Po 10 latach podróży, sonda ESA dotarła do komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Zostanie tam co najmniej rok i zbada całą kometę.
Ostatnie dni w historii astronomii na pewno zostaną zapamiętane jako moment, gdy po raz pierwszy doszło do bardzo bliskiego spotkania komety z sondą badawczą. Szczęśliwym wybrańcem okazała się krótkookresowa kometa 67P/Czuriumow-Gierasimienko, której okres orbitalny wynosi 6,45 roku. Sonda Rosetta wśród 21 instrumentów naukowych, w tym 10 na lądowniku, dysponuje także powstałym w Centrum Badań Kosmicznych narzędziem MUPUS (MUlti PUrpose Sensor for surface and subsurface science), które pomoże zbadać własności powierzchni i wnętrza komety.
Komety to bardzo ciekawe obiekty. W dawnych czasach budziły grozę, potem gdy już myśleliśmy, że wszystko o nich wiemy pojawiły się wątpliwości. Te ciała niebieskie uznawane są za źródło wody na Ziemi, choć także ta kwestia w świetle ostatnich badań sugerujących istnienie podziemnych rezerwuarów wody nie tylko na odległych księżycach planet gigantów, ale także i na naszej planecie, także wymaga ponownego przemyślenia. Zostawmy jednak te kwestię na później, a przyjrzyjmy się jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, w historii zdjęciom jądra komety. Wykonała je Rosetta, którą ESA wystrzeliła w lutym 2004 roku. Dotarcie do komety i zajęcie odpowiedniej pozycji, która umożliwi pozostawanie przez rok z towarzystwie komety i zrzucenie próbnika na powierzchnię, zajęło zatem aż 10 lat. To nie pierwsza sonda ESA, która spotkała się z kometą. To miano przysługuje Giotto, który w 1986 minął kometę Halleya w odległości 596 kilometrów. Jednak pierwsza sonda, która podleciała tak blisko (prędkość względna w stosunku do komety zmniejszona została w ciągu ostatnich dwóch miesięcy z 775 m/s do 1m/s) i pierwsza, która pozostanie w sąsiedztwie komety na dłużej. Co najmniej do sierpnia 2015 roku, kiedy to kometa 67P/Czuriumow-Gierasimienko znajdzie się najbliżej Słońca. Choć i tak będzie to nadal daleko - gdzieś pomiędzy orbitami Ziemi i Marsa.
Wymiary komety to mniej więcej 4 x 3,5 kilometra
Kometa widziana z innej perspektywy
Na zdjęciach wykonanych 3 sierpnia z odległości 285 kilometrów wąskokątną kamerą CCD instrumentu OSIRIS (o rozdzielczości 2048 x 2048 pikseli) pokazuje obiekt o kształcie kości. Oryginalny choć już wcześniej spotykany przez astronomów, na przykład podczas rozszerzonej misji NASA Deep Impact (EPOXI) podczas badań komety Hartley 2. Rozdzielczość zdjęć wynosi 5,3 metra na piksel. A to nie koniec, sonda podleci na około 50 kilometrów od powierzchni, a w końcu (w listopadzie) opuści lądownik Philae na jej powierzchnię. Ten także wykona zdjęcia (za pomocą kamery CCD o rozdzielczości 1024 x 1024 piksele), w trakcie opadania jak i podczas pobytu na powierzchni. Wcześniej jednak Rosetta wykona dokładne obserwacje by wybrać jak najlepsze miejsce lądowania. Kontrola misji liczy, że w przyszłości uda się nawet wprowadzić sondę na jeszcze ciaśniejszą kołową orbitę wokół komety. Wspomniane 50 km zredukowane zostanie do 30 i mniej kilometrów od powierzchni. Tymczasem Rosetta kontynuuje sesję foto komety. Kolejne zdjęcia wykonano z odległości już tylko 130 kilometrów z rozdzielczością 2,4 metra na piksel oraz 120 kilometrów z rozdzielczością 2,2 metra na piksel.
Temperatura powierzchni komety wynosi około -70 stopni C, co wskazuje, że jest ona pokryta w dużym stopniu przez pył.
O tym jak będzie przebiegała część fotograficzna misji, zdecyduje sprawność sprzętu, w tym zainstalowanej migawki. Planowane jej obciążenie to co najmniej 50 tysięcy cykli. Pozwoli ona wykonywać zdjęcia w tempie maksymalnie 1 kl/s. Czasy naświetlania mogą być zmieniane od 1/100 sekundy do 100 sekund.
To co nas także cieszy, to nie tylko fotografie, ale też fakt, że mimo tak długiego okresu przebywania w przestrzeni kosmicznej nie wydarzyło się nic co znacząco zaszkodziłoby misji. Instrumenty działają bez zarzutów. To zasługa między innymi tej oto grupy ludzi. A przed nimi jeszcze długa praca. Kometa będzie coraz aktywniejsza, warto zatem zadbać by te 1,3 miliarda euro - koszt całej misji - się nie zmarnowało.
A już za niespełna rok Układ Słoneczny ujawni nam kolejny ze swych sekretów. W połowie lipca (14.07.2015) w pobliżu Plutona i jego księżyców przeleci sonda New Horizons. Po prawie 10 latach od startu. To spotkanie, choć dużo krótsze niż Rosetty z kometą, będzie nie mniej ekscytujące. Zobaczymy bowiem po raz pierwszy dokładnie powierzchnię obiektu (kiedyś uznawanego za planetę), którą obecnie widzimy w najlepszych instrumentach jedynie jako mocno spikselizowany obraz.
Źródło: ESA
Komentarze
17Osobiście to czekam na misję na księżyc Europa. Aby dać dowód eksplicite wszystkim szamanom.
Choć wygląda na to, że szybciej na ziemi uda się zbudować jednokomórkowca w labie (są już spore postępy).