Megaupload: Kim Dotcom Schmitz wolny, odzyska mienie - policja zajęła je bezprawnie
Prawo czy bezprawie?
W styczniu bieżącego roku wieloma internautami wstrząsnęła wiadomość o zamknięciu serwisu Megaupload, a wraz z nim jego właściciela - Kima Dotcoma. Postawiono mu wówczas wiele zarzutów kryminalnych - zarówno w Stanach Zjednoczonych oraz Nowej Zelandii i skonfiskowano niemalże cały majątek. Obecnie choć sytuacja w jakiej znalazł się Dotcom jest nie do pozazdroszczenia na horyzoncie pojawia się trochę optymistycznych wiadomości.
W przeddzień uruchomienia nowej, legalnej usługi muzycznej MegaBox, przez serwis Megaupload, działalnością twórcy serwisu zainteresowało się FBI. Wiele osób wówczas szybko powiązało pewne fakty, z interesami wielkich korporacji i wytwórni muzycznych, dla których powstanie takiego legalnego serwisu skupiającego wielu artystów, i co najważniejsze dzielącego dochody ze sprzedaży według zupełnie innego systemu, w którym lwia część przypadała artystom, a niewielka część serwisowi - budziła zagrożenie. Podział zysków z serwisu miał ominąć wytwórnie, które obecnie w przypadku większości artystów konsumują około 73% dochodów ze sprzedaży utworów.
Mimo wszystko, choć nie wiemy co było prawdziwą intencją wymiaru sprawiedliwości, w ostatnim czasie Kim Dotcom ugrał w swojej sprawie sporo. Na początku dzięki staraniom swoich prawników udało mu się wyjść z aresztu, teraz pojawiają się kolejne informacje. Otóż z chwilą zajęcia przez policję majątku, szef Megaupload stanął przed widmem bankructwa. Jak się okazuje zajęte przez organy ścigania dobra w postaci ruchomości i nieruchomości - zostały zajęte bezprawnie.
Zdaniem Nowozelandzkiego Sądu Najwyższego, policja podczas zajmowania majątku szefa Megaupload złamała szereg niezbędnych procedur. Dodatkowo sąd dopatrzył się błędów proceduralnych w tym sporządzanie dokumentacji z akcji dopiero po dokonaniu konfiskaty majątku - co stanowi poważne naruszenie. Dlatego orzeczeniem sądu, wydany wówczas nakaz konfiskaty z wymienionych względów został unieważniony. W skrócie oznacza to, że szef Megaupload będzie mógł domagać się zwrotu bezprawnie zajętego majątku - co pozwoliłoby uniknąć mu bankructwa.
Co prawda nie wiemy jak sprawa potoczy się dalej, jednak już teraz obrońcy Dotcoma zapowiadają walkę. Mimo wszystko wciąż na założycielu serwisu hostingującego pliki spoczywają poważne zarzuty kryminalne, z nimi jednak Dotcomowi nie będzie się tak łatwo uporać.
Mamy nadzieję, że cała sprawa, zarówno konfiskata mienia, zamknięcie serwisu i zarzuty kryminalne zakończą się sprawiedliwym wyrokiem niezawisłego sądu, bez nacisków wielkich korporacji.
Więcej o Megaupload i Kimie Dotcomie Schmitzu:
- Megaupload: użytkownicy pozwą FBI za zamknięcie witryny
- Kim "Dotcom" Schmitz - kim jest właściciel MegaUpload?
- Filesonic, Fileserve i inne serwisy zawiesiły lub ograniczyły działalność
Źródło: Reuters, PCInpact, TheNewZelandHerald
Komentarze
31Koleś w przeszłości nieźle sobie nagrabił, ale MegaBox było czymś nowym, genialnym i żydowskie Universal, Sony czy Warner mieli czego się czego obawiać.
a co do Dotcoma to przynajmniej wyszedł z więzienia
To jest po polsku?
Oj Panie Damianie, oj, oj....
Mam nieodparte poczucie, że długo Pan myślał nad tym zdaniem. ;)
Czuję, że wisiało widmo nocnych moczeń z obawy przed ew. prewencją CBŚ tudzież inej służby NWO ;)
Dla własnego niedzielnego spokoju - lepiej napisać "bułka przed bibułkę"? ;) Prawda Panie redaktorze ?