Programistów brakuje już dzisiaj, a będzie ich potrzeba jeszcze więcej. Przez najbliższe dziesięć lat o pracę martwić się więc nie muszą.
Programistów (jak i innych pracowników z sektora IT) na polskim rynku nieznacznie przybywa, a historia zna niezliczenie wiele przypadków, w których rosnąca liczba konkretnych pracowników działała na ich niekorzyść. Eksperci zapewniają, że tym razem tak nie będzie, bo wraz ze wzrostem specjalistów rośnie na nich zapotrzebowanie.
Dzisiaj cały świat opiera się na cyfrowych usługach, a programiści są jednymi z tych, którzy sprawiają, że wszystko to działa jak należy. Zapotrzebowanie na takich pracowników jest więc ogromne, a poziom wykształcenia i umiejętności polskich programistów stawia ich w światowej czołówce. Według rankingu HackerRank przegrywają oni tylko z Chińczykami i Rosjanami.
Dlatego też choć osób, które w rubryce zawód wpisują „programista”, jest coraz więcej, to ludzi na rynku wciąż brakuje, a Polska jest jednym z najlepszych miejsc na ich wyławianie. Markus Törnberg z Crossover przyznał w rozmowie z agencją Newseria, że jest przekonany o tym, że przynajmniej przez najbliższą dekadę programiści w Polsce o pracę martwić się nie muszą.
O jak dużym deficycie mówimy? W Polsce brakuje szacunkowo kilkadziesiąt tysięcy programistów, a w całej Unii – kilkaset tysięcy, przy czym liczba ta może do końca tego dziesięciolecia wzrosnąć do miliona. Inna sprawa, że większość firm poszukuje specjalistów, a nie jakichkolwiek programistów.
Dzięki temu, że panuje deficyt, specjaliści mogą dyktować warunki. Nie dotyczy to tylko bardzo atrakcyjnego wynagrodzenia, ale też możliwości pracy zdalnej i w nienormowanych godzinach. Sami polscy programiści warunki finansowe stawiają dopiero na czwartym miejscu przy wyborze pracodawcy – ważniejsze dla nich są: innowacyjność firmy, styl zarządzania oraz prestiż organizacji.
Źródło: Newseria. Foto: Pexels/Pixabay
Komentarze
14Ale mimo nienasyconego popytu pracodawcy nadal nie kumaja co kreci programiste - cisza, spokoj praca z domu, luzne godziny.
Aktualnie mam prace taka, ze jak jest ladnie to ide w gory a jak jest brzydko to siedzie 20h i koduje.
Mimo ze dostaje kilka ofert pracy dziennie, nikt mi czegos takiego nie proponuje, wiec raczej nie bede zmienial.
Nic nie kumaja korpo mozgi.
A propo... u mojego sąsiada (pracownika banku) domek dla gości wynajmuje dwóch murarzy. On jeździ renówką za 70 tysięcy a panowie murarze mercedesami E klasa.
Sam się zastanawiam czy nie zmienić branży :))