Galaxy Note 7 niektórym osobom musiał spodobać się naprawdę mocno. Do tego stopnia, że wciąż z niego korzystają.
Teoretycznie sprawa Galaxy Note 7 została zamknięta już jakiś czas temu. W praktyce jednak wciąż ciągnie się za koreańskim producentem, w czym zasługę mają jednak także sami użytkownicy.
Zdecydowana większość egzemplarzy została zwrócona. Można było oczywiście liczyć na wydane wcześniej pieniądze i chociaż korzystanie z urządzenia jest niebezpieczne (powody wyjaśnia dokładny raport), niektórzy zdają się tym nie przejmować. Nie jest to na rękę producentowi, ponieważ jakiekolwiek kolejne przypadki wybuchów stawiają go w negatywnym świetle.
Już jakiś czas temu zdecydował się wydać aktualizację ograniczającą możliwość ładowania baterii do maksymalnie 60%. Później w porozumieniu z amerykańskimi operatorami udało się odciąć urządzenie od zasięgu sieci i tym samym uczynić na tamtejszym rynku urządzenie bezużytecznym. Poza tym wprowadzano bardziej radykalne aktualizacje, które całkowicie odcinały możliwość ładowania.
Tego typu kroku nie podjęto jednak w Korei Południowej. Aż do teraz, ponieważ również na rodzimym rynku rozpowszechniany będzie tego typu update. Wedle miejscowych mediów, lada dzień pojawi się on w trybie OTA.
Pozostaje jednak jedno pytanie. Czy osoby, które do tej pory nie zwróciły urządzenia zdecydują się na to teraz? Można przypuszczać, że będą bardziej skore do korzystania z niego w dalszym ciągu, bez pobierania i instalowania aktualizacji.
Źródło: phonearena
Komentarze
12znowu powstaje pytanie czy jestesmy wlascicielami urzadzen ktore kupujemy czy tylko je wynajmujemy?
Telefon był na prawdę świetnie wykonanym urządzeniem - nie chcę czekać na Note 8, N7 wystarczył by mi w zupełności.
Więc akurat o ile zostawianie fona dla siebie nie jest jakoś bardzo głupim pomysłem to blokowanie go, jakieś aktualizacje - na co to Samsungu... na forach o androidzie masa ludzi wie o aktualizacjach - a jeśli ktoś chce mieć telefon to nic go nie przekona - kwestia roota i blokady aktualizacji to zwykle pare minut.