Chcieć a móc to dwie różne rzeczy. Twitter jest jednak na całkiem dobrej drodze do tego celu.
YouTube jest zdecydowanym liderem w sektorze platform wideo, a po nim… długo, długo nic. Nie powinno zatem nikogo dziwić, że chętnych do zdetronizowania usługi Google, albo chociaż uszczknięcia kawałka tortu dla siebie nie brakuje. Na bardzo dobrej drodze do tego celu jest Facebook, który według badań Ampere Anlysis osiągnie w tym roku liczbę odtworzeń filmików na poziomie 2/3 tej samej liczby w przypadku YouTube’a. Walczą też Microsoft (poprzez DailyMotion), Yahoo (poprzez Tumblr), Vessel, Vimeo i tak dalej, i tak dalej. Zdecydowanie głośniej słychać teraz też trzepotanie skrzydełek pewnego niebieskiego ptaszka – coraz poważniej jako platforma wideo przedstawia się bowiem Twitter.
Po raz pierwszy o tego typu planach Twittera usłyszeliśmy na początku tego roku. Dzięki uruchomionej stosunkowo niedawno usłudze Twitter Video użytkownicy mogą oglądać, nagrywać, edytować i udostępniać swoje materiały wideo bezpośrednio na portalu społecznościowym. Na tym jednak nie koniec. Rozpoczęły się bowiem właśnie testy nowej funkcji desktopowej wersji serwisu, w której po prawej stronie wyświetlane są „powiązane filmy”, niemal jak na YouTube. W ramce znajdują się zarówno materiały z platformy Twitter Video, jak i te pochodzące właśnie z YouTube’a, a nawet animowane GIF-y. Co trzeba dodać, propozycje wyświetlane są zarówno zalogowanym, jak i niezalogowanym użytkownikom.
Czy to pomoże Twitterowi w zrealizowaniu celu polegającym na zachęceniu użytkowników do oglądania większej liczby filmików za pośrednictwem tego właśnie serwisu? Prawdopodobnie tak. Ale czy to wystarczy, by walczyć z YouTube? Niekoniecznie, ale to pewnie tylko kolejny, jeden z pierwszych zresztą, krok w tym kierunku. Pozostaje jeszcze jedno pytanie – czy na taką właśnie konkurencję (w formie rozbudowanego „kombajnu”) liczymy czy też czekamy na coś zupełnie innego?
Źródło: VentureBeat, AdAge, Twitter
Komentarze
1