Wprowadzenie technologii DRM do obrazów JPG rozważane przez JPEG Commitee może być źródłem samych problemów - tak uważa EFF
Dotychczas mowa o DRM, czyli Digital Rights Management, wiązała się między innymi z dyskusjami na temat obrazu ruchomego, dźwięku, także gier, ale hasło "DRM w obrazach JPEG" (formacie najpowszechniejszym obecnie w Internecie, i nie tylko), padało bardzo rzadko.
Technologie, które chronią własność intelektualną przed jej niepowołanym wykorzystaniem w teorii mają działać na korzyść twórców, a także nie sprawiać problemów użytkownikom chronionych treści. W teorii, bo w praktyce DRM to przyczyna wielu problemów, konfliktów i to nawet na styku interesów twórca - użytkownik, gdy są oni tą samą osobą.
O pracach nad implementacją DRM w obrazach słyszeliśmy już kilka lat temu, ostatnio te działania przybrały jakby na sile. Niedawno grupa zajmująca się rozwojem formatu JPEG (JPEG Commitee) spotkała się w Brukseli, by rozprawiać na temat dodania technologii DRM do plików JPEG.
Jest to możliwe i już w tym momencie powinna zapalić się nam w głowie czerwona lampka. Bo o ile plików z muzyką nie kopiujemy bez końca, to JPEGi zawierające na przykład nasze własne zdjęcia, są wielokrotnie powielane. A to przy okazji wykonywania kopii zapasowej katalogu foto na komputerze, a to przy okazji umieszczania pliku na serwisie internetowym i w tysiącu innych sytuacji, o których zrazu nie mamy pojęcia.
Gdyby DRM było idealną (pozbawioną niedociągnięć) technologią, może nie byłoby czym się martwić. Jednak zdaniem EFF (Electronic Frontier Foudation) perspektywy dla świata z DRM w JPEGach wcale nie są takie różowe.
Do argumentów, które EFF wymienia jako dyskwalifikujące przydatność DRM w plikach JPEG, należą:
- problem ze standaryzacją,
- niedoskonałość potencjalnej implementacji DRM,
- łatwość naruszenia zabezpieczeń przez osoby lub instytucje łamiące prawa intelektualne - to kwestia jedynie czasu,
- łatwość osiągnięcia podobnych efektów co za pomocą DRM, przy użyciu mniej konfliktowych technik,
- DRM nie zabezpieczy w 100% przed kopiowaniem, bo zawsze można zrobić zdjęcie wyświetlacza, a w obliczu coraz większych rozdzielczości paneli problem kiepskiej jakości nie jest już tak istotny,
- pojęcie praw autorskich jest często źle pojmowane lub nadużywane, dlaczego zatem nie miałoby tak być również w przypadku DRM,
- pliki JPEG są bardzo powszechne, stosowane w praktycznie w każdej dziedzinie życia, urządzeniach, zapanowanie nad DRM w obrazach byłoby ogromnym wyzwaniem,
- wprowadzenie DRM w obrazach może zahamować rozwój społeczeństwa.
Zamiast bawić się w DRM, zdaniem EFF, warto rozważyć rozwój już istniejących technologii, które pozwolą wykrywać naruszenie własności intelektualnej, ale nie kosztem całkowitego uniemożliwienia dostępu do niej. Mogą one wykorzystywać metadane, cyfrowe znaki wodne, czy steganografię - to oczywiście tylko najbardziej oczywiste z propozycji.
Nadto ważne jest, by propagować wśród użytkowników internetu i pochodnych technologii, przyzwoitość podczas korzystania z chronionych treści. A także by tworzyć i skutecznie egzekwować prawne regulacje, które pozwalają chronić własność intelektualną. Każde z tych działań będzie lepsze niż fundowanie sobie powtórki z historii.
Źródło: EFF
Komentarze
23Jedyną mocno wątpliwa zaletą DRM jest nakłonienie małej garstki ludzi do nabycia oryginału. Jednak zachętą powinna być właściwie sprofilowana cena a nie sztuczne blokady.
Znacznie skuteczniejsze od DRM byłoby zawarcie w metadanych informacji odnośnie copyrightu danego materiału, choćby nawet w formie URL.
ja spotkałem się z jeszcze jednym pomysłem na udowodnienie bycia właścicielem danego obrazu. Otóż nigdy, ale to nigdy obrazu nie prezentuje się w internecie takim jaki jest zrobiony. Prezentacja zawsze powinna być kadrem, i to jeszcze przeskalowanym. Wtedy brzegi nigdy nie wpadną w niepowołane ręce, co najwyżej oprogramowanie w mniej lub bardziej nieudolnie może zasymulować niedostępne przez złodzieja obrzeże. jest ono łatwe do odróżnienia po konfrontacji z oryginałem.