NASA pozwana o odszkodowanie. Za wyrzucenie palety na orbicie w 2021 r.
W marcu 2024 r. na dom na Florydzie spadł ważący 700 gramów obiekt z kosmosu. W śledztwie ustalono, że jest to fragment palety wyrzuconej przez NASA ze stacji kosmicznej. Teraz właściciel domu oczekuje odszkodowania od agencji.
Temat śmieci kosmicznych można omawiać na różne sposoby. Ostatnio pojawiły się między innymi wyliczenia, że niewielkie nowoczesne satelity, które są deorbitowane zanieczyszczają atmosferę w sposób prowadzący do uszkodzenia warstwy ozonowej. Można jednak dopatrzeć się w tym odrobiny pozytywów, bo na szczęście takie obiekty nie spadają na Ziemię, co również byłoby niebezpieczne.
Jednak czy na pewno? Okazuje się, że ryzyko upadku obiektu z orbity, choć niewielkie, istnieje. I nie dotyczy tylko wielkich obiektów jak deorbitowana w marcu 2001 roku stacja kosmiczna MIR. Po wydarzeniu z marca 2024 r. NASA zmuszona była zweryfikować swoje szacunki co do stopnia w jakim tarcie atmosferyczne jest w stanie zniszczyć wyrzucone na orbicie śmieci.
Nieszczęsna paleta ze zużytymi akumulatorami z 2021 r.
Problem zużytych akumulatorów jest poważną kwestią, w obliczu rozwoju technologii bazujących na ich intensywnym wykorzystaniu. Uwagę zwracają szczególnie elektryczne samochody. Gdy mowa o niewielkich akumulatorach, takich jak klasyczne paluszki do wielokrotnego ładowania, temat nie wzbudza emocji. Po prostu bierzemy taki zużyty akumulatorek i zanosimy w miejsce, gdzie zbierane są takie odpadki.
Ale co, gdy zużyte zostały baterie używane w kosmosie? Te niewielkie można zapakować do powrotnego bagażu ze śmieciami, który co pewien czas wyrusza w podróż na Ziemię. Taki bagaż, w pojeździe transportowym, może ulec zniszczeniu w atmosferze, może też dotrzeć na Ziemię i zostać przekazany do utylizacji.
Winowacja wypadku na Florydzie. Fragment wyrzuconej z MSK palety, który waży 0,7 kilograma. (fot: X/AlejandroOtero)
Jednak nie każdy akumulator mieści się w kapsule towarowej. W 2021 r. NASA wyrzuciła z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w kosmos paletę ze zużytymi akumulatorami, które zostały zastąpione przez nowe. Ładunek ważył 2900 kilogramów. Jego przeznaczeniem była dezintegracja w atmosferze w nadchodzących latach. I tak się stało, jednak 0,7 kilograma z tego ładunku przetrwało lądowanie, które zakończyło się w salonie jednego z domów w Neapolu na Florydzie.
Być może i inne drobiazgi z tego ładunku spadły na Ziemię, ale tylko ten jeden zwrócił uwagę i stał się problemem dla NASA. Również finansowym, choć stosunkowo niewielkim, ale bezprecedensowym w obliczu ryzyka zwiększenia liczby takich incydentów w nadchodzących latach.
Odszkodowanie za zniszczenie dachu i ryzyko zagrożenia życia
Gdy Alejandro Otero, właściciel domu na Florydzie, zgłosił znalezienie obiektu, który prawdopodobnie spadł z nieba na dom, NASA od razu nie potwierdziła jego pochodzenia. Wszczęto jednak śledztwo, które potwierdziło przypuszczenia. Ostatecznie sprawą wypadku na Florydzie zajęła się firma prawnicza Cranfill Sumner. W imieniu poszkodowanego wystosowała ona do NASA żądanie pokrycia szkód w wysokości 80 tysięcy dolarów. To niewielka suma, gdy spojrzeć się na inne postepowania odszkodowawcze i system prawniczy w USA, ale też kwota bezprecedensowa.
Fragment palety, który wpadł do wnętrza domu wybijając dziurę z dachu, nie wyrządził szkód żadnemu z mieszkańców, choć syn właściciela przebywał wtedy wewnątrz. Ryzyko uszczerbku na zdrowiu, a nawet zagrożenie życia istniało, a poza tym takie zdarzenie może wywołać traumę na przyszłość u poszkodowanych - tak twierdzą prawnicy.
NASA jeszcze nie zajęła stanowiska w sprawie, ma zresztą sześć miesięcy na odpowiedź, więc można przypuszczać, że temat nie będzie rozwiązany szybko. A to jak będzie rozwiązany wpłynąć może na sposób traktowania takich zdarzeń w przyszłości, a także to jak NASA, ale i inne instytucje umieszczające na orbicie obiekty, które potem ulegają deorbitacji, podchodzą do problemu.
Źródło: phys.org, CNN, NASA, inf. własna
Komentarze
4