Wyjątkowy system pływających turbin wiatrowych został zainstalowany i uruchomiony w odległości ok. 24 kilometrów od wybrzeża szkockiego Petershead.
Ekologiczna ciekawostka na dziś: Szkocja jest miejscem, w którym uruchomiona została pierwsza pływająca farma wiatrowa. Turbiny na Morzu Północnym są oddalone o 24 kilometry od wybrzeża miasta Petershead – wiatr wieje tam ze średnią prędkością 10 m/s. Oto Hywind Scotland.
Łącznie zainstalowano pięć turbin stworzonych przez norweski Statoil (który zamierza mocniej działać na polu odnawialnych źródeł energii). Mają one wysokość 250 metrów (z czego 80 metrów znajduje się pod powierzchnią wody). Arabski Masdar przygotował zaś ważące 111 ton elementy utrzymujące olbrzymie turbiny w prawidłowej pozycji. Jeśli wszystko będzie działać poprawnie, system ten pozwoli zasilić nawet 20 tysięcy domów. Jego łączna moc to 30 MW.
Turbiny wiatrowe w wodzie to wprawdzie nic nowego, ale pływające turbiny wiatrowe już tak. W czym mają one być lepsze od tych konwencjonalnych? Autorzy projektu tłumaczą, że dzięki temu, że nie muszą one być specjalnie przystosowywane do terenu, na którym są instalowane, koszty produkcji wyraźnie maleją, a w grę wchodzi ich masowe wytwarzanie. Taka lokalizacja przy okazji nie ma negatywnego wpływu na krajobraz w miastach i na wsiach.
Pływające turbiny wiatrowe mogą również być instalowane w wodach o większej głębokości, co pozwala w pełni wykorzystać potencjał tego typu terenów. Dlatego też autorzy projektu mają nadzieję, że uda się w przyszłości pokonać kolejne bariery i sprawić, że takie farmy wiatrowe staną się standardem.
Źródło: Statoil, National Geographic. Foto: Statoil
Komentarze
10