Motorola Moto G (2014) w próbie odporności na szkodliwe działanie wody
Skoro smartfona używać można w deszczu to czy rzeczywiście nie wytrzyma on kąpieli?
Motorola Moto G (2014) to jeden z najciekawszych smartfonów ze średniego segmentu, jakie pojawiły się ostatnio na rynku. Nic dziwnego, że mówi się o niej naprawdę dużo, a to oznacza, że model ten poddawany będzie sporej ilości różnego rodzaju testów. Sprawdzono już także to, jak znosi spotkanie z wodą.
Wedle informacji na oficjalnej stronie producenta smartfon jest wodoodporny. Zapis jest jednak nieco mylący, ponieważ dopiero zagłębiając się w specyfikację nowej Moto G da się zauważyć, że urządzenie jest wprawdzie odporne na szkodliwe działanie wody, ale jedynie w przypadku zachlapania, a nie całkowitego zanurzenia.
Skoro już jednak smartfona używać można w deszczu to czy rzeczywiście nie wytrzyma on kąpieli? Nie zabrakło odważnych, którzy zechcą to sprawdzić. Moto G (2014) została zatem, w towarzystwie Sony Xperia Z3, wrzucona do pojemnika z wodą na pół godziny. Jakie były tego efekty?
Początkowo wydawało się, że naprawdę dobre. Smartfon działał bowiem bez problemów. Te wystąpiły jednak po trzech dniach, kiedy to właścicielowi Moto G (2014) nie udało się już urządzenia uruchomić.
Źródło: youtube, z3outlet
Komentarze
8a co do GSM, już dawno zauważono że odsetek guzów mózgu jest większy na wsi niż w mieście (na zachodzie). zachodzi tu "dziwna" korelacja z tym, że na wsi jest mniej nadajników i są dalej, przez co komórki dla nawiązania łączności emitują silniejszy sygnał. podobnie jak z benzynami, ten fakt jest konsekwentnie przemilczany przez telekomy.
Dodam jeszcze, że telekomy wciskają nam jak niska moc jest generowana przez komórkę. 100% prawdy, tyle że jest to moc średnia. 100% kłamstwa że nie wpływa na mózg, bo ta moc jest generowana w bardzo krótkich silnych impulsach. to powoduje rozrywanie wiązań wodorowych w DNA, oraz zwiększa odporność na zakłócenia. O DNA telekomy też oczywiście milczą, a jak już powołują pseudo ekspertów którzy się powołują na moc średnią a nie maksymalną emitowaną w wąskich szczelinach czasu.
Moim zdaniem obecne szkolne pokolenie zacznie chorować jak dorośnie, i dopiero wtedy zaczną się właściwe regulacje. jak zwykle po fakcie, jak zwykle dopiero wtedy jak ktoś ucierpi w drastyczny sposób, dopiero wtedy jak żądne krwi media rozgłoszą z hukiem kolejną oczywistość.