Technologia elektronicznego papieru pozwala na naniesienie ekranu na giętkie powierzchnie.
Wyświetlacze ciekłokrystaliczne maja tę wadę, że komfort oglądania spada wraz ze zmianą kąta patrzenia lub nasilenia światła z zewnątrz. Elektroniczny atrament, E Ink, pozwala na pominięcie tych niedogodności. Dzięki niskiemu poborowi mocy, małemu kontrastowi i nie zmuszania oczu do wytężonego wysiłku, nowa technologia nadaje się idealnie do czytników e-booków. Ale czy tylko do tego?
Warto przeczytać: | |
Na Luzie: South Park komentuje wpadkę Apple | |
iPhone i iPad wiedzą gdzie byłeś |
Do tej pory sporo urządzeń zdążyło skorzystać z rozwiązania E Ink. Są to między innymi Amazon Kindle, Sony Reader, czy też polski eClicto. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie trzeba zaawansowanego gadżetu naszpikowanego elektroniką, żeby móc cieszyć się zaletami nowoczesnych wyświetlaczy. Jak pokazują poniższe materiały wideo, nadruk może być dokonany na wielu giętkich powierzchniach. To umożliwia między innymi stworzenie kopert wielokrotnego użytku, na których dowolnie będzie można zmieniać adres nadawcy.
Choć liczne zastosowania mogą początkowo nie wydawać się oczywiste, jest to wynalazek warty uwagi, przynajmniej z tego względu, że "tak się da". Nawiązując do początkowego pomysłu - ekrany na ubraniach mogą za kilkanaście lat stać się nową modą. Oczywiście jeśli uda się zminiaturyzować źródło zasilania i koszty. Problem prawdopodobnie pojawi się przy praniu i prasowaniu. Póki co czekamy na dalsze prototypy i pomysły wykorzystania technologii.
Źródło: Kurzweil
Polecamy artykuły: | | |
Tablet czy netbook - co jest lepsze? | AMD Phenom II X4 980 Black Edition - cztery rdzenie w dobrej cenie | EFI vs BIOS - najważniejsze różnice |
Komentarze
3Wyglada fajnie ale widac, ze zginac tego za bardzo chyba jednak nie mozna.
E-ink to fantastyczna sprawa. Pozwoli uratować setki tysięcy hektarów lasów, pomieści całą bibliotekę na urządzeniu ważącym 180 gram, zużywa bardzo mało energii - na jednym ładowaniu wytrzymuje miesiąc albo 7000 stron.
Niestety, ma parę bolączek. Przede wszystkim, cena. O ile wydatek 330 euro dla Szwaba to jak dla nas 330 zł (taniocha), to u nas 1500zł za urządzenie znacznie ustępujące funkcjonalnością tabletowi jest horrendalną ceną. Na szczęście 6" maluchy są znacznie tańsze, Kindle 3 z przesyłką to max 550zł, na empiku w promocji można kupić czytniki poniżej 500zł. Ale to 6" nie najlepiej nadaje się do poważnego czytania, skoro mieści się tam może 40% tego, co na papierowej książce, a pdfy, komiksy i książki techniczne zamieniają się w drobny maczek.
Druga sprawa, to kiepska obsługa polskich znaków. Na rynku jest wiele czytników i tylko kilka modeli, które nie mają z tym żadnego problemu. Pozostałe wymagają zaszywania czcionek albo konwersji do innego formatu.
Do tego polskim wydawcom e-książek totalnie odpiernicza. Za e-książkę (brak kosztu druku, dodruku, składu, transportu, zwrotów z księgarni, ryzyka kosztów słabej sprzedaży) życzą sobie niejednokrotnie nawet więcej, niż za papierową! Zdziercy. Na szczęście zagranica z Amazonem na czele prezentuje o wiele rozsądniejszą postawę.