O tym, że powstanie pierwszy polski satelita telekomunikacyjny wiemy już od pewnego czasu. Jednak jak to zawsze bywa w przypadku takich sukcesów rodzą się pytania, co tak naprawdę będzie w nim manifestacją polskiej myśli technicznej.
Polski przemysł kosmiczny nie od dziś jest mocno zaangażowany w produkcję satelitów, ale dotychczas najwięcej mówiło się o tworzeniu elementów, np. przez firmę Sener Polska, które stanowią niejako warsztat, w którym te satelity powstają, ale tez pojedynczych składników. W tym ostatnim przypadku był to wkład zarówno firm komercyjnych jak i instytucji naukowych, w szczególności Centrum Badań Kosmicznych. Teraz skoro ESA zadecydowała, że wyłoży 33 miliony euro na wybudowanie satelity telekomunikacyjnego SmallGEO, będziemy mogli pochwalić się własnym urządzeniem tego typu na orbicie geostacjonarnej.
Dotychczas polskie satelity, to były niewielkie urządzonka budowane w skali nano, które trafiają na bliską orbitę wokółziemską. Nie oznacza to, że są to satelity nie warte uwagi. Wrocławska firma SatRev doskonali się w technologii satelitów nano, które służą do obserwacji Ziemi. Buduje je także dla zewnętrznych kontrahentów. Nie jest jedyna. Inna firma to CreoTech z podwarszawskiego Piaseczna. Przy okazji doniesień o polskim satelicie telekomunikacyjnym uwagę należy zwrócić z kolei na Thorium Space. To ta firma ma opracować satelitę, który trafi na orbitę geostacjonarną, czyli około 36 tysięcy kilometrów od powierzchni Ziemi. Wiadomo, wyniesienie tego satelity będzie wymagało wsparcia, być może rakiet ESA, skoro to ono przykłada się do tego projektu, bo na razie nasz najbardziej zaawansowany projekt rakietowy, czyli rakieta Perun, nie byłaby w stanie umieścić takiego satelity na odpowiedniej orbicie.
Co tak naprawdę zbuduje Thorium Space?
Wyobraźcie sobie samochód, a raczej jego szkielet, karoserię, ramę, podwozie. Czy pojedzie? Oczywiście. że nie. To jedynie pojemnik, w którym musi znaleźć się silnik, elektryka, a także wyposażenie, które pozwoli pasażerom czuć się komfortowo. Zadanie, które staje przed Thorium Space to właśnie wypełnienie takiego pojemnika elementami, które sprawią, że polski satelita telekomunikacyjny stanie się użyteczny. Ten pojemnik czyli platformę satelity dostarczy z kolei szwajcarska firma SWISSto12. Być może przy jej tworzeniu skorzysta z polskich rozwiązań, bo projekt rozwijany przez SWISSto12 powstaje przy współpracy z innymi krajami, członkami ESA.
Jednak to co zrobi Thorium Space będzie unikalnym i nowatorskim rozwiązaniem. Payload satelity, czyli to co jest odpowiednikiem wyposażenia wnętrza samochodu, to konfigurowalna cyfrowo platforma komunikacyjna, która wykorzystuje stosowane od dawna pasma Ku/Ka. Jednak dotychczas taki satelita był przeznaczony do pojedynczego zadania, a dzięki możliwości rekonfiguracji, da się zmieniać jego przeznaczenie zależnie od potrzeb. To właśnie ta konfigurowalność jest know-how Thorium Space, które sprawi, że pomimo iż nie wszystkie elementy satelity powstaną w Polsce, to duch tego satelity będzie jak najbardziej nasz. I spokojnie możemy mówić, że będzie to nasz własny i na dodatek innowacyjny satelita.
Wkład ESA w budowę satelity SmallGEO to wspomniane 33 miliony euro, lecz będzie potrzebne jeszcze 40 milionów, które popływnie ze strony polskiej i naszych firm, by w polskiego satelitę tchnąć życie.
Satelita SmallGEO, czyli małe jest piękne i nie tylko
Satelity geostacjonarne to przede wszystkim satelity telekomunikacyjne, w tym te przeznaczone do przekazu sygnału w stronę konkretnego obszary planety. Orbita geostacjonarna, na której raz umieszczony satelita pozostaje praktycznie przez większość czasu w stałej pozycji względem powierzchni Ziemi, zapewnia stałe pokrycie wybranej przestrzeni sygnałem. Mają one też swoje wady, nie są w stanie efektywnie pokryć sygnałem rejonów polarnych planety, a także ze względu na odległość, wprowadzają znacznie większe opóźnienia sygnału niż satelity telekomunikacyjne umieszczone kilkaset kilometrów nad Ziemią, nie są także efektywne w działaniach, które wymagają bardzo dokładnej weryfikacji pozycji. Choć te ostatnie wymagają z kolei dużo aktywniejszej kontroli ruchu i współpracy, gdyż jeden satelita tylko przez pewien czas jest zdolny utrzymać kontakt z odbiorcą.
Satelity geostacjonarne muszą co pewien czas korygować orbitę, ale w bardzo niewielkim stopniu. Są to jednak wielkie urządzenia, jedne z największych jakie się buduje i wynosi na tak daleką orbitę, bo o wadzie około 5, a czasem i więcej ton. Postęp w technologiach pozwolił jednak doprowadzić do powstania platformy HummingSAT, która zdolna jest pomieścić podobny potencjał w znacznie mniejszej, ważącej tylko kilkaset kilogramów konstrukcji. Takie zmniejszenie masy, ale i objętości (około dziesięciokrotnie) w przypadku satelity geostacjonarnego ułatwia jego budowę, wyniesienie na orbitę, ale tez późniejszą kontrolę.
Platformę HummingSAT rozwija właśnie wspomniana firma SWISSto12. Pierwszym satelitą, który ma na jej bazie powstać i trafić na orbitę jest Intelsat 45. Jego start przeznaczono na 2025 rok. Kolejne satelity mają być albo nowymi konstrukcjami, albo zminiaturyzowanymi wersjami już istniejących satelitów geostacjonarnych, które trzeba już zastąpić.
Wśród pierwszych kosmicznych koliberków (od ang. hummingbird) będzie również polski satelita. Jeśli zastosowana w nim technologia się sprawdzi, to Thorium Space może przyczynić się do ewolucji, jeśli nie rewolucji, w branży telekomunikacyjnej.
Źródło: PAP, Thorium Space SA, inf. własna
Komentarze
6Dlaczego to jest takie drogie? 73 miliony euro. I rozumiem, że nie będzie w tym kosztów wyniesienia?
Większość. Czyli przez jaki czas?