Rosyjski cenzor blokuje facebookową stronę poparcia dla opozycjonisty. Ekipa Zuckerberga nie reaguje.
foto: Dado Ruvic via Washington Post
Facebook to dla wielu antonim wolności, ale należy pamiętać, że w 2011 roku portal odegrał stosunkowo ważną rolę w walce z reżimem w krajach arabskich. Teraz, trzy lata później Aleksiej Nawalny chce wyzwolić Rosjan od sprawowanej przez Władimira Putina władzy. Strony poparcia dla Nawalnego są już teraz blokowane na Facebooku i wygląda na to, że ekipa Marka Zuckerberga nie chce ryzykować i nie będzie „stawiała oporu”.
Portal Facebook zablokował Rosjanom dostęp do strony wydarzenia datowanego na 15 stycznia, które będzie zgromadzeniem wyrażającym wsparcie dla Aleksieja Nawalnego – jednego z czołowych opozycjonistów w Rosji. Po piątkowym starcie, strona szybko zyskała 12 tysięcy osób, które „wezmą udział” w wydarzeniu. Warto dodać, że data 15 stycznia nie jest tutaj przypadkowa – w tym dniu Nawalny ma bowiem usłyszeć wyrok, który najprawdopodobniej spowoduje, że na wiele lat wyląduje on za kratkami jednego z rosyjskich więzień.
Strony poparcia dla Nawalnego zostały w rzeczywistości zablokowane przez Roskomnadzor – działający na zlecenie prokuratora generalnego rosyjski urząd nadzoru mediów. Co na to wszystko Facebook? Postanowił się nie mieszać do tamtejszych spraw wewnętrznych, co wydaje się mądrą decyzją. Jednocześnie jednak portal Zuckerberga spotkał się z ogromną falą krytyki za uległość. Michael McFaul, były ambasador Stanów Zjednoczonych w Rosji napisał na Twitterze: „Wszyscy popełniamy błędy. Facebook powinien naprawić swój z Rosji tak szybko jak to możliwe”.
Tymczasem użytkownicy Facebooka nie dają sobą manipulować. Już zdążyło powstać kilka kolejnych stron nawołujących do udziału w tym wydarzeniu. Największa z nich przyciągnęła ponad 20 tysięcy osób. Czy blokowanie więc do czegokolwiek prowadzi i czy mocna reakcja Facebooka na pewno mogłaby cokolwiek zmienić?
Facebook ma zresztą poważny interes w tym, aby nie przeszkadzać rosyjskiemu „cenzorowi”. Portal Marka Zuckerberga z pewnością chce bowiem pozostać w Rosji, a to wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Między innymi ekipa będzie musiała wpisać się do rejestru i tym samym zgodzić się na przetrzymywanie informacji o Rosjanach na serwerach znajdujących się w tymże kraju. No ale ostateczna decyzja zapadnie pewnie dopiero za jakiś czas. I wtedy to też wszystko stanie się jasne.
Źródło: DI, Washington Post, inf. własna
Komentarze
10Pieprzony żyd bez charakteru. Nawet nie ukrywa, że jego firma poza zarabianiem żadnej misji nie ma.
Pieprzony żyd bez charakteru. Nawet nie ukrywa, że jego firma poza zarabianiem żadnej misji nie ma.