Kto powiedział, że nie da się opowiedzieć dobrej, mrocznej opowieści mocno zanurzonej w cyberpunkowych klimatach przy pomocy pixelartowej grafiki? Tales of the Neon Sea pokazuje, że dla chcącego nic trudnego. I robi to w absolutnie wyjątkowy sposób.
Gry indie potrafią nieźle zaskoczyć pomysłem i wykonaniem. Pokaz Tales of the Neon Sea na Gamescom 2018 tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że pasja potrafi zdziałać cuda. Cyberpunkowy klimat neo noir Blade Runnera i animowanego Ghost in the Shell czuć tu od pierwszych sekund gry.
Zresztą wystarczy spojrzeć na oprawę graficzną Tales of the Neon Sea, by dostrzec ogromne przywiązanie do detali. Zobaczcie te wszystkie neony czy gasnące lampy w ciemnych zaułkach – coś takiego potężnie buduje atmosferę.
A sama gra to zlepek przeróżnych zagadek, które łączy jedna historia. Są tu więc morderstwa, dochodzenia, łączenie ze sobą poszlak i faktów. Są też przestrzenne łamigłówki i koci bohater. No i ta fenomenalnie współgrająca muzyka. W tym wszystkim tkwi pewna nostalgiczna, staroszkolna magia. I pewnie dlatego jestem niezwykle ciekaw jakie finalnie będzie Tales of the Neon Sea. Premiera prawdopodobnie jeszcze w tym roku.
Komentarze
4