Pod koniec zeszłego tygodnia w sieci pojawiły się informacje jakoby Konami wymuszało na recenzentach swojego najnowszej produkcji nie wspominanie o pewnych szczegółach związanych z samą grą. I co ciekawe nie chodziło tu bynajmniej o nieujawnianie wątków fabularnych, lecz przede wszystkim o kwestie czysto techniczne takie jak ilość miejsca zajmowanego na dysku konsoli czy długość scenek przerywnikowych (które nawiasem mówiąc obrosły już legendą.
Najlepsze jest jednak to, że nikt z Konami oficjalnie nie przyznaje się do nałożenia takich restrykcji na redakcje, które otrzymały grę do wcześniejszej recenzji. Do tej pory też nie mieliśmy żadnych potwierdzeń takich nacisków poza pogłoskami. Patrząc jednak na nienajlepszą jakość recenzji, które ostatnio ukazały się w sieci prawda może być dużo bardziej ponura.
Wszystkie wspomniane wyżej teksty są bowiem niesamowicie ogólnikowe i mało konkretne, tak jakby ich autorzy bali się napisać coś bardziej szczegółowo. Oczywiście, są to jedynie przypuszczenia, jednak nie pozbawione podstaw. W świetle bowiem dzisiaj ujawnionych informacji wynika, że naciski ze strony Konami faktycznie miały miejsce, choć nadal nie wiadomo jakiego zakresu dotyczyły.
Oto jeden z większych magazynów dla graczy Electronic Gaming Monthly (EGM) zamiast recenzji Metal Gear Solid 4 umieścił w swoim najnowszym wydaniu swoistą dyskusje o tym tytule przeprowadzoną przez kliku redaktorów. Jednocześnie, na znak protestu na próby zewnętrznego nacisku redakcja powstrzymała się od podania końcowej oceny tej produkcji. Być może zostanie ona podsumowana dopiero po jej faktycznej premierze. Za ten krok EGM należą się wielkie brawa!
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!