Fasahat Salim, projektant poziomów w Homefront: The Revolution, twierdzi, że technologia ta oferuje wciąż bardzo duże możliwości.
Wprawdzie kondycja finansowa studia Crytek jest sporą zagadką, ale wydaje się, że przynajmniej część z aktualnych projektów ukończona zostanie bez problemów. W gronie tym jest na pewno Homefront: The Revolution.
O produkcji tej twórcy zaczynają mówić coraz więcej i wydaje się, że są coraz pewniejsi swego. Produkcję napędzać ma silnik CryEngine, co nie jest akurat żadnym zaskoczeniem. Fasahat Salim, projektant poziomów w Homefront: The Revolution, twierdzi, że technologia ta oferuje wciąż bardzo duże możliwości i omawiana gra dobitnie ma to udowodnić.
"Jesteśmy naprawdę bardzo podekscytowani skalą, którą mamy do zaoferowania. Jesteśmy w stanie wycisnąć z CryEngine wszystko co się da. Jest to jeden z największych światów, jakie zbudowaliśmy w naszym studiu."
Poza powyższymi informacjami ujawniono też, dlaczego na miejsce akcji zdecydowano się wybrać Filadelfię. Okazuje się, że twórcami kierowały tutaj głębsze pobudki.
"Na miejsce akcji mogliśmy wybrać każdą lokację. Chcieliśmy jednak zabrać graczy do Filadelfii, ponieważ jest to miasto symboliczne. To miejsce narodzin niepodległości Stanów Zjednoczonych. Do dzisiejszego dnia zachowało się tutaj wiele słynnych budynków. Znajdziemy tutaj chociażby Independence Hall."
Przypominamy, iż premiera Homefront: The Revolution planowana jest na przyszły rok. Gra pojawi się na PC oraz konsolach PlayStation 4 i Xbox One.
Źródło: gamespot
Komentarze
50Z ta ich niepodległością jest jak z naszą demokracją. Z szarakami władza robi i tak co chce.