Made in Space to firma, która mierzy wysoko... nad powierzchnię naszej planety, a NASA może jej pomóc zrealizować te plany.
Firma Made in Space powstała w 2010 roku, a jej nazwa nie jest przypadkowa. Produkuje ona bowiem drukarki 3D, które są przystosowane do tworzenia trójwymiarowych obiektów w stanie nieważkości.
W 2014 roku pierwsze takie urządzenie rzeczywiście znalazło się w Kosmosie. Drukarka 3D o nazwie Zero-G została wysłana na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) i zainstalowana na jej pokładzie. Tam przeprowadzono eksperymenty, które dowiodły, że faktycznie możliwe jest wykorzystanie jej do tworzenia narzędzi (takich jak klucze) i różnorakich elementów w stanie nieważkości.
Test zatem został zaliczony, ale dla Made in Space oznacza to dopiero początek przygody. Teraz firma pracuje nad znacznie większą drukarką 3D, która pozwoli tworzyć sporych rozmiarów obiekty także poza ISS. Oprócz samego urządzenia inżynierowie pracują też nad specjalnym polimerem. W symulowanych warunkach wszystko poszło doskonale.
Skoro tak, to kolejnym etapem dla firmy jest stworzenie najprawdziwszej fabryki na ziemskiej orbicie. Cel jest taki, by można było tworzyć w Kosmosie duże obiekty, które następnie mogłyby służyć do rozbudowy satelitów i stacji kosmicznych właśnie tam, gdzie się znajdują. Z kolei możliwość drukowania elementów 3D w Kosmosie oznacza oszczędność czasu i pieniędzy.
Drukarki 3D są dziś wykorzystywane w wielu różnych dziedzinach – pozwalają zmniejszać koszty produkcji i tworzyć przedmioty niemożliwe do stworzenia za pomocą klasycznych narzędzi. Mogą służyć do produkcji ludzkich organów oraz skóry, do szybkiego i taniego stawiania domów, albo też drukowania części samochodowych, samolotowych czy – pozostając w temacie newsa – rakietowych.
Największy obiekt, jaki udało się do tej pory stworzyć z wykorzystaniem opracowywanej przez Made in Space drukarki miał 85 centymetrów (a cel jest oczywiście taki, by znacząco ten wynik poprawić). To już znacząco zwiększa potencjał. Firma ta, jak i agencja NASA mają nadzieję, że pozwoli to na realizację bardziej ambitnych projektów kosmicznych. – „Wierzymy, że roboty przemysłowe na orbicie zrewolucjonizują opracowywanie i wdrażanie systemów kosmicznych” – powiedział Steve Jurczyk, szef Space Technology Mission Directorate w NASA.
Jurczyk wspomniał dla przykładu o ogromnych teleskopach, których uruchomienie dziś byłoby niemożliwe lub zbyt drogie ze względu na ograniczone rozmiary rakiet. Gdyby jednak zamiast mało elastycznych części teleskopu wysłać w Kosmos sam materiał, z którego na miejscu powstałyby te części, to realizacja takiej misji byłaby znacznie tańsza. Inne zastosowania to naprawa i modernizacja istniejących satelitów.
Uruchomienie pierwszej „mini-fabryki” w Kosmosie planowane jest na połowę przyszłego dziesięciolecia. Pozostaje trzymać kciuki, by się udało.
Źródło: Scientific American, Space.com. Foto: Made in Space/NASA
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!