Tempo emigracji rośnie w Polsce w zatrważającym tempie. Gorzej pod tym względem jest tylko w Indiach.
Polska słynie ze świetnych specjalistów. Niestety jednak głównie za granicą. Potwierdzają to dane Banku Światowego opublikowane ostatnio na łamach Wall Street Journal. Wykwalifikowana kadra wypływa z Polski niemal najszybciej na świecie. Szybciej specjaliści uciekają tylko z Indii.
Ucieka nas coraz więcej
Dane Banku Światowego dotyczą tzw. brain drain, czyli ściąganiu specjalistów z jednego kraju do drugiego. W 2010 roku liczba wykształconych pracowników uciekających z Polski przekroczyła 1 milion, co oznacza 115-procentowy wzrost w ciągu dekady.
W podobnym do Polski tempie wykwalifikowana kadra ucieka tylko w Meksyku (84,4 proc.) oraz u liderów zestawienia, czyli w Indiach (123 proc.).
I choć sam stopień migracji niewiele się zmienia, coraz częściej pracy za granicą szukają nie ci, którzy nie potrafią sobie poradzić w Polsce, lecz ci, którzy nie godzą się na oferowane przez rodzimych pracodawców warunki.
Na problem „brain drain” zwracał uwagę minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Zapowiadał, że dzięki innowacjom i poprawie warunków rynku pracy, sytuacja się zmieni. Na razie jest zbyt wcześnie, by to oceniać, ale też nie da się powiedzieć, że wygląda to dobrze.
Skąd i dokąd uciekają wykształceni?
Tempo wzrostu emigracji to tylko jeden z punktów raportu Banku Światowego. Innym jest ogólna liczba uciekających wykwalifikowanych pracowników. Tutaj Polska nie jest w ścisłej czołówce „dostawców” takiej kadry. Wyprzedzają nas między innymi Indie, Filipiny i Chiny, a z bliższych krajów: Niemcy i Wielka Brytania.
Rzecz jednak w tym, że państwa te równocześnie chętnie przyjmują wykwalifikowanych pracowników z zagranicy. Ogólny bilans wypada więc zdecydowanie na ich korzyść. Nie można tego powiedzieć o Polsce, gdzie na 1 przyjezdnego przypada 15 uciekających.
70 proc. wykształconych imigrantów żyje w czterech krajach – to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada i Australia. W samych USA żyje ich 14 milionów, co stanowi niemal połowę wszystkich wykwalifikowanych „uciekinierów”.
Do Polski też przyjeżdżają specjaliści
To prawda – w naszym kraju także pracują wykształcone osoby z zagranicy. Bilans jest jednak w Polsce bardzo niekorzystny. Nic też, przynajmniej na razie, nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić.
A skąd najczęściej przyjeżdżają wykształceni pracownicy do Polski? Zdecydowanymi liderami są Niemcy. Wiele osób przyjeżdża także z Czech, Wielkiej Brytanii, Irlandii i Słowacji.
Migracje wykształconych – szansa i problem
Przyjmowanie wykształconych osób z zagranicy dobrze wpływa na gospodarkę i innowacyjność kraju. Tacy ludzie chętnie otwierają swoje biznesy i nie boją się oferować rozwiązań, które na „staromodnych” rynkach nie miałyby szans.
Ale jest druga strona medalu. „Oddawanie” wykształconych ludzi oznacza osłabienie gospodarki i innowacyjności. Może też prowadzić do większych kłopotów. W Afryce na przykład, utrata wykształconych kobiet negatywnie wpływa na poziom życia społecznego.
Źródło: Money, WSJ, Bank Światowy. Foto: Christopher Elison/Flickr
Komentarze
341850 zł brutto na miesiąc. xD
I oto dlatego specjaliści wyjeżdżają z Polski.
Jest to bardzo smutne że takie niskie płace są w Polsce, czasami myślę wracać do kraju tylko po co....?
Może z czasem sie to zmieni, i tego też wam życzę, tam żyjącym w Polsce!
Praca po kilkanaście godzin dziennie, dyspozycyjność, kłopoty ze zdrowiem, brak życia prywatnego, wypalenie psychiczne.
Pracownicy, najlepsi.. wyjechali, młodzi wyjeżdżają. Pozostali słabi. Cele trzeba osiągać, nie ma nic za darmo - odbywa się to kosztem menadżerów i specjalistów, głownie menadżerów, którzy pracują w praktyce na kilka etatów. Zwykłych Pracowników się "głaska" - bo rzuca prace i .. kto wówczas będzie pracować na prod. lub w magazynie?!
Tzw. standardy "zabijają" myslenie.
W mojej firmie rotacja na stanowiskach kierowniczych - zatrważająca: średni staż pracy 1 max 2 lata.
Zastanawiam się nad zmiana stylu życia, od 21 lat pracuje w korporacjach.
Dlatego też wyjeżdzają, bo dostaną 3x tyle z pocałowaniem ręki, bo Niemca za taką kasę nie znajdą.
U nas zarobić 10k to już mega sukces, tam... 2-2,5k Euro z pocałowaniem ręki na moim stanowisku (IT).
od roku widzę w codziennie odwiedzanej biedronce wiszące ogłoszenie o pracę (w kilku miejscach, nawet na półkach) i nikt nie bierze tej roboty, aż zacząłem się zastanawiać jak to możliwe, jeśli tak mocno szukają pracownika to można sobie wynegocjować bardzo dobre zarobki i warunki pracy
Wracając do tematu, znów jest po prostu za duża przepaść między specjalistami a dyrektorami a za mała między robotnikami. Tak naprawdę dzisiaj to nawet robotnicy prześcigają pensjami specjalistów w wielu dziedzinach. O ile informatyka jest gałęzią w której specjaliści zarabiają o tyle inne gałęzie przemysłu to dno. Wg prezesów i robotników specjalista to robol, darmozjad, który się wymądrza i się próbuje wywyższyć. Istota tego myślenia - wg robola jest taka - specjalista nie stoi przy linie/ nie zasuwa fizycznie więc się obija. Wg prezesów specjalista to robol który się mądrzy a lepsze i więcej pomysłów niż on ma sam prezes w końcu oglądał nie jeden film więc się zna...
Specjalista w Polsce to najbardziej pogardzana klasa społeczna, przecież specjalista nie może zarabiać tyle co manager nawet jeśli opracowuje technologie Azotku Galu dla przemysłu obronnego. Nie oszukujmy się, ale zarobki poniżej 5000zł netto dla tych ludzi to policzek i plucie w twarz. Jeśli informatyk może zarabiać 10000zł to dlaczego specjalista od materiałoznawstwa i wytrzymałości materiałów w PGZ nie może, technolog w firmach chemicznych również nie może?
Nigdy nie dogonimy ani USA ani UE bo przez brak specjalistów dalej będziemy produkować zacofane produkty i nie będziemy posiadać firm zdolnych do produkcji wiodących rozwiązań,m a przez to nie będziemy mogli na nich zarabiać. To jest wszystko połączone, skoro niemieckie czy amerykańskie firmy mają produkty i robią je u siebie to ich gospodarka wzrasta i to tam są potrzebni specjaliści. Jeśli nasze najwyższe technologie to "wiadra" - to dużo się na tym produkcie nie zarobi. Nie sztuką jest konkurowanie z zachodem za pomocą
A przykładowo już w tej anglii na tym samym stanowisku zarobi 3000 funtow netto miesiecznie... no to sorki, oczywyscie, ze spada sie za granice i tam uklada zycie, zamiast robic za darmowa sile robocza i myslec jakim jest sie bogaczem.