Laureat nagrody Pulitzera, Narciso Contreras, stracił kontrakt z Associated Press przez poprawkę nieistotnego elementu zdjęcia.
W czym rzecz? Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że fotograf Narciso Contreras, współlaureat narody Pulitzera (za foto-relacje z ubiegłorocznych walk w Syrii), bądź co bądź bardzo prestiżowego wyróżnienia, zakończył współpracę z Associated Press. I bynajmniej nie na własne życzenie - to agencja AP zrezygnowała z jego usług. Powodem jest retusz reportażowego zdjęcia, pokazującego syryjskiego partyzanta. Zdjęcie wykonano we wrześniu 2013 roku. Co ciekawe, autor sam zwrócił na to uwagę.
Gdy przypomnimy sobie liczne historie, gdzie zdjęcia cyfrowo zmanipulowane (na przykład powielono na nich motywy, ustawiano bohaterów lub zmieniono kompletnie ich wygląd) wygrywały konkursy, cieszy, że fotografa spotkała kara. Czy jednak zasłużył na potępienie?
Teoretycznie w tym przypadku autor usunął jedynie pewien nieistotny element, który przeszkadzał w narożniku kadru. Tym elementem jest obiektyw kamery innego dziennikarza, który, zdaniem Narciso, odwróciłby uwagę odbiorcy. Zatem retusz nie miał zwiększyć oglądalności, tylko być estetyczną korektą. Jednak bolesna lekcja Narciso Contrerasa pokazuje, że jakakolwiek manipulacja, która zmienia rzeczywistą zawartość reporterskiego zdjęcia, nawet w dobrej wierze, nie jest mile widziana.
Problematyczna fotografia. Na oryginale w lewym narożniku widać kamerę, na poprawionej wersji już jej nie ma.
Można za to, co szef działu fotograficznego AP potwierdza, korygować jasność. Wystarczyło przyciemnić róg fotografii i wszystko byłoby w porządku. Idąc dalej tym tropem, Narciso mógłby nawet pokusić się o wykadrowanie ujęcia tak, by kamera była niewidoczna. Chciał dobrze, ale środki tym razem nie uświęciły celu, choć nawet samo AP przyznaje, że korekta narożnika zdjęcia nie miała większego wpływu na zdjęcie. Jednak w imię zasad, które nakazują pokazywanie tylko prawdy, AP musiała zrezygnować ze współpracy z fotografem.
Dobór odpowiedniej techniki retuszu jest kluczowy dla odpowiedniego odbioru fotografii. Pewne zabiegi akceptujemy jak naturalną konsekwencję technik fotograficznych lub ich ograniczeń, a inne kojarzymy z próbą zafałszowania prawdy.
Nie krytykujmy zatem fotografii reportażowych, na których przypadkiem zaplątał się niepożądany obiekt. Oczywiście umiejętność zapanowania nad dodatkowymi elementami kadru to istotny element warsztatu fotografa. Jednak czasem więcej prawdy niesie takie niedoskonałe zdjęcie. Budzi mniej wątpliwości. W przypadku reportażu z pola walki lub dokumentacji wydarzeń społecznych taka zasada jest czymś naturalnym. Jednak i w przypadku fotografii o bardziej estetycznym charakterze, jak reportaże z wydarzeń rodzinnych, czasem lepiej nie bawić się w retusz. Owszem, poprawiona suknia panny młodej czy usunięta głowa wujka może wyidealizować obraz, ale często zabierze klimat, który tak bardzo jest istotny. Naszym zdaniem widok kamery w narożniku wcale nie psuł zdjęcia Narciso Contrerasa, a raczej nadawał mu specyficzny klimat.
Zwycięska fotografia w konkursie World Press Photo of the Year 2012.
Reportażowa fotografia idealnie wykadrowana, na której każdy element jest doskonale uchwycony i oświetlony, może budzić kontrowersje - wątpliwości, co do jej prawdziwości. Przykładem jest fotografia zwycięzcy konkursu World Press Photo w 2013 roku Paula Hansena. Fotografia Palestynczyków niosących ciała zabitych dzieci wykonana w Strefie Gazy została mocno skorygowana oświetleniowo tak by nadać ujęciu dramatyczny efekt. Samo zdjęcie nie jest jednak fotomontażem. Ostatecznie, jak pamiętamy, zdjęcia nie odrzucono, choć wątpliwości co do tego czy należy je traktować jako fotografię godną trofeum w konkursie, pozostały.
Źródło: AP, World Press Photo
Komentarze
34W ogóle powinno wejść jakieś prawo nakazujące, odpowiednie oznakowanie każdej fotografii, która przejdzie przez retusz w jakimkolwiek programie do obróbki. Im większe foto, tym większa informacja :) Utrzeć nosa wszelakim agencją reklamowym... Marzenie ;)