Huawei Mate 30 i Huawei Mate 30 Pro to smartfony bardzo interesujące, chociaż dla wielu osób posiadające jedną dużą wadę. Właśnie przez nią zastanawiano się, czy trafią na nasz kontynent. Okazuje się, że tak.
Za sprawą napięć na linii USA - Chiny i płynących z tego konsekwencji, chiński producent musi stosować w swoich nowych smartfonach okrojoną wersję systemu Android - bez wsparcia i usług Google. Huawei Mate 30 i Huawei Mate 30 Pro to jego pierwsze modele, których to dotyczy. Nie dziwiły sugestie, iż może zabraknąć ich w Europie, gdzie wielu użytkownikom trudno wyobrazić sobie brak dostępu do sklepu Google Play. Wiemy już, że taki scenariusz nie doczeka się realizacji.
Huawei Mate 30 w Europie
Huawei Mate 30 i Huawei Mate 30 Pro będą dostępne w Rumunii. Ceny na tamtejszym rynku zaczynają się od 3599 lei (Huawei Mate 30) oraz 4999 lei (Huawei Mate 30 Pro). W prostym przeliczeniu daje nam to około 3300 złotych oraz 4550 złotych.
Trudno wyrokować, czy omawiane smartfony trafią także do Polski i czy ich zakup stanowiłby wydatki właśnie takiej wysokości. Z pewnością mało kto wierzy, że ich dostępność będzie ograniczona do wspomnianej Rumunii.
Recenzje Huawei Mate 30 i Huawei Mate 30 Pro
W sieci można znaleźć już sporo recenzji nowych smartfonów Huawei. W szczególności Huawei Mate 30 Pro, który oceniany jest naprawdę wysoko. Wrażenie na większości opiniujących robi przede wszystkim świetny aparat fotograficzny, ale pozytywnie opisywane są też takie elementy jak wyświetlacz, wydajność, bateria, a nawet design, który początkowo wydawał się nieco kontrowersyjny. Największy mankament to wspomniany już niepełny system Android.
Źródło: gsmarena
Warto zobaczyć również:
- Huawei na jesień: Nova 5T, Freebuds 3, Band 4 oraz Watch GT 2 - ceny
- Samsung Galaxy Fold lada chwila pojawi się w Polsce
- Microsoft na nowo zainteresował się smartfonami - oto Surface Duo z dwoma ekranami
Komentarze
4a co do notha, dla mnie to rozwiązanie jest do kitu i tyle. noth jest tak szeroki, jak czujniki które muszą się w nim zmieścić. jak czujnik zbliżeniowy uda się wpakować pod ekran, to pozostaje jedynie krótkie wcięcie dla kamerki przedniej, więcej nie trzeba. dźwięk można wyprowadzić wąską szczeliną.
wyścig na aparaty,przy braku peryskopowego? ma to taki sobie sens. bardziej łatanie dziury użytkowej związanej z brakiem fizycznego zooma niż rozwiązanie.