Amerykańskie Towarzystwo Przemysłu Nagraniowego poinformowało, że po raz pierwszy od 1987 sprzedaż płyt winylowych prześcignęła w Stanach Zjednoczonych sprzedaż płyt CD. Co takiego jest w winylach, że stają się tak popularne?
Niszowe hobby? Już nie!
Płyty winylowe przeżywają odrodzenie w przemyśle muzycznym. Według raportu Amerykańskiego Towarzystwa Przemysłu Nagraniowego (RIAA) w 2022 roku sprzedano w stanach 41 milionów egzemplarzy płyt winylowych i tylko 33 miliony płyt CD. Jest to wynik wzrostu sprzedaży winyli, która miała miejsce rok do roku przez ostatnie 16 lat.
RIAA zdradziło też, że przychody ze sprzedaży płyt winylowych stanowią już 71 procent wszystkich przychodów ze sprzedaży fizycznych nośników muzyki. W latach 2021-2022 cała sprzedaż fizycznych formatów muzycznych wyniosła 1,7 miliarda dolarów w Stanach Zjednoczonych, z czego 1,2 miliarda to sama tylko sprzedaż winyli. Dla porównania sprzedaż płyt CD w 2022 roku zaliczyła spadek o 18 procent.
Wykres sprzedaży fizycznych nośników w USA. Źródło: RIAA
Dlaczego winyle idą w górę?
Wielu koneserów muzyki uważa, że format muzyki zapisanej na winylowym krążku zapewnia cieplejszy, bardziej autentyczny dźwięk w porównaniu z zapisem cyfrowym (choć to odczucia subiektywne, tutaj inna nasza propozycja dla audiofilów). Dużą rolę odgrywa tu także nostalgia i moda, bo oczywiście kolekcja czarnych płyt automatycznie zapewnia właścicielowi rangę melomana. Nie to jest jednak najważniejsze.
Najpopularniejszym i niemożliwym do obalenia królem, jeśli chodzi o „posiadanie muzyki” pozostaje streaming i usługi takie jak Spotify lub Tidal. 84 procent dochodu ze sprzedaży muzyki na świecie pochodzi właśnie ze streamingu (już pięć lat temu wieszczyliśmy koniec muzyki kupowanej na własność). Tutaj właśnie mamy źródło popularności winyli i ich powolnego prześcigania formatu CD. Jeśli ktoś chce po prostu muzykę, nie kupuje płyty CD, tylko dodaje sobie piosenkę do playlisty na Spotify. A jeśli ktoś chce mieć fizyczną kopię muzyki, to po prostu winylowa płyta jest o wiele fajniejsza w ekspozycji i robi większe wrażenie niż wepchnięty do szuflady krążek CD.
Źródło: theverge
Komentarze
69Winyl wystarczy kilkanascie razy odsłuchać i można wyrzucić fo śmietnika bo igła zniszczy płyte!
Im częściej słucha się tum szybciej się płyta zużywa! CD są na kilka dziesięcioleci bo laser nie styka się z płyta i można słuchać setki razy!
A takmzwane ciepłe brzmienie winyla to można wszadaic miedzy bajki bo po to są saturacje i emulacje starych taśm które ocieplają cyfrowe brzmienie!
Ale jest jeszcze jeden ogromny problem gramofonu o którym rzadko kto mówi, różna jakość dźwięku na początku i na końcu każdej strony. Jeden obrót talerza gramofonowego przy prędkości 33 1/3 obr./min zajmuje 1,8 sekundy. Na zewnętrznych rowkach te 1,8 sekundy „rozgrywa się” na obwodzie 91,44 cm, natomiast na wewnętrznych – tylko 37,846 cm. Oznacza to, że w miarę zbliżania się ku końcowi płyty zapis staje się bardziej „upakowany”, co w praktyce przekłada się na to, że wysokie tony nikną, a zniekształcenia rosną. Nie wiem czy niektórzy zdają sobie sprawę ale dynamiczne nagrania zawsze starają się dać na początku płyty a ciche i mało dynamiczne zawsze umieszczane są na końcu płyty gdzie jakość jest gorsza i będzie to mniej słychać na takim nagraniu. Tej wady gramofonu nie da się do końca zniwelować, nie pomoże żadna korekcja. I ostatnia wada zużywanie fizycznie płyty, czyli ścieranie fizyczne rowków. Po odsłuchaniu ileś razy jakość będzie oczywiście gorsza niż po zakupie nowej płyty.
Dalej mamy rytuał. Stojak z płytami, odpowiednie wyjęcie i położenie płyty, odpalenie gramofonu, lampowego wzmacniacza. Rytuał jak u masonów.
