Tego chyba nikt się nie spodziewał. W 2018 roku, kiedy e-sport powoli wkracza na sportowe Areny, wielka postać polskiego sportu wykazuje się nie tylko niechęcią, ale też totalną ignorancją tematu. Efekt: wstyd. Po prostu wstyd.
Wszystko zaczęło się od decyzji biznesowej byłego prezesa Legii Warszawa - Bogusława Leśnodorskiego. Były działacz sportowy zapragnął spróbować swoich sił w biznesie bardziej wirtualnym i podjął się nowych inwestycji - najpierw doszło do przejęcia kanału „Abstrachuje.TV”, następnie biznesmen postanowił włożyć swoje pieniądze w e-sport, a konkretnie w drużynę Ago Gaming.
Pochwalenie się nowymi inwestycjami w internecie nie przysporzyło działaczowi sympatii – na pewno nie w osobie Zbigniewa Bońka – prezesa PZPNu i legendy polskiego futbolu. Były piłkarz bardzo jednoznacznie skomentował poczynania swojego kolegi.
Po przeczytaniu wpisu na Twitterze można odnieść delikatne wrażenie, że pan Zbigniew Boniek nie do końca ma pojęcie o temacie w jakim zabiera głos. Nie jestem pewna czy kiedykolwiek widziałam zawody e-sportowe oparte o „siedzenie godzinami i walenie w joystick”. Szkoda - to mogłoby być nawet zabawne.
Pan prezes chyba nie chce przyjąć do siebie, że nie tylko piłka nożna wymaga treningu, dyscypliny, odpowiedniej strategii a także - siły charakteru. Nie wspominając już o sztabie psychologów trenerów i menedżerów stojących za sukcesem e-sportu.
Bardziej bolesne jest chyba porównanie wirtualnych rozgrywek do „świadectwa pewnej patologii”. Określenie to dość enigmatyczne raczej przysporzyło Bońkowi wrogów, niż zjednało przyjaciół. Już minęły czasy, kiedy siedzenie przed komputerem było domeną socjopatów i miłujących się w kodowaniu „dziwaków”. Dzisiaj profesjonalny gracz to pełnoprawny sportowiec, który na e-sporcie po prostu zarabia. Gdzie tu patologia?
Przed nami IEM Katowice. Może organizatorzy powinni zaprosić pana Zbigniewa Bońka i pozwolić mu przyjrzeć się tej jakże emocjonującej patologii z bliska. Może pan prezes wyrobi sobie własną opinię i zamiast spoglądać przez pryzmat zazdrości samemu złapie za „joystick” i spróbuje pobiegać na wirtualnej murawie?
Komentarze
50Z drugiej strony porównywanie złapania za „joystick” i pobiegania na wirtualnej murawie, z faktycznym wysiłkiem fizycznym też nie jest do końca racjonalne. Zwłaszcza, jeżeli skierowane jest do osoby, która ma na swoim koncie konkretne osiągnięcia "rzeczywiste", a nie "wirtualne".
Myślę że Boniek nie patrzy na zjawisko przez pryzmat zazdrości, tylko przez pryzmat pewnej dezaprobaty wyrażanej w stosunku do osób niezdolnych do wysiłku fizycznego, tylko co najwyżej do takiego udawanego na ekranie.
A dodam, że dla mnie Pan Boniek to najlepszy prezes jakiego ten związek miał. Robiący coś także dla samej idei a nie tylko dla kasy.
e-sport to patologia, a wprowadzenie tego czegoś na olimpiadę - jak rzekomo ma to już niedługo nastąpić - to po prostu jakiś przykry żart...
Gracz komputerowy - zasiedziały tryb życia, przemęczony kręgosłup, przemęczone oczy, warunki gry które w żadnym stopniu nie sprzyjają dobrej rzeźbie ciała ani ogólnie zdrowiu.
Gram w gry na PC, lecz trzeba w tym znaleźć złoty środek.
Im więcej czasu spędzałem przed monitorem tym gorzej czuło się moje ciało. A przecież zawodowi gracze e-sportowi spędzają wiele godzin każdego dnia na treningach. Współczuję.
Zreszta co za roznica czy uznamy to za sport czy nie? Tak czy inaczej jestem przeciwny dodawaniem tego rodzaju rywalizacji na olimpiade:). A to czy ktos chce w to inwestowac czy nie to juz kwestia gustu.