Podsłuch danych przez kraje europejskie
Mike Janke, były komandos SEAL, a obecnie szef Silent Circle mówi, że europejskie firmy powinny obawiać się nie prowadzonego przez NSA programu PRISM, ale tego, co robią ich własne rządy. Jankego dziwi olbrzymie zamieszanie wokół PRISM i jednoczesna cisza wokół faktu, że inne państwa również prowadzą szeroko zakrojone programy inwigilacji.
"Każdy mówi o NSA, ale jeśli mieszkasz w Europie, to jesteś otoczony około 12 NSA. Rosjanie, Chińczycy i poszczególne kraje w Europie mają podobne możliwości do NSA i mogą włamywać się do sieci przedsiębiorstw. Istnieją też firmy, które włamują się do sieci konkurencji. Płacą za kradzież informacji 'firmom konsultingowym'" - stwierdził Janke.
Zdaniem eksperta prowadzenie szeroko zakrojonej inwigilacji stało się tajemnicą poliszynela na początku obecnego wieku, a od 2007 roku, gdy poszczególne państwa zaczęły atakować swoje sieci, stało się to normą. "Jestem zdziwiony, że istnienie czegoś takiego jak PRISM wyszło na jaw dopiero teraz" - mówi. Janke widzi też dobrą stronę w skandalu wokół PRISM. Jego zdaniem Europejczycy dopiero zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, że do tutejszych firm mogą włamywać się zarówno państwa jak i kryminaliści. "Widzimy teraz, że w europejskich przedsiębiorstwach istnieją dobre zabezpieczenia, ale nie idzie za tym odpowiednia polityka wewnątrz firm.
Firmy europejskie mają słabszą politykę bezpieczeństwa. Pozwalają każdemu na przyniesienie z domu dowolnego urządzenia i podłączeniach go do firmowej sieci. Nie mają też dobrych narzędzi do kontrolowania takich urządzeń. Różnica pomiędzy Europą a Ameryką jest taka, że w Ameryce mamy w firmach dobrą politykę ochrony przed zagrożeniami, ale nie mamy odpowiedniej świadomości" - powiedział Janke.
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!