Czas sprawdzić jak zwykłe pamięci flash radzą sobie w Kosmosie - eksperyment Chimera
Elektronika stosowana w sondach i innych obiektach użytkowanych w przestrzeni kosmicznej musi spełniać ostre normy odporności na promieniowanie jonizujące. Czy jednak te normy zawsze są konieczne, a może tylko chuchamy na zimne.
Czytając teksty o misjach kosmicznych często napotykacie akapity, w których wyjaśniane są szczegóły dotyczące zastosowanej elektroniki i padają słowa wyjaśnienia dlaczego w krytycznych modułach nie możemy stosować dowolnych, szczególnie tych najbardziej zaawansowanych z dzisiejszej perspektywy, komponentów.
W skrócie, w Kosmosie poza ochronnym płaszczem jaki daje ziemska atmosfera, elektronika wystawiona jest na różnego rodzaju promieniowanie, które może uszkodzić elementy elektroniczne, a już na pewno doprowadzić do poważnego zakłócenia ich pracy wprowadzając błędy na poziomie pojedynczych bitów. Podobnie jest z ludzkim organizmem, to jednak inna historia.
Ale przecież na orbitę trafiają nie tylko procesory we wzmacnianych obudowach czy moduły pamięci zamknięte bezpiecznie w ekranowanych skrzynkach. Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej stosowane są też laptopy. I choć istotnie nie zależy od nich działanie najważniejszych systemów, to przecież nie są wyrzucane jeden po drugim w wyniku uszkodzeń.
Rozmagnesowanie to jeden z etapów przygotowania niewielkich satelitów do misji
Obecnie jesteśmy na etapie gwałtownie rosnącego zainteresowania eksploracją Kosmosu, szczególnie najbliższej nam przestrzeni. Nie wszystkie programy badawcze i eksploracyjne polegają na wysublimowanej elektronice, poza tym szansa wykorzystania tańszych łatwiej dostępnych komponentów elektronicznych daje szansę większej liczbie projektów. Tania sklepowa elektronika jest zresztą użytkowana również przez poważne instytucje jak ESA, by obniżyć koszty budowy dużych modułów pamięci masowej. Nie dziwi zatem, że w końcu przyszła pora by sprawdzić jak tanie produkty radzą sobie w pobliskiej przestrzeni kosmicznej, a nie tylko w ziemskim laboratorium.
Eksperyment Chimera
W tym celu realizowany jest bardzo prosty, ale dający nadzieję na ciekawe wyniki, projekt Chimera (Cubesat Highly Integrated Memory Radiation Assurance). Na niewielkiej płytce drukowanej o wymiarach 10 x 10 cm (porównywalnej z wymiarami płytek stosowanych w niektórych wariantach Intel NUC) umieszczono 12 modułów pamięci flash (szczegółów nie znamy, ale są to tanie, przeznaczone na rynek konsumencki produkty) oraz układ kontrolujący ich wydajność i skuteczność działania.
Chimera to poboczny, ale jakże ważny eksperyment
Ten eksperyment poleci na orbitę na pokładzie nanosatelity GomX-4B i znajdzie się w odległości 540 km od powierzchnii Ziemi. Test tego typu można uznać za ostateczny test pamięci, o którym serwisy IT mogą tylko pomarzyć, ale też można założyć, że ukażą jedynie część prawdy. Bo przecież nie chcemy się ograniczać do eksploracji najbliższej okolicy Ziemi. Misje międzyplanetarne są narażone na jeszcze większe wyzwania.
Źródło: ESA
Komentarze
4ciekawe ile jeszcze czasu uplynie kiedy to w planowaniu kolejnego wystrzelkaenia czegos lub kogos w kosmos bedzie potrzebne obliczanie trajektori smieci
chodzi oczywiscie o smieci orbitujace niczym satelity nasza planete. raczej nikt sie nie zajmuje pstrykaniem ich w przestrzen kosmiczna.
- doczepić do bliźniaka tego cubesata jakiś silnik i wypchnąć go wyżej, żeby polatał trochę w pasie Van Allena.
- wystawić podobny zestaw na promieniowanie związane z erupcją koronalną Słońca.