Jeden z największych problemów turystycznych w Japonii zostanie rozwiązany.
Choć Japonia słynie ze świetnej obsługi klienta, z różnych powodów (czyt. barier językowych i kulturowych) Kraj Kwitnącej Wiśni nie jest w czołówce najbardziej przyjaznych turystom państw. Niektóre z tych przeszkód dotykają także technologii, a konkretnie bezprzewodowej sieci WiFi. Podczas gdy w Europie i Ameryce Północnej nie jest większym problemem znalezienie darmowego hotspotu, na przykład w kawiarni, to już w Japonii sytuacja wygląda zupełnie inaczej. To ma się jednak zmienić.
Największy japoński operator telekomunikacyjny – NTT – uruchomił program stworzony z myślą o zwiększeniu dostępu do bezprzewodowej sieci dla turystów. Choć cała akcja może wydawać się jakby „nie na czasie”, to jednak kto był w Japonii ten wie, że problem rzeczywiście istnieje. Zresztą wystarczy poszperać w sieci.
Teraz, gdy turysta dotrze na japońskie lotnisko, wystarczy, że przedstawi swój paszport i tym samym zarejestruje „kartę WiFi”, która upoważnia do bezpłatnego korzystania z 45 tysięcy hotspotów we wschodniej części kraju, w tym tych najatrakcyjniejszych miejsc – Tokio, Hakone, Fudżi, Jokohama, Nagano, Nikkō, Kusatsu, Tōhoku, Hokkaido i Fukushima.
Dodatkowo przygotowana została mobilna aplikacja NAVITIME for Japan Travel na iOS i Android, która umożliwia utworzenie identyfikatora jeszcze przed wylotem oraz pokazuje na mapie najbliższe hotspoty w Japonii.
Co jednak bardzo ważne, identyfikator daje dostęp do hotspotów na czas 14 dni (lub 336 godzin) – wystarczająco dużo, by swobodnie korzystać w czasie podróży, a jednocześnie na tyle krótko, by z oferty nie korzystały osoby planujące dłuższy pobyt w Japonii.
Program pilotażowy rozpoczął się na początku tego roku i potrwa do września.
Źródło: Mashable, The Verge
Komentarze
6NTT to kablowa sieć dostępowa a spółka córka to NTT-docomo (sieci radiowe i komórkowe). Nawet na zdjęciu pokazaliście "maskotkę" NTT docomo - kinopyo.
Co do samego dostępu to nie jest zły pomysł bo normalnie trzeba by było zapłacić abstrakcyjne pieniądze wraz z podpisaniem umowy w jednej sieci japońskich (AU, willcome, Docomo czy Softbank). Fakt najwięcej hotspotów jest w sklepach kombini (coś al'a nasza żabka czy biedronka) i działa to nieźle, ale z komputerem raczej się człowiek nie rozłoży. Za to w hotelach (i to w dużej większości) w recepcji można za darmo poprosić o dostęp do sieci. Wychodzi to trochę wygodniej ale kto co lubi.
Z tymi najatrakcyjniejszymi miejscami to trochę przestrzelone bo Kiushiu i zachodnia część Japonii (z Kyoto i Osaką) też ściąga rzesze turystów ale to już inna spółka i NTT obiecuje szybko rozszerzyć usługę na całą Japonię.
Tak na sam koniec. Ostatnio byłem w Tokio (lądowałem na Naricie a więc największy port lotniczy w Japonii) i żeby znaleźć okienko gdzie można zarejestrować MAC'a trzeba nieźle się naszukać a obsługa dość podle mówiła po angielsku (co w moim wypadku jest akurat małą przeszkodą). Tak więc aby to naprawdę zaskoczyło obsługa musi nauczyć się mówić po angielsku bo inaczej projekt padnie ale to już choroba typowo japońska - brak znajomości jakichkolwiek języków obcych, kto był w japoni ten wie o co chodzi. Tu się mówi nie po angielsku ale inglisiu.