Uber ma nowego dyrektora generalnego, a wraz z nim pojawia się (podjęta wcześniej) decyzja o zaprzestaniu monitorowania lokalizacji użytkowników.
Po większych lub mniejszych skandalach związanych z byłym już dyrektorem generalnym, Uber najwyraźniej chce pokazać, że zależy mu na sympatii i zaufaniu użytkowników. Dlatego też podjął decyzję o usunięciu elementu w jego aplikacji, który umożliwiał śledzenie użytkowników także po tym, jak opuścili oni samochód.
Konkretnie aplikacja monitorowała lokalizację klienta jeszcze przez 5 minut po zamknięciu drzwi od zewnątrz. Uber zapewnia, że nie miał złych intencji, a element ten powstał wyłącznie w trosce o bezpieczeństwo użytkowników. Organizacji walczących o prywatność takie tłumaczenia jednak nie zadowalały i ostatecznie amerykańska firma zdecydowała się na usunięcie tej funkcji.
Joe Sullivan, dyrektor ds. bezpieczeństwa w Uber Technologies, przyznał, że wprowadzenie tej funkcji bez odpowiedniego wyjaśnienia zasadności jej istnienia, było błędem. Teraz firma stara się ten błąd naprawić – lokalizacja użytkowników będzie pobierana tylko w momencie korzystania przez nich z aplikacji.
Przy okazji warto dodać, że to nie jedyna zmiana w Uberze. Druga nie dotyczy jednak aplikacji, lecz samej firmy. Otóż wreszcie ma ona nowego dyrektora generalnego. Następcą Travisa Kalanicka został Dara Khosrowshahi – do tej pory znany przede wszystkim jako dyrektor generalny dużej internetowej firmy turystycznej Expedia („matki” między innymi mocno promującej się ostatnio w Polsce wyszukiwarki hoteli trivago). Kalanick napisał w oświadczeniu, że „nie mógłby być bardziej zadowolony” z wyboru.
Pozostaje trzymać kciuki, by cieszącemu się niemałą popularnością w naszym kraju Uberowi wyszło to wszystko na dobre.
Źródło: Reuters, TechCrunch, The Verge. Ilustracja: Uber
Komentarze
5