Stany Zjednoczone chcą oddać kontrolę nad Internetem - i co z tego?
Czy uniezależnienie instytucji ICANN faktycznie może doprowadzić do wprowadzenia cenzury w globalnej sieci?
ICANN, czyli Internetowa Korporacja ds. Nadanych Nazw i Numerów, to instytucja, która zajmuje się administracją adresów IP oraz zarządzaniem globalnymi domenami i serwerami DNS poziomu najwyższego. Krótko mówiąc: sprawuje ona kontrolę nad Internetem. Obecnie nad ICANN czuwa amerykański Departament Handlu, ale kongres Stanów Zjednoczonych zamierza się wycofać i tym samym oddać kontrolę nad siecią instytucji samej w sobie.
Władze Stanów Zjednoczonych chcą oddać ICANN przede wszystkim ze względu na dbałość o zachowanie otwartości Internetu. Nie trzeba było jednak długo czekać na głosy sprzeciwu. Senator Ted Cruz stwierdził, że oddanie kontroli może być zagrożeniem dla wolności Internetu i wolności Amerykanów. Uważa on, że ICANN nie jest gotowe by działać samodzielnie, a kontrola, na przykład w postaci ONZ-u może prowadzić do licznych nadużyć i – co najgorsze – cenzury.
Podczas gdy Hilary Clinton jest za oddaniem kontroli nad Internetem, drugi z kandydatów na prezydenta, Donald Trump, wyraża się w podobnym tonie co Cruz. – „Nadzór USA pozwala zachować wolność i otwartość Internetu bez cenzury rządowej – to podstawowa wartość w amerykańskiej kulturze. Teraz wolność Internetu jest zagrożona – kraje, takie jak Chiny czy Rosja mogą próbować narzucić cenzurę”.
Eksperci tymczasem uważają, że argumenty Trumpa i Cruza są kompletnie bezpodstawne. Zauważają bowiem, że ICANN nie ma nic wspólnego z cenzurą w sieci. Tim Berners-Lee, twórca sieci WWW oraz Daniel Weitzner, profesor z MIT opublikowali artykuł w The Washington Post, w którym wyjaśniają: „uwolnienie ICANN nie naruszy wolności słowa w Internecie. ICANN bowiem nie robi nic poza zarządzeniem domenami w sieci. Rzeczywisty przepływ informacji to już działka operatorów poszczególnych platform”.
Autorzy odnieśli się również do twierdzenia Cruza, jakoby „Internet nabrał kształtu dzięki niesamowitej pomysłowości narodu amerykańskiego”. Odpowiedzieli, że był to „globalny projekt w każdym tego stwierdzenia znaczeniu”. Ojciec WWW, Tim Berners-Lee jest jak najbardziej za uwolnieniem ICANN – twierdzi bowiem, że kluczowe jest zachowanie otwartości i neutralności Internetu.
Źródło: The Verge, The Register, The Washington Post, inf. własna
Komentarze
9Aż podejrzanie dziwne, że oddali by tak użyteczne narzędzie.
Ci którzy sprawują właściwą władze dozą do kontroli coraz to naowszymi metodami i oni mieli by się odciąć od tego?
Absurd!
Będą ankiety jakieś głosowania by dać ludziom zludzenie że mają coś jeszcze do gadania wtej czy innej kwesti.
"Nadzór sądowy nad Trumpem pozwala zachować wolność i otwartość bez cenzury rządowej – to podstawowa wartość w kulturze. Teraz wolność jest zagrożona – Trump i inne barany mogą próbować narzucić cenzurę."