Dokładnie 24 lata temu wysłany został pierwszy esemes. Od lat tej formie komunikacji wróży się śmierć, ale żaden standard nie był nawet blisko.
3 grudnia 1992 roku wysłany został pierwszy esemes. W ciągu dwóch kolejnych dekad krótkie wiadomości tekstowe wysyłane przez klasyczne telefony, a potem smartfony, cieszyły się niebywałą wręcz popularnością. Można więc śmiało stwierdzić, że jest już całe pokolenie Polaków, którzy czasów bez możliwości wysłania esemesa nie pamiętają w ogóle. Czy żywot tej formy komunikacji nie zbliża się jednak ku końcowi?
Pierwszy esemes
Dokładnie 24 lata temu pracownik brytyjskiego operatora Vodafone przesłał swoim kolegom życzenia o prostej treści „Merry Christmas” w formie esemesa, otwierając tym samym nowy rozdział międzyludzkiej komunikacji.
Wtedy jeszcze nie brakowało sceptyków, którzy twierdzili, że taka forma nie ma szans na sukces, tym bardziej że wysyłać i odbierać można było je wyłącznie w obrębie jednej sieci. Trzeba też wiedzieć, że pomimo dość luźnej treści pierwszej wiadomości, esemesy powstawały raczej jako sposób komunikacji operatora z klientami, a nie do przyjacielskich konwersacji.
Esemes - niezmienny od lat
Dziś już wiemy, że stało się zupełnie inaczej, a esemesy w ciągu kolejnych lat stały się jedną z najpopularniejszych form komunikacji pomiędzy ludźmi. Na pewno pomogło w tym zdjęcie ograniczenia do sieci jednego operatora, ale ciekawe jest to, że popularność trwa do dziś, nawet pomimo sporych ograniczeń.
Forma esemesa nie zmieniła się bowiem od początku. Tak samo, jak ponad dwie dekady temu, jedna wiadomość może mieć maksymalnie 160 znaków. Swoją drogą, wiecie dlaczego akurat tyle? Wiąże się z tym krótka, ale ciekawa historia. Otóż stojący na czele organizacji rozwijającej standard GSM pan Friedhelm Hillebrand chcąc ustalić optymalny limit znaków przeanalizował… kartki pocztowe. Z jego wyliczeń wychodziło, że ludzie rzadko wykorzystują więcej niż 150 znaków, więc wziął tę liczbę i postanowił dodać jeszcze 10, na wszelki wypadek – oto mamy odpowiedź.
Wciąż żywy esemes
Esemesy służą dzisiaj przede wszystkim do komunikacji między ludźmi, ale nie tylko. Wciąż zachowało się na przykład oryginalne zastosowanie, czyli komunikacja na linii operator-użytkownicy. Krótkie wiadomości zdają też egzamin podczas sytuacji kryzysowych czy potwierdzania tożsamości (np. autoryzacja transakcji w banku).
Do wysyłania esemesów wciąż bardzo chętni są Polacy. Z danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że w ubiegłym roku wysłaliśmy ich około 51,9 miliarda. Pod tym względem znajdujemy się w czołówce Unii Europejskiej.
(Niedoszła) śmierć esemesa
Śmierć esemesów zwiastowano już wielokrotnie. Pierwszym „zabójcą” krótkich wiadomości tekstowych miał być MMS, ale to nie wyszło, między innymi ze względu na zdecydowanie wyższe koszty. Potem przyszły różne komunikatory internetowe, ale one też nie dały rady. Dzisiaj pogromców esemesów widzi się w takich usługach, jak WhatsApp, które oferują znacznie większe możliwości niż esemesy, są równie proste w użytkowaniu, a do tego są darmowe.
Są jednak dwa „ale”. Po pierwsze – ceny esemesów są dzisiaj naprawdę niskie i nawet tanie abonamenty czy usługi na kartę często pozwalają na wysyłanie ich bez żadnych limitów, co zdecydowanie zwiększa ich atrakcyjność. Po drugie – aby korzystać z WhatsApp trzeba mieć dostęp do Internetu. Dopóki z siecią nie będzie dało się połączyć z każdego miejsca na świecie, esemesy najpewniej pozostaną więc górą.
Źródło: Infobip, inf. własna
Komentarze
14tylko : "24 lata z SMS-ami" (albo jakoś tak)
...bo w pierwszej chwili przeczytałem :
"24 lata z esesmanami"
...w dodatku wciąż ich wysyłamy... xD