Ale to także i jakość. Kiedyś vinylowcy walczyli z CD - Przy CD żadnego rytuału, magii, ściereczek. Ale obiektywnie dżwięk o ile dobrze nagrany tak samo pięknie brzmi i z vinyla i z cd.
Streaming to wyrób czekoladopodobny, sztuczne mięso, czy chleb z karaluchów.
Zero jakości, zero dostępności na każde życzenie.
Inni wolą winyle ze względu na rozmiar, prezentacje na półce itp.
Kiedyś wydawnictwa muzyczne na CD były tez dopieszczone a teraz to nawet porządnej grafiki na płycie nie chca wymalować, ceny prawie nie spadły a płyty brzydsze i tutaj chyba jest jeden z czynników.
Ostatnio zakupiłem kilka płyt CD starszych wydawnictw, dawno chciałem je kupić bo mi brakowało do kolekcji, fajnie wydane, w środku książeczki itp.
Jednak kiedy biorę płyty CD przywiezione w latach 90-ytych z UK (np. Marillion) to te wydawnictwa po prostu są bezkonkurencyjne, począwszy od dźwięku a na samych płytkach i załączonych materiałach kończąc.
Same płytki CD na półkach też nieźle się prezentują, nawet te "papierowe" wydawnictwa.
Jeszcze chciałbym zakupić coś, czego nigdy nie udało mi się kupić ze względu na cenę i szybkie przemknięcie przez rynek muzyczny - to "mini-disc" czyli mini dyski. NIgdy nie zysakł y pouraności bo były drogie i Discman-y je wypchnęły z rynku.
Formaty streamingowe dzisiaj to dobre dla dzieci, niby posłuchasz ale to tak jak z materiałami video FHD/U4K na YT, Netflix itp. Skompresowane do bólu, często gółym okiem widać "kisiel" w obrazie no i płacisz za coś co nigdy nie będzie Twoje a wystarczy problem z netem i nie słuchasz / nie oglądasz.
- winyl lepszy od cd
- brzmienie taśmowe lepsze od cyfrowego
- brzmienie lampowe lepsze od tranzystorowego
- wzmacniacze cyfrowe raz lepsze raz gorsze od analogowych
ludzie, już dawno wyszliśmy ze zbyt powolnych wzmacniaczy tranzystorowych, które siały przypadkowymi harmonicznymi przy silnym sprzężeniu zwrotnym. to samo dotyczy wzmacniaczy cyfrowych, które na premierę były porażką. ale teraz tranzystory mocy są na tyle szybkie, że wykręcanie wysokich częstotliwości nośnych przestało być problemem, dzięki czemu PWM generuje dźwięk podobny do analogu, a przy tym nie marnuje aż tyle mocy. niemal cała trafia do głośnika.
a teraz winyle. w czym one są lepsze od bezstratnych formatów kompresji o rozdzielczości amplitudy grubo powyżej 16bit na kanał?
aha, co z tymi winylami z dźwiękiem quadro?
1. Dźwięk, niby gorszy (fizyki nie przeskoczysz), ale jednak lepszy. Ludzkie ucho woli cieplejsze brzmienie, a takie dają winyle. Nie da się na winyl wepchnąć masteringi z CD/Streamingu bo kompresja i głośność rozpirzy igłę w drobny mak.
2. Posiadalność. Jakość wydania. Duże okładki, niejednokrotnie dopieszczone, książeczki w środku, różne dodatkowe materiały. To jest przyjemne, małe dla oka. No i masz muzykę na własność. Bardzo często dostaje się dostęp do wersji cyfrowych niekompresowanych wraz z płytą winylową. Więc na codzień może sobie słuchać cyfry, a od święta krążka.
3. Odsłuch. Cała jego otoczka, wyjęcie płyty, umieszczenie na talerzu, odpalenie silnika, nastawienie ramienia. Przy tym zabieganym świecie jest to chwila wytchnienia. A jak masz w pełni manualny gramofon, to musisz na końcu strony wstać, podnieść ramię, zmienić stronę i od nowa.
4. Sentyment. Moda na lata 80, na powrót do przeszłości. Gramofon i czarna płyta daje to w 100%.
5. Moda. Fajnie mieć gramofon i winyle. Można przyszpanować wśród rówieśników ;) W popkulturze trochę ten przekaz wzmocniono i w takim np. Sex Education bohater ma gramofon i płyty winylowe. Słucha ich by się odprężyć.
Tak więc mimo, że jakość dźwięku technicznie nie jest może lepsza (choć to zależy od wydania i masteringu) to jednak te dodatkowe aspekty robią z niej lepszą.
Nagrywa sie "gęste" pliki i z nich "tłoczy" vinyle :-)
Czyli z cyfry analog :-) Rozumiem nostalgie, klimat, płyte mam w ręce ale szumy. trzaski i cała "celebra" to nie dla mnie :-)