Nigdy nie jesteś całkowicie bezpieczny w sieci, czyli dwa mity o bezpieczeństwie IT
Niezależnie od tego jakie strony internetowe odwiedzamy, w każdej chwili możemy paść ofiarą ataku cyberprzestępców.
Wielu internautów uważa, że wystrzegając się stron powszechnie uważanych za niebezpieczne, takich jak strony pornograficzne czy serwisy z nielegalnym oprogramowaniem, nic nie zagraża im podczas przeglądania internetu. Wierzą niemal bezgranicznie, że są bezpieczni. Niestety to tylko mity, które rozwiewają eksperci G DATA tłumacząc, dlaczego bezpieczeństwo IT powinno być ważnym zagadnieniem dla wszystkich internautów.
Mit nr 1: jestem bezpieczny, bo nie odwiedzam niebezpiecznych stron
Eksperci G DATA informują, że niebezpieczne strony internetowe możemy znaleźć wśród witryn, które powszechnie nie są uważane nawet za podejrzane. Strony internetowe podejmujące najróżniejsze tematy, w tym te nie budzące najmniejszych obaw, jak serwisy technologiczne, prywatne blogi czy portale podróżnicze, okazują się czasem bardziej niebezpieczne niż strony pornograficzne czy hazardowe. W zestawieniu niebezpiecznych witryn autorstwa G DATA, przodują strony technologiczne z prawie 20% wynikiem. O dziwo, serwisy pornograficzne zajmują dopiero 5 miejsce z 5% poparciem, a przed nimi, wyżej w rankingu znalazły się strony poświęcone tematyce zdrowotnej.
Cyberataki mogą mieć miejsce wszędzie i skupiają się wokół stron generujących największy ruch w internecie i cieszących się największą popularnością. Przy atakowaniu popularnych witryn istnieje większa szansa powodzenia, a więc i zainfekowania lub przejęcia kontroli nad komputerem jakiegoś użytkownika. Dlatego właśnie hakerzy poszukują popularnych tematów i wątków, i kierują się nimi w poszukiwaniu potencjalnych celów swojego ataku.
Mit nr 2: mój sprzęt nie zainteresuje hakerów, więc nic mi nie grozi
Ten mit powstał najpewniej w zgodzie z przekonaniem o naszej anonimowości w internecie. Sama anonimowość nie ma tu jednak żadnego znaczenia, bowiem każdy komputer, bez względu od użytkownika do którego należy, jest cenny dla hakerów. Celem cyberataków nie są wszak wyłącznie celebryci. Zawartość i możliwości zainfekowanego komputera, hipotetyczny cyberprzestępca będzie w stanie wykorzystać w bardzo szerokim zakresie i na wiele sposobów. Zainfekowane komputery można wykorzystać do rozsyłania spamu lub ataków DDoS, a ich moc obliczeniowa może być użyta do kopania wirtualnych walut np. Bitcoinów.
Raport G DATA pokazuje, że ilość rodzajów złośliwego oprogramowania wykorzystywanego do cyberataków wzrosła znacząco w drugiej połowie 2014 roku. W porównaniu do pierwszego półrocza zanotowano ponad 4 mln nowych typów szkodliwego oprogramowania, co stanowi wzrost o 125% i oznacza, że w poprzednim roku zidentyfikowano prawie 6 milionów wirusów komputerowych. Innymi słowy, wirusów jest tak wiele i są one tak rozprzestrzenione, że każdy komputer jest zagrożony.
Faktem jest, że internet bywa niebezpieczny, niemniej nie należy się nadmiernie zamartwiać. Należy przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo swojego komputera i zainstalować odpowiednie oprogramowanie antywirusowe, a wówczas zdecydowanie wzrośnie poziom naszego bezpieczeństwa w sieci.
Źródło: G DATA
Komentarze
10Osobiście nie używam żadnego antywira, poza systemowym defenderem. Pracuję jako pomoc informatyczna, zaś - co oczywiste - największa ilość zgłoszeń to problemy systemowe. Dość długo robię to co robię i powiem tyle: niezależnie od tego, czy ktoś ma płatnego antywira, czy darmowego, czy nie ma w ogóle - statystycznie komputery są "zasyfione" po równo.