Samsung wprowadził do Polskich sklepów drugą generację androidowego aparatu Galaxy Camera. Z kolei fotograficzne kłopoty opóźniają premierę Galaxy S5
Samsung po raz drugi próbuje połączyć w jednym produkcie mobilne zalety systemu Android i przyzwoitą jakość aparatu kompaktowego. Samsung Galaxy Camera 2, którego specyfikację poznaliśmy w trakcie targów CES 2014, już jest dostępny w polskich sklepach. Aparat, w przeciwieństwie do Samsunga Galaxy Camera, debiutuje w wersji tylko z Wi-Fi, co pozwoliło na wstępie zaproponować niższą cenę 1699 złotych. Poprzednik Samsung Galaxy Camera trafł na rynek w wersji Wi-Fi w atrakcyjniejszej cenie, ale tylko dlatego, że nastąpiło to kilka miesięcy po premierze wariantu z Wi-Fi i 3G.
A zatem jest to prawie smartfon, lecz nie tak smukły i lekki jak smartfony z flagowej serii Galaxy S. Producent nie zadowolił się jednak dotychczasowym wyglądem. Pomimo iż wymiary obu generacji aparatu są podobne, to Galaxy Camera 2 wizualnie wygląda na aparat lżejszy. Bardziej istotne, niż około 20 gramów niższa waga, jest zastosowanie znacznie pojemniejszego akumulatora. Poprzednik miał 1650 mAh, a teraz do dyspozycji jest całe 2000 mAh.
Choć w Galaxy Camera nie brakło zaokrąglonych krawędzi, to było w nim więcej nietypowych dla cyfrowego kompaktu kanciastości niż w Galaxy Camera 2.
Kupując Samsung Galaxy Camera 2 otrzymamy 50 GB konto na serwisie Dropbox na okres 2 lat bez opłat. To nie jedyny element, który przypomina, że mamy do czynienia z produktem z branży mobile. Jest nim również tryb fotografowania Smart Mode Selfie Alarm. Jego działanie polega na wykonaniu serii pięciu zdjęć w wysokiej rozdzielczości i daniu użytkownikowi możliwości natychmiastowego wyboru, które z nich chce umieścić na profilu społecznościowym. Sens tej funkcji bierze się z faktu, iż aparat nie dysponuje ani odchylanym ekranem ani dodatkową kamerą na tylnej ściance.
Sklepową premierę Samsunga Galaxy Camera 2 mamy zatem już za sobą. Nie można jednak tego samego powiedzieć o jednym z najbardziej oczekiwanych smartfonów tej wiosny. O Samsung Galaxy S5, który niewątpliwie należy do serii smartfonów o bardzo dobrej jakości zdjęć, ostatnio słyszymy głównie w kontekście opóźnień.
Do przypadków losowych (mamy tu na myśli niedawny pożar w fabryce produkującej podzespoły do tegoż smartfona) oraz problemów natury formalnej związanych z charakterem produktu (w Korei Południowej Galaxy S5 uznano za urządzenie medyczne) dokładają się problemy natury konstrukcyjnej. O ile Samsung Galaxy Camera 2 nie musiał borykać się z problemem upchnięcia wysokiej jakości komponentów optycznych w szczupłej obudowie, w Galaxy S5 jedynie 8,1 mm grubość obudowy nakłada bardzo restrykcyjne kryteria jakościowe.
W Galaxy S5 znajduje się innowacyjny 16 Mpix sensor ISOCELL (z poprawionym ekranowaniem komórek pikseli), który pozwala na rejestrację wideo 4K. Aparat wyposażono w hybrydowy układ AF oraz 6-elementowy obiektyw o jasności f/2,2.
Zastosowany w smartfonie moduł aparatu z obiektywem jest na tyle kompaktową i skomplikowaną konstrukcją (ma dodatkowy element optyczny w porównani u z obiektywem Galaxy S4), że jego produkcja sprawia problemy. Trudności z prawidłowym połączeniem wszystkich elementów obiektywu sprawiają, że liczba działających poprawnie modułów aparatu wynosi jedynie 20-30%. Reszta nie spełnia na razie norm produkcyjnych. Być może to właśnie te problemy są powodem niezbyt entuzjastycznych ocen niektórych przykładowych zdjęć wykonanych podczas targów MWC 2014.
Podsumowując. Aparatu Samsung Galaxy Camera 2 już możemy szukać w sklepach, a na smartfon Samsung Galaxy S5 jeszcze poczekamy. Wcale nie jest pewne, że trafi do sklepów na wiosnę.
Źródło: Samsung, EETimes
Komentarze
7Kosztem skomplikowania konstrukcji, wytrzymałości i pojemności akumulatora... Ja na mój telefon nakleiłem paski grubej gumy od tyłu. Wygląda obleśnie ale przynajmniej nie mam wrażenia że zaraz wyśliźnie się z ręki, tak jak to bylo wcześniej. Wkrótce będą smartfony czy tam inne tablety formatu A4 i grubości kartki papieru. Czas działania na jednym ładowaniu 5 minut. Telefon powinien być funkcjonalny, można to połączyć z dobrym wygladem żeby nie wyglądał jak mydelniczka. Wystarczy na tylnej ściance wytłoczyć jakiś wzorek poprawiający chwyt i wygląd. Czesto też nie ma gdzie wpiąć smyczy. Co się przekłada potem na potłuczony wyświetlacz. Zrobienie zaczepu do smyczy to dla producenta nie problem, ale po co? Lepiej niech się potłucze to ludzie kupią nowy telefon, bo naprawa nieopłacalna. Daliśmy się wytresować rozmaitym firmom i teraz są efekty