Tytułowe stwierdzenie nie jest faktem, to tylko przypuszczenie, które z dużym prawdopodobieństwem może stać się prawdą. Bo im bardziej nieszkodliwy sprzęt fotografujący użyjemy, a smartfon za taki można uznać, tym łatwiej będzie nam się z tego wytłumaczyć.
Wprowadzenie rozporządzenia RODO w życie odbiło się na wielu jego sferach (pomińmy milczeniem odpowiedź na pytanie w jaki sposób, bo na udzielenie jednoznacznej jest jeszcze za wcześnie). Zasypani zostaliśmy korespondencją od instytucji, którym kiedyś przekazaliśmy dane, w której jesteśmy informowani o fakcie zaistnienia RODO albo proszeni o zaakceptowanie obecnego stanu rzeczy.
Osobiście uważam, że całe zamieszanie związane z RODO nie jest potrzebne, to po prostu próba skodyfikowania zdrowego rozsądku, którym każdy powinien się kierować bez narzucania wytycznych. I przypomnienie, że wiele przepisów już istniało wcześniej.
Ale są też plusy RODO, ludzie zaczęli się interesować co dzieje się z ich danymi. Zresztą RODO to nie tylko zbiór przepisów dostosowanych do realiów, w których istnieje administrator danych osobowych, ale też wskazówki jak powinny być chronione dane osobowe, jakie prawa/obowiązki przysługują je przetwarzającym/nadzorującym.
Konsekwencją obowiązywania RODO są nowe/zaktualizowane zbiory praw dotyczących ochrony danych osobowych tworzone przez państwa członkowskie, a firmy wprowadzają (niejednokrotnie po raz pierwszy w swojej historii) polityki związane z zarządzaniem danymi osobowymi, które mają być zgodne z RODO.
RODO i to całe zamieszanie
Dla fotografujących RODO to albo poważny problem, albo rzecz, którą, mówiąc kolokwialnie, oleją. No może nie dosłownie, bo jednak w świecie z RODO trzeba o pewne rzeczy, o których dawało się kiedyś przypadkiem zapomnieć, bezwzględnie dbać.
Problem z RODO jest taki, że mimo iż obowiązuje, nadal nie ma jednoznacznej wykładni jak dokładnie je interpretować (a raczej wiele osób i instytucji chce tak uważać). Laicy, czy ludzie przewrażliwieni na puncie prywatności, chętnie szafują hasłem RODO myśląc, że w ten sposób zabronią wykonywania zdjęć niezależnie od sytuacji. I faktycznie, często to działa, gdy fotograf nie jest fachowcem przygotowanym do nowych realiów, obeznanym w przepisach (które powinien znać już wcześniej od początku zawodowej kariery).
Fotografia to nie tylko umiejętność obsługi aparatu tudzież Photoshopa
Posiadacze aparatów typu lustrzanka, a nawet bezlusterkowców (które mimo większej dyskretności wyglądają czasem nie mniej profesjonalnie), z konsekwencjami RODO będą stykać się pewnie dużo częściej. Na imprezach publicznych w roli troskliwych rodziców czy znajomych na wycieczce jeszcze jakoś sobie poradzą, ale w innych przypadkach mogą być potraktowani jako intruzi. Od razu podkreślam, że nie zgadzam się z takim traktowaniem nas fotografujących, ale cóż, myślenia u wielu ludzi nie da się zmienić.
Wywołaną przez RODO paranoję da się dostrzec w codziennej pracy eventowego fotografa. Osoby, które jeszcze niedawno nie miały nic przeciw zdjęciom, dziś zasłaniają twarz i nawiązują do RODO. Czują, że postępują słusznie, w praktyce zapominają, że udział w evencie zamkniętym już wiąże się ze zgodą na fotografowanie. Wydarzenia otwarte to inna sprawa, choć RODO zakłada (narzuca stworzenie odpowiednich regulacji przez państwa członkowskie), że nie wolno blokować wolności wypowiedzi, a tym jest dokumentowanie wydarzeń.
Jednak, jak sam się przekonałem, magia RODO związana z rozumieniem pojedynczych zapisów wprost(a RODO należy rozumieć całościowo, a nie cząstkowo) działa. Argument uznawany przez jedną instytucję, przez inną będzie potraktowany jako nieistotny. Efektem mogą być duże kłopoty w wykonywaniem zdjęć podczas publicznych imprez nawet przez organizatora.
Warto zdać sobie sprawę z tego, że w RODO nie chodzi jedynie o zakazywanie udostępniania danych (tak rozumie to właściciel wizerunku), czyli w praktyce zakazywanie fotografowania. A przede wszystkim o skuteczne chronienie tych danych (tak powinni to rozumieć fotografujący i różne instytucje). W przypadku fotografii wyegzekwowanie prawa do odpowiedniego zarządzania wykonanymi zdjęciami, które mogą zawierać czyiś wizerunek. Co czasem (nie zawsze) de facto, w obliczu niemożliwości spełnienia warunków ochrony danych (tych na zdjęciach) może skutkować niemożnością (a raczej bezsensownością) wykonania fotografii.
Dlatego nie do fotografujących lub organizatorów należy kierować żale o konieczność podpisywania zgód na bycie fotografowanym - to konsekwencja RODO i prób dostosowania się nowych zasad.
Smartfon jako teoretycznie nieszkodliwe narzędzie
Tymczasem smartfony mimo zasiewanej przez producentów świadomości o ich coraz większych możliwościach, nadal pozostają w świadomości społecznej urządzeniami, które sprawdzają się przede wszystkim w amatorskiej, okazjonalnej fotografii. A osobami, które wykonują w ten sposób zdjęcia w celach prywatnych, trafiające w przekonaniu innych prawdopodobnie jedynie do pamięci smartfona, ewentualnie pokazywane w niewielkim gronie znajomych, nie ma co się przejmować. Zwłaszcza że ich RODO teoretycznie nie dotyczy.
Teoretycznie, bo jak napisałem wcześniej dobrymi chęciami wybrukowana jest droga do piekła. Nadgorliwość w interpretowaniu zapisów RODO w fotografii może nam fotografującym takie małe piekiełko zgotować. Niektóre jednostki też nie upraszczają sprawy wykorzystując nagrania smartfonowe do znęcania się (ukazywania w złym świetle) nad filmowanymi lub fotografowanymi osobami. Poza tym dane mogą być ujawnione publicznie w wyniku beztroski użytkownika smartfona, a o tą nietrudno w dobie mediów społecznościowych.
Gdy pomyślimy o takich przypadkach nadużyć, niedbałości, ryzyku, tym podatniejsi stajemy się na korzyści, które daje RODO.
Pozostaje liczyć na to, że wspomniany zdrowy rozsądek zatryumfuje, absurdy związane z funkcjonowaniem RODO odejdą w niepamięć i pozostanie tylko jego słuszna esencja. W dużym stopniu zależy to od urzędów/organizacji/polityków, a szczególnie tych, którzy zamieszanie związane z RODO wykorzystują do wprowadzania zmian korzystnych wyłącznie z ich partykularnej perspektywy.
Prawie anonimowo
Niezależnie od rozwoju spraw związanych z RODO, możemy być prawie pewni, że smartfonowa fotografia i tak będzie się rozwijać w najbliższych latach.
Źródło: Inf. własna, fot:pixabay
Komentarze
11Sęk w tym, że znaczenie telewizji zaczyna maleć i wypiera je informacja z netu. I już rozumiecie skąd te ruchy :)
Chyba autor nie doczytał o karach finansowych :>