szerszej formie „YODA” (dosł. prawo do posiadania własnych urządzeń). Szerszej, bo obejmującej też zagadnienia dotyczące możliwości odsprzedawania kupionego sprzętu.
Dyskusja trwa, ale dopóki giganci, tacy jak Apple, nie zmienią podejścia, nic z niej raczej nie wyniknie.
Źródło: Motherboard, MacRumors, Repair.org. Foto: iFixIt
Komentarze
24a kolega raz wyjął ekran z swojego 3G i złamał mu się w palcach na pół :D
Wcześniej nóż starczył aby rozkręcić iphona i naprawiać na własna rękę.
Brak takowej = mniej pieniędzy
O co Wam chodzi?