Portale społecznościowe zobowiązały się do sprawniejszej identyfikacji i szybszego usuwania rasistowskich i ksenofobicznych treści.
Mowa nienawiści to prawdziwy problem w Internecie – czując się bezkarni użytkownicy coraz częściej nie zważają na netykietę i wypisują na portalach społecznościowych (i nie tylko) komentarze, które są chamskie i często godzą w godność drugiego człowieka. W sieci coraz częściej organizowane są akcje, których celem jest zwrócenie uwagi na ten problem i próba jego zwalczenia, ale zdecydowanie potrzeba w tym temacie również poważniejszych działań.
Właśnie na coś takiego zdecydowała się trójka internetowych gigantów: Facebook, Google i Twitter. W ubiegłym tygodniu przeprowadzili oni pilotażową akcję polegającą na wyczyszczeniu swoich usług z treści przesączonych mową nienawiści. Te działania były podejmowane w porozumieniu z niemieckim rządem i dotyczyły niemieckojęzycznych wersji portali, a filtrowanie wpisów i komentarzy miało na celu przede wszystkim zwalczenie rasistowskich nastrojów wyrażanych w związku z uchodźczym kryzysem w Europie.
Napływ uchodźców i imigrantów do Niemiec wywołał wśród mieszkańców sąsiadującego z nami kraju falę buntu i doprowadził do szerzenia treści rasistowskich za pośrednictwem portali internetowych, takich jak Facebook. Niemiecki minister sprawiedliwości, Heiko Maas, powiedział w rozmowie z Reuters, że „niezgodne z prawem wyrażenia, bunty i podżeganie do popełnienia przestępstw, które zagrażają ludziom przekraczają granice swobody wypowiedzi” i że „takie treści muszą być usunięte z sieci”. Zarzucił on także portalom społecznościowym, że nie reagują one odpowiednio szybko. Facebook, Google i Twitter postanowiły jednak odpowiedzieć i zawrzeć porozumienie z niemieckim rządem. Na jego mocy portale zobowiązały się do sprawniejszej identyfikacji i szybszego usuwania tego typu treści.
Rzecznik Facebooka powiedział: „na Facebooku nie ma miejsca na treści takie jak mowa nienawiści czy gloryfikacja i podżeganie do przemocy. Namawiamy ludzi do korzystania z naszych narzędzi do raportowania, jeśli uznają, że treści naruszają nasze standardy i regulamin, abyśmy mogli wszcząć dochodzenie i podjąć szybkie działanie. Większość takich doniesień możemy zweryfikować w ciągu 24 godzin”. Podobnie wypowiedział się rzecznik firmy Google: „jesteśmy zaangażowani we współpracę z rządami i zobowiązujemy się do rozpatrywania większości doniesień w ciągu 24 godzin. Polityka YouTube od dawna zresztą zakazuje mowy nienawiści i ekstremizmu”.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy godzicie się na tę formę cenzury?
Źródło: The Verge, TechCrunch
Komentarze
28Jeśli jednak chodzi o wolność słowa, jest to trudne pojęcie, którego wielu ludzi nie pojmuje. Obrażanie i nękanie innych nie ma żadnego związku z wolnością słowa, a wielu ludzi właśnie w ten sposób rozumie ten termin. Dlatego należy walczyć z takim zachowaniem, ale walka powinna objąć nie tylko kasowanie komentarzy nawołujących do agresji wobec danej grupie społecznej, ale również ścisłą kontrolę obiektów kultu. Skończy się pewnie na tym, że Internety będą cenzurowane, a allahy dalej będą nawoływać do mordowania niewiernych psów i gwałcenia ich kobiet - przecież musimy być tolerancyjni.
Niech islam i obca kultura ich zalewa aż wyginą i zamienią się w kalifat!
Ciekaw jestem jak odróżnią hejt od zwykłej krytyki? :)
Witamy cenzuro internetu pod pretekstem walki z hejtem!
Osobiście polecam blog:
foxmulder2.blogspot.com
Facet ma trochę dziwne poglądy polityczne, nie lubi Korwina i jest jak dla mnie za bardzo pisiurski, ale pisze bardzo ciekawie na temat różnych wątków historycznych i politycznych.
ciekawe teksty o informatyce można bylo czasem przeczytać tu:
https://jan.rychter.com/blog/
Bardzo mi się spodobało logiczne podejście gościa do podpisu elektronicznego, wytknął bardzo celnie wszystkie jego oczywiste, dyskwalifikujące to rozwiązanie wady.
Natomiast jego poglądy polityczne, to niestety czysta dziecinada - podoba mu się Rysio Petru, bo jak wiadomo wszystkie ryśki to porządne chłopy.