Handlowe partnerstwo między kontynentami nie bardzo im się podoba. Twierdzą, że przez nie obniżone będą standardy.
TTIP – Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji. CETA – Kompleksowa umowa gospodarczo-handlowa. W obu przypadkach mówimy o umowach handlowych, które mają ujednolicić rynki, utworzyć wygodne warunki dla handlu i poprawić stan gospodarki.
Umowy mają zostać zawarte pomiędzy Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi (TTIP) oraz Kanadą (CETA). Cel: utworzenie największego na świecie rynku wolnego handlu, który obejmie setki milionów konsumentów. Niemcy nie są do tych projektów nastawieni zbyt optymistycznie.
W miniony weekend dziesiątki tysięcy ludzi protestowało w Niemczech, nie chcąc, by parlament przyjął TTIP i CETA. Według nich projekty te obniżą europejskie normy jeśli chodzi o jakość produkcji oraz ochronę środowiska, a dodatkowo mogą doprowadzić do zbyt mocnego outsourcingu i obniżenia wartości lokalnego rynku pracy.
Tymczasem zwolennicy twierdzą wręcz odwrotnie – że dzięki pozbyciu się granic gospodarka będzie się rozwijała prężniej, a ceny zmaleją.
„Chcemy, by europejskie standardy społeczne i środowiskowe były przestrzegane” – można było usłyszeć podczas protestów. – „Przedsiębiorstwa i banki będą miały kontrolę nad ludźmi na całym świecie. Ludzie muszą się o tym dowiedzieć” – grzmiał Tobias Kuhn.
Władze Niemiec i głowy Parlamentu Europejskiego są na razie bardzo pozytywnie nastawieni na projekty TTIP i CETA. Polski rząd także zapowiedział, że będzie opowiadał się za przyjęciem paktu europejsko-kanadyjskiego, a jeśli chodzi o TTIP, to jest chętny do kontynuowania rozmów.
„Pierwsze skutki dla naszej gospodarki będziemy widzieli już w tym okresie tymczasowym. Z naszych analiz wynika, że ten wpływ na naszą gospodarkę powinien być pozytywny. (…) dzięki likwidacji barier handlowych nasz eksport na tamten rynek będzie mógł rosnąć” – powiedział Radosław Domagalski, wiceminister rozwoju.
Źródło: BBC, Reuters, Onet. Foto: Reuters (1), Getty Images (2), AFP (3)
Komentarze
21nie jestem zaskoczony że nasi hamerykanom włażą bez wazeliny i wszystko przyjmą, chyba że ludzie znów wyjdą na ulice, oby, bo to co planują nam zaserwować dla konsumentów będzie niestrawne, kolejny raz korporacje na pierwszym miejscu a człowiek może tylko zgrzytać zębami
Dodatkowo jakby ktoś nie wiedział to w Polsce produkujemy najwięcej owoców w UE oraz najwyższej jakości wieprzowinkę [także w UE], tyle że nasze świnki jadą do Niemiec Austrii Włoch, a Polacy jedzą mięso wyprodukowane wszędzie tylko nie w Polsce. Najśmieszniejsze jest też to że Polskie przepisy Sanitarne związane z obróbką i przetwarzaniem są tak wyśrubowane że w teorii żaden zakład mięsny nie jest w stanie ich spełnić :) w realu wiemy jak się załatwia kontrole w takich miejscach :) Swego czasu byliśmy 2 krajem na świecie pod względem ilości produkowanego miodu [wyprzedzały nas wtedy bodajże Chiny] i w pierwszej 5 największej ilości produkowanego mleka. Nie na darmo na Polskę mawiało się Spichlerz Europy. Jeśli wejdą umowy typu TTIPa to polska produkcja padnie a potem jak społeczeństwo się zorientuje że to co najtańsze nie jest lepsze od odpadów komunalnych to będzie już za późno na ratowanie rynku żywieniowego i niczym hamburgery każdy w Europie będzie znać tylko trzy rodzaje Jabłek - Zielone Czerwone i Żółte :) [przeciętny polak jest w stanie podać NAZWY 4-6 odmian Jabłek - a nie kolory x) ].
Aż dziwne że tak słabo nasze państwo wspiera gospodarkę żywnościową naszego kraju a pozwala na wprowadzanie do obrotu na terenie naszego kraju produkty imitujące pełnowartościową żywność.
Dopiero jak ludziska zaczną umierać, albo chorować mogą Ci się dobrać do d...y
W Europie najpierw żarło musi przejść procedury i badania że jest w miarę jadalne - w miarę bo jestem realistką.
I to taka jedna z różnic
Malutka ?
To smacznego
Tak samo bezmyślne podejście do Rosji i wspieranie żydo-banderowskiego reżimu na Ukrainie, który wychwala morderców Polaków i ciągle (już ponad 5 lat!!!) utrzymuje sankcje na Polskie mięso i produkty rolne.