Ghost Recon: Future Soldier "na gorąco": pierwsze wrażenia z gry w wersji na konsolę Xbox 360
Graliśmy, czy polecamy?
Seria Ghost Recon kojarzyła się dotąd z precyzyjnym taktycznym planowaniem, różnymi ujęciami pola walki i widokiem z pierwszej osoby. Nie trudno więc zgadnąć jaką reakcję wywołała zapowiedź nowej odsłony cyklu zrywającej z jej dotychczasowym wizerunkiem. Na szczęście obawy fanów okazały się bezpodstawne. Przynajmniej większość.
Przyznam szczerze, że nigdy nie byłem wielkim fanem serii Ghost Recon. Co innego Rainbow Six, które pamiętam od pierwszej części. Ogromne wrażenie zrobił na mnie jednak Advanced Warfghter w wersji na pierwszego Xboxa - co też stało się jednym z impulsów do zakupu tejże konsoli.
Rewelacyjny klimat historii o oddziale Duchów przypomniał mi się parę lat później podczas lektury jednej z książek Toma Clancy'ego. Między innymi dlatego wieści o nowym Ghost Recon mocno mnie zelektryzowały. Tym bardziej, że zmiana perspektywy na widok zza pleców naszego bohatera wydawała się dodawać grze dynamizmu.
I miałem rację. Po kilku godzinach spędzonych z oddziałem Duchów jestem zachwycony klimatem i intensywnością rozgrywki. Gra niesamowicie wciąga oferując zarówno przyjemny dreszczyk emocji podczas cichego przekradania się i niezauważonego eliminowania przeciwników jak i potężne skoki adrenaliny w czasie bezpardonowej wymiany ognia. Wszystko to dzięki różnorodnym misjom, które rzucają naszym oddziałem niemal po całym świecie - od Afryki, poprzez Pakistan, po koło podbiegunowe.
Zdarzają się też "nieprzewidziane" zmiany pogody co mocno podkręca atmosferę. Szkoda tylko, że czasami wyraźnie czuć, że jesteśmy prowadzeni za rączkę. Czy podczas burzy piaskowej czy śnieżnej nawałnicy poruszamy się po z góry ustalonej ścieżce -"bo tak idzie nasz oddział".
Jednym z najciekawszych elementów rozgrywki jest zaznaczanie celów do synchronicznej eliminacji. Czteroosobowy oddział Duchów może w ten sposób szybko i cicho wyeliminować nawet czterech przeciwników jednocześnie. Trudność polega jednak na tym, aby zdjąć ich tak, aby nikt tego nie zauważył. I tu dochodzi do głosu precyzyjne taktyczne planowanie.
Bardzo często zdarza bowiem, że wrogowie są tak ustawieni, że albo widzą się nawzajem albo w ich ścieżki patrolowe wzajemnie się krzyżują. W takich wypadkach ewentualny atak z zaskoczenia trzeba dobrze przemyśleć. W przeciwnym wypadku cały misterny plan cichego załatwienia sprawy pójdzie w diabły, a my będziemy musieli zmierzyć się z przeciwnikiem w otwartej walce. O ile oczywiście misja nie zostanie przerwana, bo akurat jednym z jej wymogów było pozostanie niewykrytym.
Nieźle prezentuje się też system osłon. Uwzględnia on zarówno możliwość szybkiego przemieszczania się pomiędzy przeszkodami terenowymi jak i prawdopodobieństwo przygwożdżenia ogniem przeciwnika. Oczywiście takie akcje sprawdzają się raczej podczas otwartej walki.
Dyskrecja wymaga nieco innego podejścia. I tu z pomocą przychodzi cały zaawansowany arsenał Duchów, w skład którego wchodzą między innymi ograniczający wykrycie kamuflaż optyczny, granat sensorowy pozwalający zobaczyć gdzie znajdują się przeciwnicy czy dron zwiadowczy UCAV (Unmanned Combat Air Vehicle).
Ciekawie prezentuje się również efekt działania mocno rozbudowanego system Cross Com. To on, w zamyśle twórców gry, odpowiada za wszelkie wyświetlane w danej lokalizacji napisy iznaczniki. Co więcej dzięki niemu widzimy też pozycje naszych kompanów, nawet gdy znajdują się za przeszkodami, czy też linie ich strzałów w trybie synchronicznej eliminacji.
Jednak najbardziej promowaną funkcjonalnością nowego Ghost Recona jest tryb Gunsmith umożliwiający rozłożenie na części każdej z dostępnych w grze broni i dowolną ich modyfikacje. Twórcy chwalą się, że ich system pozwala na 20 milionów kombinacji.
Stworzyli nawet specjalną aplikacje na smartfony i tablety, dzięki której każdy gracz może pobawić się w rusznikarza gdziekolwiek się znajduje, a później zsynchronizować swoje dzieło z konsolą lub komputerem. Więcej o usłudze Ghost Recon Network dowiecie się z poniższego filmu.
Nowy Ghost Recon nie jest oczywiście pozbawiony wad. Rozgrywkę psują tu drobne, ale liczne błędy takie jak choćby przenikanie postaci chowających się za zasłoną, słabe tekstury i koszmarnie wyglądające przerywniki filmowe. Nie wiedzieć czemu wyglądają one tak jakby ktoś robił je w 2005 roku. Czy naprawdę w tak głośnym tytule nie można było lepiej się postarać?
Sporym zawodem dla miłośników konsolowej kooperacji będzie również brak możliwości gry na podzielonym ekranie w trybie kampanii. Jest to o tyle dziwne, że nowy Ghost Recon od pierwszych zapowiedzi aspirował do miana gry nastawionej na kooperacje. Oczywiście gra oferuje ten tryb rozgrywki, ale tylko po sieci (poza wariacją hordy nazwanej tutaj Partyzant).
Podobnie zresztą jak4 inne tryby sieciowe. Takich dylematów z pewnością nie będą mieli gracze pecetowi, dla których sieciowa kooperacja jest niemal stworzona. I choćby dla niej warto czekać na pecetową odsłonę Ghost Recon: Future Soldier.
Ciekawostka Grę Ghost Recon: Future Soldier promuje całkiem niezły, choć krótki film zatytułowany Ghost Recon Alpha. Warto go obejrzeć, bo stanowi on jakby prolog do wydarzeń rozgrywających się w grze. Poza tym jest naprawdę nieźle zrobiony. |
Więcej publikacji z cyklu "na gorąco":
Źródło: informacja własna
Komentarze
15jak na konsole to grafa bardzo fajna:) Misje bardzo fajne
Zero fps dropów dobrze zoptymalizowany silnik widać:)
Nikt za bardzo nie stawiał na nią a tu proszę:) czarny koń
Mi pozostaje czekać na wersję PC i zobaczyć jak ładniej będzie gra wyglądać z HQ teksturami DX11 który Ubisoft obiecywał:)
GR Online grałem w wersję beta dość fajne ale odrzut broni za duży,
przy mp5 karabin latał jak opętany każdy tylko sniper i camo używał;D
obrażenia tez śmieszne 4 hedy koleś żyje i ma ~60hp ,to takie uciążliwe bugi według mnie:D